----------------------------------
Rozdział pierwszy
----------------------------------
A więc to jest twój syn...
Wzrokiem wyławiasz z grona jedenastolatków tego właściwego. Odruchowo wije się na haczyku twojego spojrzenia, z roztargnieniem omiatając spojrzeniem Wielką Salę, nieświadom bycia obserwowanym.
Nigdy go nie widziałeś, a jednak nie masz wątpliwości. Nawet teraz, kiedy rozczochrana grzywka zasłania bliznę na czole i chłopiec niczym się nie wyróżnia. Nie jest szczególnie wysoki, ani bardzo niski, nie za gruby, wręcz przeciwnie, nieco chudszy, niż jego rówieśnicy. Też taki byłeś, wspominasz, szaty wisiały na tobie jak na różdżce. Bardzo cię pod tym względem przypomina.
Również włosy zdecydowanie odziedziczył po Prince'ach. Czarne, sztywne, niepoddające się układaniu, jeśli nie są odpowiednio pielęgnowane. Harry'ego nie są, a ciebie to nie dziwi: któż miał przekazać temu dziecku tradycję wprowadzoną przez babcię Ariel? Twoją babcię, jego prababcię. Siostrę matki Jamesa Pottera.
Znienawidzony wuj przychodzi ci na myśl, kiedy stwierdzasz, że to po nim zapewne chłopiec nosi okulary. Nie wiesz, co Lily zrobiła, że wasz syn tak bardzo przypomina jej męża; w duchu przyznajesz, że tego byś raczej nie potrafił. Cokolwiek o niej nie powiedzieć, Evansówna była utalentowaną wiedźmą. Inaczej przecież byś się z nią nie zadawał.
McGonagall wymawia jego nazwisko i już wszystkie, bez wyjątku, oczy kierują się na twojego syna. "Harry Potter, Harry Potter" - krąży po komnacie mnogi szept. Krzywisz wargi z niesmakiem. Jaki tam z niego Potter... Taki - przyznajesz po chwili, nie zmieniając wyrazu twarzy - na jakim bycie go skazaliście, najpierw Lily, potem ty. Matka nie opuszczając męża, kiedy zorientowała się, że jest w ciąży z tobą. Ty, gdy pozwoliłeś, by chłopca wychowywała jej mugolska siostra. Kiedy kazałeś wszystkim myśleć, że twoje dziecko nie ma innych żyjących krewnych.
Jesteś z tego zadowolony. Wasza - twoja i Lily - tajemnica jest dobrze chroniona. Od prawie dziesięciu lat znasz ją tylko ty. To najlepszy układ; sekret znany większej liczbie osób przestaje być bezpieczny. W takich sprawach dwoje to już tłum. Ta refleksja każe ci spojrzeć na Dumbledore'a, który dzieli z tobą aż nazbyt wiele tajemnic. Ale tej jednej - nie. Ją zdradzisz wyłącznie swojemu synowi. Być może.
Tiara krzyczy: "Gryffindor!", stół po twojej lewej ręce eksploduje euforią, a ty kręcisz głową z rozczarowaniem. Harry powinien trafić do Slytherinu, wiesz to, wyczuwasz intuicyjnie, niczym mugolskim szóstym zmysłem. Nie rozumiesz, dlaczego stało się inaczej. Może Tiara jeszcze się na nim nie poznała. Jak na Lily, która według ciebie w rzeczywistości nigdy nie była pełnokrwistą Gryfonką.
Patrzysz na syna, podążającego do nowych kolegów, i wspominasz jego matkę. Przyjaciółkę z dzieciństwa, towarzyszkę we wczesnych latach szkolnych, antagonistkę po SUMach. Kiedy opuściliście Hogwart, wasze drogi się rozeszły: ona wyszła za mąż i zamieszkała z Potterami, ty wróciłeś do pustego domu na Spinner's End. Spotkaliście się przypadkiem w mugolskim Londynie i to ona cię zaczepiła. "Sev?" - ze zdumieniem w głosie chwyciła twój łokieć. Miałeś mieszane uczucia, ale zgodziłeś się z nią porozmawiać. Usiedliście na ławce, w cieniu gęstego krzewu, gdzie w milczeniu słuchałeś o jej rozczarowaniu Potterem, małżeństwem samym w sobie, członkostwem w Zakonie; mówiła dość enigmatycznie i wtedy nie do końca rozumiałeś, o czym dokładnie opowiada, ale przez wszystkie lata, któe minęły od tej niezapomnianej rozmowy, zdołałeś sobie wszystko poukładać. Wcześniej zorientowałeś się tylko, że była znudzona. Chciała rozrywki, przypadkiem natknęła się na ciebie... Wiele nie było trzeba, by wpadła na pomysł wspólnego spędzania popołudni; zdradzanie męża ze Śmierciożercą uznała najwyraźniej za podniecającą rozrywkę. Nie miałeś nic przeciwko temu, pod wieloma względami taki układ był tobie na rękę: informacjami o przeciwnikach Czarnego Pana nieświadomie sypała jak z rękawa, w łóżku też była niczego sobie. Dosłownie przyjemne z pożytecznym.
O ciąży powiedziała tobie jakiś czas później, kiedy wasze zwyczaje zdążyły już okrzepnąć. Jak dziś pamiętasz te kilka godzin, przyjemnie spędzonych w przytulnym motelu pod Edynburgiem. Wyjaśniła wtedy, że musi być wyjątkowo ostrożna, bo chce przekonać Pottera, że to jego dziecko. Wzruszyłeś ramionami, choć szkoda ci było wypuszczać ją z rąk. Nie oponowałeś, ponieważ szybko nauczyłeś się nie prosić o to, czego wiedziałeś, że i tak nie otrzymasz. Rozstaliście się jak przyjaciele; przynajmniej jej się tak wydawało. Ty uważałeś, że pożegnaliście się jak dwoje obcych ludzi. Tak sądziłeś przez wiele miesięcy, aż przypadkiem dowiedziałeś się, jak bardzo ją kochałeś...
Czujesz, że jesteś obserwowany, i wracasz do rzeczywistości. Twój syn, twój Harry, patrzy na ciebie niechętnie. Nieoczekiwanie zdajesz sobie sprawę, że cały czas wlepiasz w niego wzrok, a na twarzy masz zwyczajowy wyraz nienawiści, używany w roli tarczy chroniącej cię przed zgubnymi wpływami świata zewnętrznego. Kiedy chłopiec odwraca się, wiesz już, że cię nie lubi. To nic nowego, ciebie nikt nie lubi. Sam się nie lubisz. Tak, jak nie lubisz nikogo. Harry'ego, zdaje się, również.
Przynajmniej w tym jednym się zgadzacie, decydujesz, kiedy uczniowie opuszczają salę. Dobry początek.
----------------------------------------
KONIEC
rozdziału pierwszego
----------------------------------------
Będę wdzięczna za wszelkie komentarze, które pojawią się pod tym opowiadaniem - są one dla mnie zawsze bardzo ważne, ponieważ zarówno jako autor, jak i jako tłumacz lubię wiedzieć, jakie tekst sprawił wrażenie na Czytelnikach, co w nim jest dobrego, a co złego, co się spodobało, a co wręcz przeciwnie. Jestem wdzięczna za każdy komentarz, pozytywny czy krytyczny, uważam bowiem, że każdy z nich pozwala mi się rozwijać. Nie mówiąc już o przyjemności płynącej z ich czytania ;-).
Żeby skomentować tekst nie trzeba być zarejestrowanym. Robi się to poprzez kliknięcie na niżej zamieszczone słowa "Review this Story / Chapter"; otwiera się wtedy nowe okno, gdzie w wąskim pasku wpisuje się imię / pseudonim, a w dużym polu pisze uwagi odnośnie tekstu. Po zakończeniu wystarczy kliknąć przycisk "Submit Feedback / Review" i gotowe.
