Pomysł na to opowiadanie powstał w czasie oglądania przeze mnie 3 serii Awatara. Mam nadzieję, że wam się spodoba.

Od wieków zaklinacze wody wznoszą modły do duchów oceanu i księżyca, a one napełniają ich ciała mocą. Siła ta wzmaga się z każdym nadejściem nocy i z każdą pełnią.

Tui i La. Pchnij i ciągnij. Taka jest natura naszej magii, która pozwala nam - podobnie jak księżyc przyciąga do siebie fale morza - przywoływać wodę, zawsze w tym samym, naturalnym rytmie.

Ale przecież nie tylko ocean poddawany jest temu niezwykłemu cyklowi. Czy to samo nie odbywa się w kobiecych ciałach? Przypływ i odpływ krwi miesięcznej związany wzrostem i maleniem księżyca. Więź która, pozwala nam kobietom lepiej zrozumieć bieg wody, bo przecież poruszamy się w tym samym rytmie.

My, zaklinaczki wody, inaczej niż mężczyźni wzbieramy księżycową mocą - w każdą noc, w każdą pełnię i w czasie każdej miesiączki. Nie raz zdarza się, że cykle te nakładają się na siebie, krzyżują, przeplatają, a Tui i La szepczą do nas o naszej potędze. Czy potraficie zrozumieć jak to jest słyszeć huk spienionej rzeki jak spiżową trąbę? Czy umiecie wyobrazić sobie uderzenia kropel deszczu o odległe oceany jak bicia bębnów? Czy wiecie jak to jest słyszeć szept krwi w żyłach i wiedzieć, że w tę jedną magiczną chwilę jest się w stanie uczynić wszystko?

My, wszystkie słyszymy ten huk, to bicie i ten szept. Trudno się dziwić, że wiele z nas podążyło drogą szaleństwa. Choć jesteśmy wstanie powstrzymać moc wzbierającą w nas jak przypływ i zamknąć się na wezwanie, by być wolną jak woda, która drąży skałę - trudno jest odrzucić to wszystko w chwili krzywdy.

Kobieta złamana, zraniona, więziona we własnym ciele musi sięgnąć po to, co jest jej obiecane; pozwala, aby moc wypełniła ją po brzegi i wylała się na zewnątrz, pozwala sobie na zespolenie się z własnym żywiołem, by stać się wodą i pojąć to, co niepojęte. Być może dlatego przed wiekami zakazana nam zaklinania wody...

Ileż było tych, które pochłonęło własne szaleństwo? My, wszystkie znamy przecież opowieść o Hamie, która w swym brudnym więzieniu słyszała księżycowe wezwanie i szum krwi w żyłach swych oprawców i pozwoliła, by jej duszę porwał przypływ mocy. Stała się wiedźmą, potworem, który porywał ludzi w czasie pełni.

Ile jest opowieści o Malowanej Pannie, duchu odległych, dzikich bagien, który leczy dotykiem cudownych palców, ale również porywa młodzieńców i zostawia ich utopionych lub wysuszonych z krwi, przesiąkniętych rozkładem. Mówi się, że dawno temu był piękną zaklinaczką wody, którą okrutnie skrzywdził mężczyzna. Nienawiść przemieniła ją w mściwego ducha i pozwoliła dokonać okrutnej zemsty na bagnie, gdzie już pozostała. Minęło tak wiele dziesięcioleci, że prawdziwe imię Malowanej Panny zatarł czas, choć niektórzy twierdzą, że nazywała się Katara…