Jakaś lodowa ściana i grupa emosów składająca się z trzech panów pojechała na konikach zwiedzać las. Konik jednego z emosów nic nie robi tylko idzie, a mimo to emos go uspokaja (może ma cieczkę?). Widzimy teraz jaki paskudny ryj ma owy emos. Jebany zaczyna się czołgać po śniegu i nagle widzi stosik ciał nieukładających się w żaden straszliwy wzór, ale głowy są ponabijane na pale, więc muzyka się zmienia i zwiastuje jakieś smutne okoliczności dla naszego protagonisty, który stwierdził, że czas spierdalać na koniku. A nie, ciała są jednak ułożone w dziwny wzór. O zgrozo!

- Co deklu srasz, dzikusy odpierdalają takie rzeczy często. Zazwyczaj chodzi o kozę. Kozę, stary. O kozy się zajebują - rzekł kolega emosa - też emos.

- Ale to pierwszy raz widziałem coś takiego. Dzicy nie robią takich rzeczy, nawet po ostrej bibie z olbrzymami! - powiedział protagonista.

- Jak blisko do tego podbiłeś?

- Tak blisko jak mogłem!

- Nie podniecaj się, że heros jesteś. Czuć tu, że walnąłeś klocka w gacie. Powinniśmy wrócić na Mur, żebyś się przebrał - stwierdził trzeci emos, tonem jakby ktoś mu właśnie zgwałcił matkę.

- Co, martwi cię przerażają?

- Nie odpierdalaj Szczepan, bo nas pewnie też dorwą i nabiją nam głowy na dziwne, ostre przedmioty. Kazali nam śledzić Dzikich, a tu dupa, Dzicy nie żyją. Zaraz tu będą tylko cholerne zombiaki. Zapomniałeś, jakie George ma odpały? - bronił się pan z numerem trzy.

- Nasi przełożeni mają nas w odbytnicy, zapytają, jak ci Dzicy umarli. Wsiadaj na konia i nie gadaj ze mną. Muszę być hardkorem. - Trójka odeszła, a Szczepan udawał, że interesują go lejce jego konia, chociaż naprawdę nie ogarniał o co chodzi.

- Cokolwiek George zaplanował dla nich, może zrobić też nam! - bronił się nasz protagonista. - Szczepan, oni zabili dzieci. Dzieci!

- Śmierć dzieci budzi kontrowersję, a nasza nie, więc po co ma to zrobić? To by było nudne. Jak chcesz uciekać na południe to uciekaj, pizdo. I zmień spodnie, czuję twoją kupę. - Protagonista posmutniał. - Powieszą cię za dezercje, chyba, że ja ich wyprzedzę. Dosiadaj konia i lecimy, kurwa tutaj. Tutaj, tutaj, tutaj! - wsiedli na konie i pojechali w miejsce, gdzie protagonista znalazł trupy. - Lol, twoje trupy zwinęły obóz. Za dużo gałki muszkatołowej, stąd halucynacje.

- Byli tu... - zarzekał sie protagonista.

- Sprawdź, dokąd poszli - rzekł smutny pan numer trzy. Wszyscy zaczęli się rozglądać, a brzydki protagonista odszedł i zaczął szukać zombie. Szczepan i jego towarzysz ogarniali śnieg i znaleźli ciuchy zombiaków. Niestety było za późno, bo zombie dojebały Szczepana. Głośno krzyczał, więc nasz ulubiony bohater skumał, że coś nie gra. Pewnie nic by nie załapał, ale konie jego kumpli z bractwa emo spierniczyły. Protagonista chciał być macho, ale przestraszyła go zombie-dziewczynka, z niebieskimi oczami. Biegł rekreacyjnie przez las, ale spotkał innego zombiaka - sprzedawcę odkurzaczy - który zdążył poznać pana z numerem trzecim i najwyraźniej nie udało mu się wcisnąć mu odkurzacza, gdyż odciął mu głowę i rzucił nią w naszego protagonistę.