Nie. Nie mógł na to patrzeć, naprawdę. Czuł się, jakby właśnie mordowano jego przyjaciół i w pewnym sensie dokładnie to się działo. On sam był bezradny – mógł tylko kulić się i szlochając, oglądać ich męki, dziękując Bogu za to, że nie jest na ich miejscu. Czuł, że myśląc tak, zdradza ich, te wszystkie mordowane ofiary, których losy zdążył poznać i zrozumieć. Przywiązał się do nich tak bardzo… Tylko po to, żeby patrzeć teraz na to, jak umierają, wyrzynani przez wroga. Nie przewidział tego – nikt tego nie przewidział, ale teraz doskonale wiedział, że było to nieuniknione. Gdyby tylko podjęto inną decyzję wtedy, na początku wojny… Ale teraz było już za późno. Podjęli walkę tylko po to, żeby przegrać i zginąć. Sam chciał teraz umrzeć i umierał ze strachu, patrząc na tryskającą zewsząd krew.

- Lannisterowie przesyłają pozdrowienia – warknął Roose Bolton.

Ichigo zamknął oczy. Ten serial zafundował mu więcej koszmarów niż Aizen.