Mechanika. Dania nigdy jej nie rozumiał. Koniecznie chciał, ale nie mógł. Próbował czytać jakieś podręczniki, ale każdy z nich lądował w kącie w połowie pierwszego rozdziału. Zapisywał się nawet na jakieś kursy, ale nauczył się tam raczej jak coś zepsuć niż jak coś naprawić. Kiedyś, w przypływie desperacji poprosił Ludwiga o wytłumaczenie mu tego, ale nic nie zrozumiał z jego fachowego języka. Mechanika pozostała dla niego czarną magią.

Miłość. Rosja nigdy nie mógł pojąć, jak to działa. Bardzo tego chciał, ale coś mu nie wychodziło. Czytał książki o miłość, ale uznawał, że są bez sensu. Prosił o jakiekolwiek wytłumaczenie okoliczne państwa, ale nawet Łotwa nie potrafił mu do końca powiedzieć, o co chodzi z miłością. Miłość wciąż była dla niego pojęciem abstrakcyjnym.

Siedział koło Mathiasa, na drewnianej, obgryzionej ławce, wpatrzony w gwiazdy. Żaden z nich nie umiał ich nazwać ani ułożyć o nich wiersza. Żaden z nich nie odczuwał potrzeby patrzenia w gwiazdy, ale obaj bali się spojrzeć prosto w oczy krajowi siedzącemu obok.

- Wiesz... - zaczął Iwan - To głupie, ale... Jakoś nigdy nie rozumiałem miłości.

Dania popatrzył na niego. W końcu.

- Właściwie to ja... Ja nigdy nie rozumiałem mechaniki.

- Czy ty właśnie porównałeś miłość do naprawiania samochodów?

- Najwyraźniej tak.

Dania przysunął się bliżej do Rosji i pocałował go.

- To właśnie jest miłość. Teraz ty wytłumacz mi mechanikę.