Przed nami piąta część Alternatywy. Tym razem czekają nas Arrancarzy i Espada, nie obejdzie się bez zdrady i zmiany kategorii na M. Głównie ze względu na język, co nie znaczy, że wyłącznie. Miłego zagłębiania się w walkę przeciwko Aizenowi ;)

Rozdział 1

Specjalny Skład Hitsugayi – wymarsz

Srebrnowłosy Hitsugaya Toushirou pędził ulicami Seireitei w stronę kwatery głównej pierwszego składu. Chwilę wcześniej dowiedział się, że miasto szczególnie bliskie Społeczeństwu Dusz było atakowane przez Espada. Bez wahania wpadł do sali obrad, nie przejmując się pogwałceniem protokołu i przemknął obok zaskoczonego Sasakibe, zastępcy generała Yamamoto Genryuusai. Zatrzymał się dopiero przed wejściem do prywatnego gabinetu zwierzchnika Gotei 13. Zapukał i natychmiast usłyszał słowa mężczyzny:

- Wejdź, kapitanie Hitsugaya.

Chłopak, zdziwiony tym, że przełożony wiedział, iż to właśnie on czekał na zaproszenie, odsunął drzwi i zobaczył stojącego przed starcem wice-kapitana szóstego składu.

- Abarai… – wyjąkał, nie wiedząc, co powiedzieć. Przez moment miał dziurę w pamięci, zupełnie stracił rezon.

- Porucznik Abarai poprosił o zebranie drużyny, która wyruszyłaby do Karakury – słowa Yamamoto natychmiast go otrzeźwiły. – Czy przyszedłeś tu w tej samej sprawie, kapitanie Hitsugaya?

- Tak – odparł młodzieniec, przyglądając się z ciekawością Renjiemu. – Przybyłem w tej samej sprawie. Chcę poprowadzić taką drużynę.

- Czy zebrałeś już jej członków?

- Matsumoto jest w trakcie – wyjaśnił. W ciszy, która zapadła, zrozumiał, że powinien przedstawić jej skład. – Oprócz Matsumoto i Rei chciałbym zabrać porucznika Abaraia, Kuchiki Rukię oraz oficerów Madarame i Ayasegawę.

Czerwonowłosy pokiwał z satysfakcją głową. Sam kilkanaście minut wcześniej zgłosił identyczną drużynę. Pamiętał, że w momentach kluczowych dla Społeczeństwa Dusz, to właśnie Hitsugaya Toushirou wraz z dwiema partnerkami próbował pomagać Kurosakiemu i Rukii. Mężczyzna rozejrzał się dyskretnie i spostrzegł, że młoda Eiki Rei nie przyszła razem ze swoim dowódcą. Uśmiechnął się pod nosem.

- Jeśli mogę zapytać, kapitanie Hitsugaya – zaczął, nie potrafiąc powstrzymać się przed zadaniem pytania. – Gdzie zgubiłeś Rei-san?

Oczy najmłodszego kapitana w Gotei 13 rozszerzyły się nieznacznie, gdy dotarł do niego bezczelny i zdecydowanie zbyt bezpośredni jak na japońską tradycję wydźwięk tego pytania, ale nie uchylił się od odpowiedzi. Powinien był wcześniej wspomnieć, po co wysłał dziewczynę.

- Oficer Eiki jest w departamencie technologicznym, załatwia z porucznik Kurotsuchi sprawę o ogromnym znaczeniu dla powodzenia naszej misji – powiedział chłodno, ale nie sposób było nie zauważyć złośliwie radosnych iskierek w jego szmaragdowych oczach. – Uważam, że możemy potrzebować zwolnienia blokad reiatsu. Widziałem raporty dwunastej dywizji i wykresy przedstawiające energię duchową Arrancarów i Espada. Jeśli dojdzie do walki na pełną skalę, nie poradzimy sobie, mając do dyspozycji tylko dwadzieścia procent mocy.

Starzec pokiwał głową, badawczo wpatrując się zmrużonymi oczami w wyprostowanego i naprężonego jak struna chłopaka. Jego wygląd był bardzo mylący. Hitsugaya Toushirou kilkadziesiąt lat żył w Rukongai, gdzie zyskał doświadczenie życiowe, zaś dzięki Matsumoto trafił do Seireitei, gdzie szybko ukończył Akademię Shinigami i dotarł do najwyższej rangi w oddziałach Gotei 13. Chociaż przylgnęło do niego określenie młodzieniec, dowódca dziesiątej dywizji nie był wcale młody. Jego zdolności analityczne były powszechnie znane i cenione w szeregach Shinigami. Generał zdawał sobie sprawę, że jeżeli ktoś mógł przezornie pomyśleć o kwestii blokady mocy w świecie żywych, był to tylko Hitsugaya.

- Kapitanie Hitsugaya, masz pozwolenie na zejście na Ziemię – zwierzchnik oddziałów oficjalnie udzielił swojej zgody. – Na czas waszego pobytu w świecie żywych, utworzony zostanie Specjalny Skład Hitsugayi. Jego misją będzie czuwanie nad bezpieczeństwem miasta Karakura, które z nieznanych przyczyn atakowane jest przez armię zdrajcy Społeczeństwa Dusz, Aizena Sousuke.

- Tak jest – odpowiedzieli równocześnie dwaj oficerowie, kłaniając się.

Obaj skierowali się do wyjścia i po chwili zostawili za sobą kwaterę główną pierwszej dywizji. Shirou westchnął głęboko i spojrzał na Renjiego.

- Zjaw się o świcie przy południowej bramie Senkai – powiedział cicho, starając się dostrzec w ciemnościach zarysy budynków. – Przyprowadź ze sobą Kuchiki. I poinformuj jej brata o tej misji.

- Tak jest, kapitanie – mężczyzna zasalutował, nie dopytując się, dlaczego mieli skorzystać z rzadko używanego południowego przejścia, zamiast zwyczajowej wschodniej bramy.

Usłyszawszy zgodę, srebrnowłosy pomknął w tempie shuunpo do swojego własnego gabinetu, by zaczekać na przyjaciółkę i może, choć przez chwilę, się zdrzemnąć.

w~w~w~w~w

Długowłosa brunetka, pełniąca w swoim składzie obowiązki dziewiątej oficer, udała się w przeciwnym kierunku niż jej przełożony. Otrzymała zadanie i chociaż zazwyczaj nie wypełniała ich tak gorliwie, tym razem powaga, z jaką został wydany rozkaz sprawiła, że wykonała go bez żadnego sprzeciwu. Chciała jak najszybciej porozmawiać z Nemu, wobec czego zdecydowała się na shuunpo. Z jednej strony była zadowolona, że w końcu można się zająć Aizenem i jego wspólnikami, ale z drugiej mogli poczekać kilka minut. Chciała w końcu mieć za sobą rozmowę z Shirou. Spokoju nie dawały jej słowa, które usłyszała chwilę wcześniej: Kurosaki powiedział, że świata poza mną nie widzisz. Czy naprawdę myślałaś, że ja nic nie zauważę, skoro on widział? Chłopak miał absolutną rację, a ona tylko się łudziła, że jest w stanie ukryć swoje uczucia. Potrząsnęła głową, starając się skupić na zadaniu i zatrzymała gwałtownie przed biurem departamentu technologicznego. Na moment zastygła. Nie lubiła Urahary, ale musiała przyznać, że wpadł na genialny pomysł, zakładając taką organizację wewnątrz Gotei 13, ale czyniąc ją jednocześnie niezależną od władz. Westchnęła, wchodząc do budynku, bo wiedziała, że zostanie zatrzymana przez strażników.

- Podaj swoje dane i problem, z jakim przybywasz.

Rei słyszała te słowa nie po raz pierwszy, ale za każdym razem robiły na niej takie samo wrażenie: miała ochotę zwinąć się na podłodze ze śmiechu. Stłumiła rozbawienie i zwróciła do mężczyzny:

- Dziewiąta oficer z dziesiątego składu, Eiki Rei. Muszę się zobaczyć z porucznik Kurotsuchi.

- Porucznik Kurotsuchi obecnie jest nieosiągalna – odpowiedział, zapominając, z kim miał do czynienia. Jego pomyłka szybko wyszła na jaw.

Szafirowe oczy Eiki pociemniały z gniewu. Potrząsnęła prawie niezauważalnie rękoma i z rękawów jej hakamy wypadły błyszczące we wpadającym przez okno świetle księżyca sztylety, jej dodatkowa broń. Kolejne kilka chwil zabrało jej podejście do osłupiałego mężczyzny i przystawienie jednego z nich do jego szyi, zaś drugiego do krocza. Zmierzyła go groźnie od stóp do głów, wyzywająco patrząc w przestraszone oczy strażnika, któremu zaczynały drżeć kolana.

- Powiadomisz Kurotsuchi Nemu, że czekam na nią ze sprawą nie cierpiącą zwłoki – wyszeptała, nie mrugając.

- Tak jest, Eiki-sama – przerażony, natychmiast skontaktował się z kobietą i nie spuszczał wzroku z brunetki, która w międzyczasie schowała sztylety w specjalnych opaskach przypiętych do jej przedramion.

Nemu, najbliższa przyjaciółka Rei, wyszła do recepcji po niecałych dziesięciu minutach, podczas których dziewczyna złośliwie wpatrywała się w tchórzliwego strażnika. Kobieta ogarnęła spojrzeniem sytuację i dłonią zachęciła Eiki do pójścia za nią. W jej gabinecie, przylegającym do biura Mayuriego, poprosiła gościa, aby ta zajęła miejsce przy małym stoliku.

- Jeśli dobrze rozumiem, coś się stało? – zapytała, siadając naprzeciw przyjaciółki.

- Skoro przysłał mnie Shirou, a ja wykonałam jego rozkaz, musiało coś się stać – odpowiedziała zgodnie z prawdą, lekko się uśmiechając. – Potrzebujemy zwolnienia blokady reiatsu.

- Słucham?

- Chyba powinnam wytłumaczyć całą sprawę, prawda? – Rei, jak zwykle, najpierw wyłożyła wszystkie karty na stół, po czym przystąpiła do wyjaśnień. – W odpowiedzi na wasz raport o Espada atakujących Karakurę, Toushirou wybrał się do generała, aby otrzymać zgodę na wypad na Ziemię. Stwierdził, że jest to winny Ichigo, który niedawno go wsparł w jego własnej krucjacie. Nemu… Mamy w planach walkę z Espada. Nie uda nam się, mając pięciokrotnie zredukowane reiatsu.

- Nam? Dla kogo mamy przygotować zwolnienie blokady?

- Toushirou, ja, porucznicy Matsumoto i Abarai, oficerowie Madarame, Ayasegawa i Kuchiki – wyliczyła jednym tchem. – Zrobisz to dla nas?

- Muszę uzyskać zgodę ojca, ale sądzę, że to jest możliwe – odpowiedziała, w myślach analizując wszystkie za i przeciw. – Nie możemy was puścić ze zwolnionymi blokadami, ale postaramy się skrócić czas reakcji Seireitei. Wystarczy, że skontaktujesz się ze mną w trakcie walki, Rei. Wtedy zwolnimy blokady reiatsu.

- Dziękuję, Nemu – brunetka westchnęła z ulgą i podniosła się z miejsca.

Była przy drzwiach, gdy Kurotsuchi zawołała ją.

- Mam do ciebie prośbę, Rei – uśmiechała się, ale jej oczy były poważne. – Jeśli możesz, następnym razem po prostu powiedz, że to ważna sprawa. Nie musisz grozić naszym strażnikom.

- Jak chcesz – wzruszyła ramionami i spokojnie opuściła gabinet.

Przechodząc przez recepcję, nie omieszkała rzucić tchórzliwemu strażnikowi morderczego spojrzenia. Wyszła na dwór i skierowała do kwatery głównej dziesiątego składu. Miała nadzieję, że Shirou właśnie tam wróci po rozmowie z generałem.

Nie przeliczyła się. Tylko w oknach jego gabinetu paliło się światło. Wślizgnęła się do pomieszczenia bezgłośnie i na jej twarzy pojawił się wyraz troski. Toushirou spał na kanapie, jego jasne włosy rozsypały się na twardej poduszce, którą znalazł w szafce. Hyorinmaru leżał na podłodze, tuż obok mebla. Rei uśmiechnęła się i odwróciła, żeby przynieść koc, którego przełożony zapomniał wziąć. Okryła go i została obdarzona zaspanym, nieprzytomnym uśmiechem wdzięczności. Chłopak natychmiast zwinął się w kłębek. Eiki zgasiła lampkę stojącą na jego biurku i wyszła równie cicho, jak weszła.

Toushirou otworzył oczy i uśmiechnął się. Po chwili naprawdę zasnął.

w~w~w~w~w

Świt zaznaczył delikatnym różem horyzont, gdy siedmioro Shinigami spotkało się przed niewielkim kompleksem na południu Seireitei, gdzie stała najbardziej izolowana i odosobniona brama Senkai. Hitsugaya, mrużąc oczy, przyglądał się każdemu z obecnych osobno, upewniając się, czy dobrze zrobił, pakując się w kłopoty związane z dowodzeniem tak zróżnicowaną grupą. Dwoje zabijaków z jedenastego składu, zastępca i siostra lidera klanu Kuchiki, swobodna Matsumoto i gwałtowna Rei. Chłopak westchnął, zdając sobie sprawę, że sam będzie musiał zrównoważyć ich temperament swoją logiką.

- Zapewne zastanawiacie się, dlaczego korzystamy z południowej bramy – zaczął odprawę, kątem oka rejestrując, że Eiki stanęła po jego prawej stronie. Uśmiechnął się ledwo dostrzegalnie, wiedząc, że ona też będzie miała coś do powiedzenia. Widząc nerwowe potaknięcia głowami, kontynuował. – Założyłem, że Karakura jest pod obserwacją Aizena, który już wcześniej sugerował bliższe przyjrzenie się ludziom Kurosakiego. Wobec tego nie mam zamiaru pojawiać się nieprzygotowany nad rzeką, będąc prawdopodobnym celem ataku Arrancar lub Espada. Nie chcę również niepotrzebnie narażać drużyny. Dlatego pojawimy się w pewnym oddaleniu od miasta i natychmiast udamy do sklepu Urahary, gdzie się przegrupujemy i zajmiemy naszymi zadaniami.

Kończąc, cofnął się, oddając głos swojej dziewiątej oficer. Brunetka omiotła poważnym spojrzeniem pozostałych, odnotowując w pamięci, że tylko młoda Kuchiki była od niej niższa stopniem.

- Wiemy, że Karakura została zaatakowana przez dwóch bardzo silnych Arrancarów, będących najprawdopodobniej oficerami Aizena – zaczęła od tego, co dla wszystkich było dość oczywiste. – Jak przedstawiłam to w raporcie, noszą oni miano Espada. Ich reiatsu jest niezwykle wysokie i należy się spodziewać ciężkiej walki, jeśli dojdzie do starcia. Wobec tego, odwiedziłam porucznik Kurotsuchi i poprosiłam o zwolnienie blokad reiatsu

Wśród zgromadzonych wybuchły szepty. Wszyscy posyłali sobie zdziwione spojrzenia. Zwolnienie blokad było zakazane najwyższym prawem i dopuszczalne wyłącznie w ostateczności. W tym momencie dotarło do nich niebezpieczeństwo, na jakie się narażali, wyruszając razem z Hitsugayą. Tymczasem srebrnowłosy spojrzał na grupę morderczym wzrokiem i wszystkie głosy ucichły. Eiki odetchnęła z wdzięcznością i mówiła dalej:

- Nemu zgodziła się pod pewnymi warunkami. Przechodząc przez bramę Senkai, pieczęcie zostaną na nas nałożone i ich moc będzie obowiązywała do momentu, kiedy skontaktuję się z nią podczas walki. Wtedy limity zostaną zwolnione i będziemy mogli wykorzystać sto procent naszej energii.

Dziewczyna ucichła, patrząc pytająco na przełożonego, który skinął krótko głową i zapatrzył się na świecące jasnym blaskiem wrota wiodące do świata żywych. Przywołał czarnego motyla i machając ręką na podwładnych, wszedł w światło. Rei wymieniła spojrzenia z oficerami Zarakiego i podążyła za dowódcą. Jak zwykle, zapomniała, w którym momencie powinna zacząć zwalniać i z impetem wypadła z bramy, prosto w ramiona czekającego Toushirou. Zaczerwieniła się i odsunęła od niego, nie wiedząc, co powiedzieć.

- To chyba nie jest najlepsza pora, Rei – mruknął niskim głosem, nie puszczając jej przez moment i z zainteresowaniem wpatrując się w jej zażenowane spojrzenie. Nie mógł powstrzymać się od odrobiny złośliwości. Jej oczy pociemniały ze złości, gdy zrozumiała, że z niej żartuje i wyrwała się gwałtownie, odchodząc na bok.

Hitsugaya zaklął pod nosem, bo nie chciał jej obrazić ani zdenerwować. Teraz jednak nie mógł do niej podejść, żeby wyjaśnić, że nie chciał być niemiły, bo pozostali członkowie drużyny przybyli ze Społeczeństwa Dusz. Chłopak westchnął, zostawiając tą sprawę na później. Przez chwilę zastanowił się nad kwestią tego, że wszystko odkłada „na później", ale będąc na wojnie, nie sposób było postępować inaczej.

Zlustrował niewielką grupkę, widoczną tylko dla oczu osób wyczulonych na energię duchową. Rudowłosa porucznik poprawiała swoją hakamę, na co przewrócił oczami. Tyle razy powtarzałem jej, że powinna załatwić sobie strój szyty na miarę, pomyślał, zirytowany. Madarame rozglądał się uważnie, Abarai i Kuchiki stali pogrążeni w rozmowie, zaś Ayasegawa stał obok wyprężonej jak struna Eiki i starał się ją uspokoić, nie bardzo wiedząc, czemu nagle się wściekła.

Zacisnął zęby i postanowił poświęcić minutę prywatnym celom, nie zważając na późniejsze wypytywania i plotki. Stanowczym krokiem podszedł do brunetki i spojrzeniem nakazał Yumichice odejść.

Rei nie odzywała się, wobec czego on musiał zacząć.

- Nie chciałem, żebyś tak odebrała moje słowa – stwierdził cicho, nie patrząc na nią, ale wpatrując się w odległy punkt, w którym ona utkwiła swój wzrok. – Znasz mnie, Rei, więc powinnaś wiedzieć, że lubię irytować ludzi…

- Nie musisz się mi tłumaczyć, kapitanie – odpowiedziała, a nim wstrząsnęło to, jak go zatytułowała. Zacisnął mocno palce na jej dłoni, prawie je miażdżąc. Zignorował zdziwione westchnienie Matsumoto, nie wychwytując w nim bólu, na który natychmiast uwagę zwróciła Rei. To ją nieco uspokoiło, ale złość na przełożonego pozostała.

- Odejdźcie – warknął. – Natychmiast.

Sekundę później zostali sami. Toushirou obrócił dziewczynę ku sobie i spojrzał jej w oczy. Rei zawsze jest złośliwa i agresywna, pomyślał. Ale potrafi się kontrolować. Teraz już wiem, że gdy chce zranić, wie dokładnie, co powiedzieć, by zabolało najmocniej.

- Nie mamy dużo czasu – powiedział, zastanawiając się, dlaczego tak bardzo chce się tłumaczyć. Zdarzyło się to pierwszy raz w jego długim życiu. – Dlatego nie dokończymy teraz naszej rozmowy z gabinetu. Wiedz, że nie miałem zamiaru cię denerwować, Rei.

- W ogóle miałeś jakiś cholerny zamiar, czy tylko nie myślałeś? – sarknęła wściekle. Srebrnowłosy uśmiechnął się w duchu. Wracał jej temperament, który tak go zafascynował i nie zwróciła się do niego per kapitanie.

- Żadnego – wzruszył ramionami. – Wykorzystałem okazję, żeby się z tobą podroczyć. Nie sądziłem, że tak zareagujesz.

- To oznacza wyłącznie to, że nie znasz się na kobietach – wywnioskowała, a na jej usta wkradł się drwiący uśmiech. – Co ja mam z tobą zrobić, Shirou?

- Zacznij od tego, żeby się na mnie nie wściekać – zaproponował. Widząc, że jej gniew wyparował, spojrzał w kierunku miasta, które również lśniło w blasku wschodzącego słońca. – Może dogonimy pozostałych?

Skinęła głową, patrząc na niego spokojnie. Wiedział doskonale, co ma zrobić, pomyślała, patrząc na chłopaka, który po chwili przyspieszył do shuunpo. Nadal czuła dotyk jego chłodnej dłoni. Wiedział, jak sprawić, żebym znowu zaczęła myśleć głową, nie sercem. Shirou zna mnie jak nikt inny, nawet Juushirou. Z tą myślą, pomknęła za swoim przełożonym w stronę jednej z najgorszych dzielnic Karakury.

Zatrzymali się przed małym sklepem, który wyglądał dużo lepiej, niż podczas ich ostatniej wizyty. Widocznie Tessai zapędził dzieciaki do roboty, Rei parsknęła śmiechem, wiedząc, że sprzątanie to główne zajęcie Ururu i Jinty. Weszli do budynku i rozejrzeli się niespokojnie. Słysząc dziecięcy krzyk, zdrętwieli:

- Urahara-san! Darmozjad przyprowadził znajomych!

Żyłka na czole Renjiego zaczęła pulsować, gdy spojrzał na jasnoczerwoną czuprynę Jinty. Chłopiec szybko odskoczył i wpadł na wychodzącego z zaplecza blondyna, który uważnie przypatrzył się grupie. Machnął ręką i zaprosił ich do środka. Hitsugaya natychmiast przeszedł przez rozsuwane drzwi i znalazł się twarzą w twarz z częściowo roznegliżowaną Yoruichi, która dochodziła do siebie po ciężkiej walce. Jej lewa ręka i noga były obandażowane. Srebrnowłosy znieruchomiał na moment i lekko się zaczerwienił, widząc mulatkę w samej bieliźnie, ale szybko ruszył dalej, by nie blokować przejścia. Usiadł w pewnej odległości od kobiety i skinął głową na Eiki, by zajęła miejsce między nimi. Ona również zwróciła uwagę na obrażenia Shihouin.

- Jak to się stało? – zapytała, wskazując głową na lewą część jej ciała. Złote oczy rozjarzyły się, gdy wzrok byłej zwierzchniczki sił specjalnych skrzyżował się ze zmartwionym spojrzeniem brunetki.

- Nie doceniliśmy Arrancarów – odpowiedziała spokojnie, opierając brodę o kolano. – Powinnam była walczyć przy użyciu Shunko, ale nie spodziewałam się, że dysponują tak ogromnym reiatsu.

- Walka z nimi jest bardzo trudna – dodał Kisuke. – Dużo trudniejsza, niż oboje przewidzieliśmy. A co was tu sprowadza?

- Rozkazy – westchnął Toushirou, przesuwając dłonią po swoich włosach w geście zmęczenia. – Mamy bronić miasta przed Arrancarami i Espada. Widzę, że nasza pomoc się przyda.

- Mieliśmy zamiar się tutaj przegrupować – dodała Rukia, zaniepokojona faktem, że doświadczona w walce Shihouin Yoruichi, legenda Seireitei, została tak mocno zraniona. – Jeszcze nie wiemy, w jaki sposób nawiązać kontakt z Ichigo. Nie chcemy zwracać na siebie uwagi…

- W takim razie potrzebujecie gigai – na usta blondyna wpłynął pogodny uśmiech. – Najlepszym sposobem skontaktowania się z Kurosaki-kunem jest dostanie się do szkoły.

W miarę, jak Urahara mówił, mina Hitsugayi rzedła, zaś Rei była w coraz lepszym humorze. Od długiego czasu nie widziała młodego Quincy i pomysł udania się do szkoły przypadł jej do gustu.

- Będziesz miał tyle wolnych gigai, Urahara-san? – zapytał czerwonowłosy porucznik, rzucając wściekłe spojrzenia Jincie, który otwarcie się z niego naśmiewał.

- Oczywiście, Abarai-kun – uśmiech nie znikał z twarzy mężczyzny. – Zawsze jestem przygotowany na wizytę Shinigami.

- Jeszcze kwestia organizacyjna – Hitsugaya, chociaż nienawidził nosić sztucznego ciała, wiedział, że rzeczywiście był to jedyny sposób, by spokojnie porozmawiać z Kurosakim. – Korzystanie z gigai będzie wymagało od nas znalezienia sobie miejsca na odpoczynek. Zostawiam tę kwestię każdemu z osobna. A teraz proponuję przygotować się do pójścia do szkoły.

Eiki nie wytrzymała i wybuchnęła głośnym śmiechem. Yoruichi i Rangiku natychmiast jej zawtórowały, bo same od dłuższego czasu się powstrzymywały. Po chwili również pozostali zaczęli się uśmiechać. Pół godziny zajęło im przybranie ciał i wyruszenie na spotkanie z zastępczym Shinigami.

Urahara oparł się o framugę drzwi swojego sklepu i patrzył tam, gdzie zniknęli spieszący się przybysze. Yoruichi stanęła obok i wbiła w niego poważny wzrok.

- Nie przewidzieliśmy ich siły, Kisuke – powiedziała zmartwiona. – Nie przewidzieliśmy siły Aizena i Hougyoku.

Mężczyzna nie odpowiedział przyjaciółce, ale jego spojrzenie nie było tak pogodne, jak kilka minut wcześniej.

Notka od bety: Mam wrażenie, że powinnam wziąć się za pisanie fanfików, w których Kenpachi jest ojcem chrzestnym, a Byakuya przechodzi załamanie nerwowe z powodu rozdwajających się końcówek. Srsly