- Nasz główny podejrzany to Derek Hale. Mieszkaniec Kalifornii, bez stałego adresu zamieszkania - poinformowała go Lisbon.
Mężczyzna, który siedział w sali przesłuchań spoglądał wprost na niego, chociaż przecież powinien widzieć jedynie własne odbicie w weneckim lustrze. Patrick nigdy wcześniej nie doświadczył czegoś takiego.
- Jane?! - krzyknęła za nim Lisbon, kiedy wyszedł z ukrytego pomieszczenia.
Wszystko wydawało się potwierdzać jego hipotezę, ale to było szalone nawet jak na niego.
Stanął przed Derekiem Hale'em, który tylko niespokojnie poruszył nosem, ale Patrick mimo wszystko był szybszy, kiedy przesunął swoim srebrnym zegarkiem po skórze mężczyzny. Reakcja faceta była natychmiastowa, kiedy rozrywając kajdanki, odsunął się od niego gwałtownie.
- Jane! - zaprotestowała Lisbon.
Uczulenie na srebro, zapewne problemy z pełnią. Jeden z waszych wyrwał się? - spytał, chociaż nie liczył na odpowiedź zirytowanego Hale'a. - Sprawcą jest wilkołak i wierzę, że ten mężczyzna tutaj go śledzi - poinformował ją całkiem poważnie. - Kiedy go znajdziecie, daj mi znać. Będę spał w twoim gabinecie.
