Od zawsze patrzył na niego, jak na bohatera. Obserwował każdy jego krok, nawet nieświadomie. W Wielkiej Sali zawsze siadał tak, by mieć na niego dobry widok. Żaden gest nie umknął jego czujnemu wzrokowi. Czy to była obsesja?

Czasami czuł palącą chęć podejścia do niego tak, żeby wreszcie go zauważył. Zazdrościł swobody innych ludzi, z którymi On rozmawiał. Nie chcę się nim dzielić! Chcę być taki jak On!

Wojna zmyła to uczucie. Wiedział, że teraz już nie potrzebuje jego uwagi. Przeżył, tylko to się liczyło. I wdzięczność za to, że wszystko się skończyło.

Zazdrość zniknęła. Pozostał po niej tylko kwaśny posmak.