Ukradkowe spojrzenia... Uśmiechy... Szczera radość z towarzystwa tego drugiego... To jest to! Gdy go widziała, nic się nie liczyło. Gdy on ją widział, nie mógł oderwać od niej wzroku.
Jaśnieje niczym gwiazda- myślał.
Te piękne oczy- zielone jak liście dębu- myślała.
Towarzystwo tej drugiej osoby zaspokajało ich wszystkie potrzeby. Jednak gdy zostawali sami, tęsknota rozsadzała ich od środka. Ból był niemal namacalny... Ale wtedy myśleli o tej drugiej osobie... i o dziwo pomagało. Wspominali ukradkowe spojrzenia, uśmiechy, chwile, gdy zostali przyłapani na gorącym uczynku.
Tak bardzo go pragnę!
Tak bardzo jej pragnę!
Chcę być blisko niego...
Dotykać jej...
Całować go...
Skryć twarz w jej rudych włosach...
Patrzeć prosto w te zielone oczy.
Patrzeć prosto w te orzechowe oczy.
Nadszedł koniec roku szkolnego. Ich ostatniego roku. Płakała jak każda dziewczyna, przytulała profesorów i uczniów, zaglądała do wszystkich poznanych kątów. Ze łzami w oczach przechadzała się po błoniach. Ten ostatni raz. Nie była smutna, w takich chwilach nie można się smucić. To czyste wzruszenie odbierało jej dech w piersiach. Nagle na horyzoncie zamajaczyła pewna sylwetka. Ona poznała od razu. Niech się dzieje co chce!- pomyślała.
- HARRY! HARRY!
- GINNY! GINNY! GIIIIIIIINNY!
Wreszcie wpadli sobie w ramiona. Ginny wtuliła się w jego tors. Harry przyciskał się do niej całym ciałem. Pocałowała go. Schował twarz w jej rudych włosach. Popatrzyli sobie w oczy.
Zieleń i orzech zmieszały się w jedno dając dziwną mieszankę. Jednak to była ich mieszanka.
^.^.^
- Co się stało?
Ginny obudziła się w swoim dormitorium. Nad nią klęczała Lavender i uśmiechała się zagadkowo. Rudowłosa nie mogła przypomnieć sobie nic, co wskazywałoby na obecność koleżanki ze „starszego" rocznika. Spojrzała na kalendarz. Dziś kończę Hogwart! Wojna minęła, uczniowie wrócili, a teraz znów odchodzą... Jednak, co ona tu robi?!
- Zemdlałam, czy co?
- Nie.
- To co ty tutaj robisz?!
- Nic, nic. Załóż tę brązową bluzkę- spodoba mu się.
- Co? Komu?
- Zobaczysz, coś się dzisiaj stanie- po czym odrzucając blond włosy, wyszła z pokoju.
Ginny miała mętlik w głowie i prawie automatycznie założyła naszykowaną brązową bluzkę. Zapomniała o dziwnej wizycie, cieszyła się ostatnim dniem, a tamta sytuacja przypomniała jej się dopiero, gdy spojrzała w zielone oczy.
