Allen pierwszy raz spotkał mistrza Crossa w wieku czterech lat. Wtedy, sięgając mu ledwo do kolan, musiał mocno odchylać głowę w tył, by zobaczyć jego mordercze spojrzenie. To właśnie w wieku czterech lat zaczęły się lekcje języka angielskiego z mistrzem Crossem.
- To teraz powtarzamy. Co to bill? - Mistrz Cross wskazuje na Allena, który dzielnie macha ręką, byle zwrócić na siebie uwagę.
- Rachunek! - odpowiada, bardzo z siebie dumny.
- Świetnie! A pay?
- Płacić! - krzyczy Allen, nie czekając na pozwolenie.
- Właśnie tak! A jakie zdanie tworzyliśmy ostatnio?
- We have to pay bills teacher Cross! - Równie dzielenie co Allen odpowiedziała zgodnym chórem cała grupka czterolatków.
- Idealnie - mówił, znużonym głosem, który wtedy wydawał się Allenowi taki kojący i cudowny. Allen niewiele pamięta ze swojego dzieciństwa, ale lekcje z mistrzem Crossem pamięta wszystkie. Zwłaszcza ten moment, kiedy pierwszy raz mistrz Cross był za niego zły.
- Walker, do kąta! - Możecie wierzyć lub nie, ale od tego jednego zdania zaczęła się długa droga przez mękę.
- Ale... Ale zia... Zia... Zia cjo? - Zapytał płaczliwym tonem Allen, ale niewzruszony Cross tylko prychnął pod nosem.
- Za całokształt twórczy. - Wtedy Allen nie zrozumiał, że Crossowi po prostu spodobał się jego portret z podpisem "pay my bills, dude", który Allen narysował i w ten sposób mistrz go nagradza. Ale zanim się tego dowiedział, musiał jeszcze całe lata przestać w kącie. Okazało się bowiem, że mistrz Cross uczył również pięciolatki.
- Walker, do kąta!
I sześciolatki.
- Walker, do kąta!
I pierwszą klasę podstawówki też.
- Walker, do kąta!
Druga również.
- Walker, do kąta!
A także trzecia.
- Walker, do kąta!
Żeby tego było mało, mistrz Cross mógł uczyć także w klasie czwartej. Ba! Od czwartej klasy został wychowawcą Allena!
- Walker...
- Jest godzina wychowawcza!
- Do kąta i bez dyskusji!
Nauczanie mistrza Crossa nie ominęło Allena i w klasie piątej.
- Walker do kąta!
- Jesteśmy w lesie na wycieczce!
- Walker, szukaj kąta!
W szóstej klasie nastąpiła mała zmiana. Ale to wcale nie była zmiana nauczyciela języka angielskiego.
- Walker, dwie godziny do kąta!
- Ale to moja ostatnia lekcja!
Ale to przecież tylko kilka lat, prawda? Allen z szerokim uśmiechem przekraczał próg swojego gimnazjum. Wolność. Wolność od wszelkich kątów.
- Walker, do kąta!
- Wstaw mi pan uwagę czy pałę!
- Co ja powiedziałem!?
W drugiej klasie wszystko nieco ewoluowało. Na przykład to, że Allen miał telefon komórkowy i mógł swobodnie rozmawiać przez niego ze znajomymi.
- Cześć Allen! - Wesoły głos Laviego zawsze poprawiał mu humor. - Idziemy z Kandą i Leenalee na pizze, dołączysz się?
- Bardzo bym chciał, Lavi, ale widzisz... - Allen zawahał się przez chwilę. - Stoję w kącie.
- Ale... Ale przecież jest sobota...
W trzeciej nie tylko Allen zaczął zauważać, że mistrz Cross przegina.
- Allen... - Chłopak widzi, jak pani sprzątaczka kładzie pęk kluczy na parapecie. - To jak już wystoisz tą swoją karę w kącie, to zamknij drzwi szkoły, dobrze?
I nareszcie nadeszło liceum. Ach, jak dobrze być licealistą. Mieć te szesnaście lat, próbować wszystkiego. Wszystkiego nowego. Na przykład...
- Walker, noc w kącie!
Na przykład spróbować wystać noc w kącie.
- Allen...? - Leenalee zaskoczona patrzy na niego, nie dowierzając. - Jest przed siódmą, a ty już w klasie?
- Ja tu stoję od wczoraj.
Druga klasa za to była dość przyjemna.
- Walker, dwa miesiące kąta!
- Ale dzisiaj... Dzisiaj jest zakończenie roku szkolnego.
Dość przyjemna, bo kiedy inni się pocą i palą w skwarze letniego słońca, Allen może stać w bezpiecznym, chłodnym kącie.
W trzeciej Allen przestał mieć jakiekolwiek nadzieje na zmianę swojej sytuacji.
- Walker, do kąta!
- Kiedy ja już stoję!
A kiedy inni łamali sobie nogi w tańcu i stresowali się polonezem na studniówce, Walker miał to wszystko gdzieś i nawet nie musiał się wysilać, żeby ładnie uśmiechnąć się do fotografa, w końcu...
- Allen, no weź, mamy studniówkę, nie stój w tym głupim kącie.
Chyba właśnie dlatego jedyne, co umiał powiedzieć na maturze ustnej z angielskiego to: "Pay my bills, dude".
Całe szczęście, że maturę i tak spędził w kącie, bo mistrz Cross zasiadał w komisji.
Ale studia to już co innego, tak? Tak? Teraz Allen jest dorosły! Właśnie! Ma własne mieszkanie i w ogóle! Nawet pracuje!
Tylko dlaczego w tej pracy też stoi w kącie?
- Mistrzu... - Zaczyna, patrząc na swoją pracę magisterską.
- Tak?
- Zaraz mam obronę.
- Postoisz jeszcze pięć minut, nic ci się nie stanie.
Zawsze mogło być gorzej. Zawsze mógł mieć tyle stresu w życiu. Zgubić się w lesie, źle zatańczyć poloneza, spóźniać się na pierwsze lekcje, nie zdać matury, przyjść za wcześnie na obronę pracy i przez to nie zdążyć jeszcze raz przeczytać jej dokładnie. Właśnie. Tyle mu w życiu dało stanie w kącie.
- Walker, do kąta!
- Kiedy ja mam trzydzieści lat, żonę i dzieci!
- Bez dyskusji!
...chociaż czasami naprawdę wolałby, by mistrz się tak o niego nie martwił i pozwolił mu popełniać w życiu te drobne błędy.
