"Nie bardzo przejmujemy się, że to nie jest legalne... Jeśli coś nam pasuje to sami to sobie legalizujemy. Inni muszą przymknąć oko."
Danny z niepokojem spoglądał na McGarretta. Steve nie powiedział ani słowa od dobrych kilku minut i to pewnie nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie to, że McGarrett uparcie wpatrywał się w gubernatora, który też wydawał się w tej chwili skonsternowany.
- To jakaś wojna na spojrzenia? - spytał Denning w końcu.
Danny nie był pewien, ale na twarzy Steve'a nie drgnął nawet najmniejszy mięsień.
- Komandorze, nie pozwolę panu na włamanie się do rosyjskiej ambasady - warknął Denning.
Steve w końcu poruszył się, ale jego ramiona wcale nie opadły.
- Powiedz Kamekonie, żeby zadzwonił do nich z cynkiem, że mają bombę. Sami wyjdą - stwierdził McGarrett.
