Książę z bajki


Jako mała dziewczynka zawsze sobie wyobrażała swój ideał mężczyzny jako księcia z bajki. Na białym, pięknym ogierze, z błyskiem w oku i szerokim uśmiechem. Z ogromną charyzmą i ciepłym głosem ulokowanym w wysportowanym ciele. Z zawadiackim stylem bycia, który zachwyci i odbierze mowę.

Jako zwykła dziewczynka marzyła, że pewnego dnia taki oto mężczyzna stanie na jej drodze i porwie jej serce. I że zakocha się na zabój. I ta miłość będzie trwać aż po grobową deskę.

Ale to były marzenia małej, zwykłej dziewczynki.

Z biegiem lat odkryła, że nie jest aż tak zwykła jakby mogła przypuszczać. I w związku z tym jej wizja księcia z bajki musiała się delikatnie zmienić na wersję czarodzieja na złotej miotle. Chociaż im bardziej dorastała, tym w jej życie mocniej wkradał się pragmatyzm i praktyczność. Wizja ideału mężczyzny rozwiewała się i nieubłaganie ulatywała niczym dym.

I tak lata mijały, pojawiały się w jej życiu pierwsze zauroczenia. Wiktor Krum był uosobieniem męskości i właściwie niewiele mu brakowało. Jednak to niewiele w przypadku Hermiony przekreśliło jego kandydaturę na księcia z bajki - Wiktor nie mógł się pochwalić zbyt lotnym umysłem.

I dodatkowo już wtedy był ktoś inny. I ten fakt postawił na jej życiowej drodze jedną z większych pomyłek – Cormaca Mc Laggena. I nie chciałaby roztrząsać już tej kwestii.

Jako mała dziewczynka wyobrażała sobie swój ideał mężczyzny jako księcia z bajki. I że taki mężczyzna stanie na jej drodze i porwie jej serce. I zakocha się aż po grobową deskę.

Teraz z perspektywy lat widziała w swoich dziecięcych marzeniach tylko naiwność i marzycielstwo. A co gorsza – ta naiwność trwała bardzo długo i długo dłużej niż dzieciństwo.

Ron nie przypominał księcia z bajki. Nie miał ogiera, tylko starą, wysłużoną miotłę leżącą w kącie. Błysk w oku już dawno wygasł ustępując wiecznej irytacji, a uśmiech zamienił się w grymas niezadowolenia. Jego charyzma nie istniała nigdy, a teraz wręcz… Jeszcze bardziej jej brakowało. Ciepły głos przypominał bardziej lodowiec Arktyki niż domowe ognisko, a wysportowane ciało? Przypominało tą starą, wysłużoną miotłę z kąta.

Zawadiacki styl bycia ustąpił roszczeniowej postawie życia i wiecznym pretensjom, które w tym momencie odbierały Hermionie mowę. A zachwyt zastąpił smutek.

I Ron owszem, stanął na jej drodze i porwał serce. Na kawałki. I zakopał w grobie ich minionej miłości.

Nie kochała go już od kilkunastu lat – łączyły ich tylko dzieci, które za moment wyfruną z gniazda.
On nie kochał jej i wyrażał to w każdym swoim geście – byli razem, bo nie wypadało im się rozstać.

Nie kochali się już od narodzin Hugo – drugie dziecko miało uratować ich związek, a spowodowało brnięcie w matnię nieporozumień.

Żałowała każdego kolejnego dnia spędzonego przy boku Rona i nie mogła się doczekać, aż odzyska wolność. Tylko nie wiedziała, czy w ogóle kiedykolwiek ją odzyska.

Tworzyli idealna parę zwycięzców w oczach innych, a dla siebie byli zupełnie obcymi ludźmi.

Jako mała dziewczynka chciała księcia z bajki. Jako dorosła kobieta chciałaby cofnąć czas.