Ból. Wypełniał jej głowę, mglił jej umysł i powstrzymywał wszelkie myśli. Mogła powiedzieć jedynie, że leży na cienkim materacu, przykryta prześcieradłem. Zmusiła swoje oczy do otworzenia, ale jedyne co widziała, to biel. Promienie słońca wkradające się przez okno wydawały się być nieznośnie jasne.
Próbowała przypomnieć sobie co się stało, ale jej głowa i obolałe ciało skutecznie, to uniemożliwiały. Każdy jej mięsień jest obolały, większość ran była spowodowana poparzeniami.

''Gdzie… Gdzie ja jestem?" wymamrotała dziewczyna.
Matczyny głos odpowiedział, '' Jesteś w Hogwarcie, w szpitalu." Jak przez mgłę kojarzyła ten znajomy głos, ale dziewczyna nie mogła określić czyj dokładnie był. ''Jesteś tutaj bezpieczna, możesz mi powiedzieć co się dokładnie stało?"
Młoda kobieta próbowała przypomnieć sobie co się wydarzyło, czemu znalazła się w szpitalu. Chciała wiedzieć cokolwiek. Pustka.
''Nie, nie mogę.''
Kobieta, która była prawdopodobnie pielęgniarką westchnęła. ''Jak się nazywasz? Jak możemy się skontaktować z Twoją rodziną?''
''Nie wiem.", dziewczyna wyszeptała coraz bardziej wystraszona.''Proszę, powiedz mi co wiesz."
''Niewiele kochanie." Pielęgniarka była zmartwiona." Zwierzchnicy szkolni przeszukują miejsce, w którym cię znaleźli."

Młoda kobieta spojrzała na swoje lekko opalone ciało, pokryte bliznami.

''Obawiam się, że większość z nich nigdy nie zejdzie dziecko. Pójdę poszukać dyrektora, proszę spróbuj sobie cokolwiek przypomnieć."

Kobieta opuściła szpital. Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu, żeby zająć czymś czas, bo próba przypomnienia sobie czegokolwiek była zbyt bolesna. Jedyną rzeczą, na której zawiesiła oko na dłużej i, która wydawała jej się ciekawsza niż reszta otoczenia, okazał się kalendarz. Jej oczy, jednak poczęły dalej oglądać pokój, fakt, że był 29 sierpnia 1976 roku, nic jej nie mówił.