Mój pierwszy one-shot! I pierwsze snarry! Krótkie i smutne, ale mam nadzieję że to polubicie! Miłego czytania!

Charlotte~~

Jak zwykle w czwartki, Harry Potter obudził się w nieswoje sypialni. Był w układzie, który obejmował niezobowiązujący seks. Oczywiście, mogłoby się wydawać, że to nic wielkiego. W końcu wiele ludzi ma „kumpli od seksu", ale gdyby Harry powiedziałby komuś o tożsamości jego tajemniczego kochanka, zostałby wyśmiany i wysłany do Św. Munga. Tak więc teraz Złoty Chłopiec leżał w czarnej, jedwabnej pościeli, bezczynnie gapiąc się w sufit. Miał to skończyć. Musiał. Ta relacja powoli zabijała go od środka. Zabijało go rozwijające się w nim uczucie do człowieka, który nigdy go nie odwzajemni. Nawet ten układ działał tylko jego błaganiom o rozpoczęcie go i wielokrotnym wyjaśnianiu, że Harry Potter nie jest James'em Potterem.

- Potter.-usłyszał lekko zachrypnięty głos. Tak jak zawsze Snape sprawdza czy został. Jak zawsze rozlało w nim się ciepłe uczucie. Jak zawsze, bo on zawsze zostawał.

- Jestem. Zaraz wychodzę.- odpowiedział Harry ze ściśniętym sercem na samą myśl o „zerwaniu". Wstał z łóżka.

- Dlaczego akurat w tym tygodniu robisz mi tą przyjemność i wychodzisz zarazo przebudzeniu? Gdzie twoje bzdury o „chęci poznania się lepiej"?- w jego głosie było słychać kpinę.

- Już ich nie usłyszysz. Mnie zresztą też nie.

- Co masz na myśli?- podniósł się do siadu i wręcz prześwietlał Harry'ego swoimi czarnymi głębinami.

- To co słyszysz. Kończę ten układ.- odpowiedział, mając nadzieję, że nie brzmi desperacko.

- Dlaczego? W końcu ten, jak to nazwałeś, układ był twoim pomysłem, Potter.

- Właśnie dlatego go kończę.

- Rozwiń swoją wypowiedź.- starszy brunet zmrużył oczy.

- Nie mogę tak dalej, Snape! Nie mogę dalej angażować się w związek z aroganckim, tłustym, pozbawionym uczuć dupkiem! Działamy tak cały rok! Już minął rok, odkąd wyszedłeś ze szpitala po ugryzieniu Nagini, a ty dalej traktujesz mnie tak, jak traktowałeś!- wykrzyczał, naciągając na siebie koszulę i spodnie, a także biorąc do ręki torbę. Skierował się do drzwi. Ręka zamarła mu na klamce, a z oczu pociekło kilka łez. Nie odwracając się powiedział:

- Nawet fizycznie nie mogę być z człowiekiem, który traktuje mnie jak gówno. Nawet jeśli mój cały umysł krzyczy, że wcale nie chcę tego kończyć. Żegnaj, Severusie.

Severus Snape patrzył jak jego kochanek, nie, jego BYŁY już kochanek, odchodzi. Jego maska opadła pokazując głęboki smutek i desperacką chęć zatrzymania Pottera. Prawda była taka, że dzięki ich „sesjom zapoznawczym" na które Potter tak nalegał, brunet zrozumiał że Harry to nie James, ani wykreowany przez „Proroka" i Dumbledore'a Złoty Chłopiec. Harry Potter był po prostu Harrym Potterem. I w takim Harrym się zakochał…

- Gdybyś tylko wiedział, Potter…- powiedział, wpatrując się w drzwi za którymi zniknęła jego jedyna miłość. Jego maska pękła, przepuszczając jedną łzę, która znalazła swoją drogę wzdłuż policzka Severusa, by na końcu zniknąć w czarnej pościeli, która miała jeszcze zapach Harry'ego. Tak czarnej, jak serce Severusa Snape'a.