Naruto przekonał właśnie Nagato co do swoich racji. Cisza jaka panowała pomiędzy dwójką Akatsuki a blond Jinchuriki sprawiała że atmosfera była napięta niczym żyłka utrzymująca alpinistów.
-Rozumiem… ty możesz to zrobić, Naruto – powiedział Nagato zaczynając kumulować Chakrę.
Konan wytrzeszczyła oczy i z przerażeniem zrobiła krok do przodu.
-NIE MOŻESZ! TA TECHNIKA CIĘ ZABIJE!
Czerwonowłosy spojrzał na nią uśmiechnął się, składając ręce gotowe do aktywacji Jutsu.
-Konan… chcę coś zrobić dla pokoju… dla marzenia jakie mieli Yahiko i Jiraya-sensei. Ten chłopak… on jest mostem do pokoju, a my musimy stać się jego podporami.
-Co on chce zrobić? – spytał Naruto robiąc krok w tył i przygotowując się do możliwego nadchodzącego ataku.
-Zamierza zwrócić wszystkim życie! – odpowiedziała natychmiast kobieta w płaszczu
-Co?!
-GEDO: RINNE TENSEI NO JUTSU!
Naruto poczuł jak fala energii roznosi się po całym otoczeniu. Nagato złączył dłonie z potężnym klaśnięciem i spojrzał na Naruto.
-Tak jak ja i Konan, w swoim życiu doświadczyłeś cierpienia, nie znając swoich rodziców. Pozwól że obdarzę cię jeszcze jednym prezentem gdy tylko przywrócę twoją wioskę do życia.
-NIE! PRZESTAŃ! BŁAGAM CIĘ! – krzyknęła raz jeszcze Konan podbiegając do czerwonogłowego. – NIE OPUSZCZAJ MNIE! PROSZĘ! NIE CHCĘ ZOSTAĆ SAMA!
-Naruto…czy możesz…?
Blondyn podszedł i uderzył kobietę w punkt na szyi, po którego uderzeniu natychmiast zemdlała. Naruto złapał ją i powoli położył na ziemi.
-Dziękuję, Naruto. Tak jak obiecałem, mam dla ciebie jeszcze jeden prezent.
Nagato wykonał kilka pieczęci i znowu klasnął dłońmi, za Naruto pojawiła się świetlista kula która już po chwili pochłonęła cały pokój. Naruto odruchowo zamknął oczy przed oślepiający błyskiem.
-Co jest grane?! – krzyknął blondyn.
-To mój podarunek dla ciebie, by było ci łatwiej na drodze ku pokojowi. – odpowiada Nagato kaszląc ciężko. Po chwili światło gaśnie a w jego miejscu pojawia się czerwonowłosa kobieta. Nagato zaczął głośno kaszleć plując krwią.
-Na…ruto… Powiedz Konan…że przepraszam ją….za wszystko… i że dziękuję jej za wszystko co dla mnie zrobiła…nawet jeśli było to wbrew jej woli… Niech odejdzie z Akatsuki, niech zamieszka tutaj… zaopiekuj się nią…błagam…
Blondyn spojrzał na konającego użytkownika Rinnegana i z poważną miną kiwnął głową. Nagato uśmiechnął się roniąc ostatnią łzę po której jego oczy zaczęły się zamykać.
-Dziękuję…Naruto…
Gdy czerwono włosy wydał ostatnie tchnienie, Konan ocknęła się, usiadła i spojrzała w stronę Nagato. Gdy tylko ujrzała że mężczyzna nie oddycha, zalała się łzami i zaczęła szlochać w rękaw płaszcza. Naruto podszedł do niej, klęknął i położył dłoń na ramieniu.
-Konan-san.. Bardzo mi przykro. – zaczął chłopak a Konan spojrzała na niego przerywając szlochanie i opuszczając dłoń. – Kazał mi przekazać że przeprasza cię za wszystko i dziękuje ci, że byłaś z nim aż do końca.
Konan delikatnie czknęła wsłuchując się w ostatnie słowa Nagato.
-Powiedział też że masz zostać tutaj i odejść z Akatsuki.
-Odejść z Akatsuki? To mogę dla niego zrobić ale…zamieszkać z w wiosce? Po tym jak zrównałam ją z ziemią? Ja…
Konan siadając podkurczyła nogi pod brodę i miała raz jeszcze zacząć płakać gdy dało się słyszeć delikatne jęki. Jęki te wydawała czerwono włosa kobieta.
-Na..ruto…Mina…to…
Kobieta usiadła i zajęczała przecierając oczy i rozglądając się. Gdy jej wzrok utkwił na Naruto, boje stanęli jak wryci. Kobieta zaczęła się w niego wpatrywać w gdy wstała, podbiegła do Naruto i rzuciła mi się na szyję, płacząc rzęsiście. Konan otarła łzy i obserwowała sytuację.
-SOCHI! SOCHI! TO NAPRAWDĘ TY!
-Eee…kim jesteś? – spytał Naruto a kobieta spojrzała na niego, głaszcząc go po policzku z najpromienniejszym uśmiechem jaki kiedykolwiek widział. Jej niebieskie oczy z miłością i łzami patrzyły w jego i nim czerwono włosa udzieliła odpowiedzi, Naruto już wiedział.
-Jestem twoją Mamą, Naruto.
-Kaa-chan?
-Bardzo przypominasz ojca. - dodała kobieta.
Naurto nie wierzył własnym oczom. Nie mógł uwierzyć, tak sam jak Konan. Nagato wskrzesił Kushinę Uzumaki, matkę Naruto i poprzednią Jinchuriki Kyuubiego. Do oczu blondyna napłynęły łzy a jego ręce objęły stojącą przed nim kobietę. Kushina przytuliła syna jeszcze mocniej, głaszcząc go po włosach.
-...KAA-CHAN! To naprawdę ty?! To nie sen?!
-Nie Sochi, to nie sen. Jestem tutaj, dattabane.
Spoglądając zza Naruto, Kushina dostrzegła siedzącą na podłodze niebieskowłosą kobietę o piwnych oczach. Wpatrywała się w nich z niedowierzaniem.
-Ty jesteś Konan? - spytała Kushina.
-T-tak. - odpowiada natychmiast kunoichi wstając powoli. Wzrok Kushiny przenosi się teraz na ciało Nagato.
Uzumaki? Hmm...całkiem możliwe. Sądząc po tym jak wygląda ta dziewczyna, opłakuje śmierć tego mężczyzny, jest z Amegakure... Co tu się stało?
-Sochi, wiesz może co się stało? Dlaczego tu jestem? - spytała Kushina wypuszczając z objęć swojego syna który wciąż ocierał łzy.
-Ja chyba wiem. - odezwała się niepewnie Konan podchodząc do nich. - Nagato poświęcił się aby wskrzesić całą wioskę i ciebie.
-Wskrzesił? - powtórzyła Kushina nie mając bladego pojęcia o sytuacji.
-Nagato posiadał Rinnegana, użył Rinne Tensei żeby przywrócić do życia mieszkańców Konohy ale ty...jesteś zagadką. - odpowiada Konan spoglądając na niebieskooką.
-Ale...dlaczego przywrócił mnie do życia? - zastanawiała się wciąż Kushina.
-Powiedział że chce dać mi prezent który ma mi pomóc w spełnieniu marzenia o pokoju. - wtrącił się Naruto - Mógł dać mi siłę albo jakieś supr Jutsu ale... dał mi ciebie, Kaa-chan.
Kushina wzdychnęła obdarzając swojego syna ciepłym uśmiechem. Był naprawdę przystojny i bardzo przypominał ojca. Rozmyślenia Kushiny przerwała jednak Kunoichi z Amegakure
-Naruto... powiedziałeś że Nagato chciał bym zamieszkała w Wiosce, tak? - spytała Konan rozpinając swój płaszcz.
Naruto kiwnął zgodnie głową po czym Konan rzuciła swój płaszcz w powietrze i ze łzami w oczach pocięła go na drobne kawałki za pomocą burzy papierowych igieł. Po chwili z płaszczu pozostały jedynie czarne strzępy a ona stała w czarnych spodniach i czarnym gorsecie zapinanym pod szyję.
-WIĘC RUSZAJMY!
Notka od Autora : Prolog może nie najlepszy, ale był to spontan. Mimo to, jestem zaskoczony że coś takiego udało mi się napisać. Jeśli dobrze pójdzie, pierwszy rozdział już w tym tygodniu.
