Tanderdalu saga, aboli ucieszne perturbacyje panny z domu przyzwoytego.
(większość akcji dzieje się podczas III tomu)
„Dawno, dawno temu, kyedy yeszcze nikt nye przeczuwał, jakie będą konsekwencyje czynu tego, czworo zauożycieli Hogwartu postanowyło zauożyć yeszcze yeden dom, do chtórego myeli przyjmować cudzozyemskych scholarów. Nadali mu myano Tanderdalu, yako że ynney koncepcyi nye myeli. Y od owego czasu Turonamy zwano yego myeszkańców, albowiem tura w symbolu myely."
- Mamo…? Wróciłam… - odezwała się czarnowłosa dziewczynka, wchodząc do domu. Dom był chyba pusty, nie licząc Pimpusia. Dziewczynka westchnęła. Nie lubiła wracać do pustego domu. Cicho zaśpiewała, żeby się nie czuć tak samotnie. Z nieśmiałą piosenką na ustach weszła do kuchni. „…pięknie żyć, tańczyć tak jak wiatr…" – zanuciła i wtedy zauważyła kartkę na stole.
„Anusiu, szlag by trafił, musiałam iść do pracy. Odgrzej sobie rosół, wrócę koło piątej. Dzieci zostawiłam u Moniki, nie kłopocz się o nie. Tata będzie przede mną. Pa, mama". No, tak. Znowu rosół. Anusia Stadnicka-Black lubiła rosół, ale nie aż tak, by jeść go codziennie przez dwa tygodnie. Zamiast zapalać gaz, wyjęła z plecaka różdżkę.
- Antorre – powiedziała, nie wiedząc dlaczego akurat to zaklęcie, ani też skąd je znała. Natychmiast zmaterializował się przed nią duży talerz gulaszu. Anusia gwizdnęła. Udało się świetnie, jak na siedmiolatkę. Jeszcze zanim skończyła jeść, przez okno wleciała sowa. Anusia zdziwiła się – tu używano raczej zmiennokształtnych pluszków. List był jednak do niej.
„Szanowna Panno Stadnicka,
Dowiedzieliśmy się, iż stworzyła Pani zaklęcie, tym samym zapraszamy Panią do Jabłonkowskiej Szkoły Czarodziców. Warunkiem jest spędzenie roku w zagranicznej szkole magii i czarodziejstwa. Oczekujemy odpowiedzi w czasie do dwóch tygodni. Z poważaniem,
Gertruda Mastecka, dyrektor Jabłonkowskiej Szkoły Czarodziców".
„Zaklimatyzować się
Udoskonalić przemianę w kota
Nauczyć się podrywać chłopaków
Polubić angielską kuchnię
Stworzyć odpowiednie zaklęcia
Złapać szczura(pok. wspólny Gryfonów powinien być na siódmym piętrze, za portretem Grubej Baby Damy) i przesłać go ze stosowną adnotacją do Min.Mag.
Stworzyć więcej zaklęć
Dać prezent urodzinowy prof. Snape'owi(2.I)
Być grzeczna i dobrze się uczyć!"
Anusia siedziała w pociągu, raz po raz odczytując listę zadań od ojca. Ponownie jechała do Hogwartu, tym razem nie na egzamin typu"do której klasy się nadajesz?", lecz aby rozpocząć naukę w piątej klasie1. Miała wszystko, co było jej potrzebne: kociołek, składniki eliksirów(głównie made in Poland), podręczniki, pergamin, długopisy, różdżkę i różne… śmieszne rzeczy2. Uśmiechnęła się krótko. Miała misję do wykonania, i cały (no, prawie…) rok bez rodziców! Rozejrzała się po przedziale. Ten czarnowłosy chłopak to pewnie Harry Potter, rudzielec- któryś z Weasleyów, a dziewczyna – dziewczyna Pottera? No i nauczyciel. Remus J. Lupin, jeden z kolegów jej stryja, który niedawno uciekł z Azkabanu. Ale stryj jest niewinny, Anusia o tym wie, tak samo jej sześcioletni brat Syriuszek, nazwany imieniem stryja, a pięcioletni Tadzio, i tym bardziej czteroletnia Karolinka,nie mówiąc o reszcie rodzeństwa3 raczej tego nie przyjęli. Poza dziećmi o niewinności stryja wie mama, tata, Kirane, i… i cała Polska4. I Kirane powiadomili o tym tego, no… ministra magii, ale on nie uwierzył.5 Ale cała Polska wierzyła. Winny był szczur Weasleya…
Weasleya. Anusia przysunęła się do chłopaka.
-Cześć. – wypaliła. – Jestem Ania Stadnicka-Black. – wyciągnęła rękę do Weasleya, ale on jej nie uścisnął.
-Black?! Coś z Syriuszem Blackiem?! – wrzasnął przerażony. Ania westchnęła.
-Primo: rodziny się nie wybiera. Secundo: Syriusz Black nie jest moim ojcem.
-To dobrze… jestem Ron Weasley. – teraz rudzielec uścisnął jej dłoń.
-Jest moim stryjem. A z drugiej strony, po kądzieli6, moim praprzodkiem jest Stanisław Stadnicki… - powiedziała Ania z dumą w głosie.
-Stanisław Stadnicki?! – zawołała dziewczyna naprzeciwko. – To cudownie! Był takim wspaniałym człowiekiem!7
-Też tak uważam. Ania. – Ania wyciągnęła rękę.
-Hermiona. Hermiona Granger.
-A ty jesteś pewnie Harry Potter? – zapytała Ania ostatniego chłopaka.
-Tak. – Harry uścisnął jej dłoń. – Naprawdę jesteś bratanicą Syriusza Blacka?
-Tak, naprawdę. Tata zawsze mówił, że „Rodziny się nie wybiera, ale kocha i tak".
-Nawet jeśli rodziną jest zbrodniarz?
-Tak, nawet wtedy. I trzeba mieć nadzieję, że się poprawi… i będzie dobry.
-Jak dziecko… ile ty masz właściwie lat?
-Siedem… idę do piątej klasy…
Harry roześmiał się.
-Niby jak?
-Normalnie… napisałam test, i przyjęli mnie do piątej…
-Polskie szkoły mają naprawdę wysoki poziom, Harry. Po dwóch klasach w Polsce wiesz więcej niż po całym Hogwarcie. Ania pewnie została przyjęta do Jabłonkowa, więc musi rok spędzić w zagranicznej szkole. – wyjaśniła Hermiona. – Dlaczego wybrałaś Hogwart, Aniu? Przecież tu jest… niebezpiecznie.
-Dlaczego niebezpiecznie? Zresztą, to tata polecił mi Hogwart. Mam tam coś do zrobienia. Coś bardzo, bardzo ważnego. – Ania postanowiła udawać niezbyt rozgarniętą. – A to prawda, że w Hogwarcie można mieć zwierzę? Ja mam pluszka, Karri.
Słysząc swoje imię, Karri wystawił główkę zza bluzki Ani.
-Ja mam szczura, Parszywka. – Ron wyjął zza pazuchy szczura. Ania wstrzymała oddech. To był ten szczur, wiedziała o tym. Więc to ten rudzelec miał zdrajcę.
-Jesteście Gryfonami, prawda? – dopytywała się Ania.
-Tak, wszyscy troje. A ty? – zapytał Harry.
-Ja jestem Turonką. Jeszcze nie wiem, kto będzie moim opiekunem…
Tymczasem w Hogwarcie.
-Ktoś musi być opiekunem Tanderdalu, nawet jeśli tam jest tylko jedna osoba. Niech to będzie ktoś z was. Minerwo…? – zaproponował Albus Dumbledore.
-Mam rudych bliźniaków i miałabym jeszcze brać Polkę? – rzekła z dezaprobatą profesor McGonagall.
-Pomono…?
-I tak Puchonów jest za dużo. – stwierdziła profesor Sprout.
-Filiusie…?
-Nie. – zaprzeczył wprost profesor Flitwick.
-Severusie…?
-Jakbym bez Polki miał dość problemów. – warknął profesor Snape.
-Rzucę kostką. – Dumbledore wyjął z kieszeni czworościenną kostkę8 do gry. – Minerwa: 1, Pomona: 2, Filius: 3, Severus: 4. – Dumbledore rzucił kostką.
-To 4. Jakże mi przykro, Severusie… - McGonagall nie kryła radości.
-Idź do siedziby Tanderdalu… - zaczął Dumbledore.
Z powrotem w pociągu.
-Syriusz Black może cię dopaść i zabić, po prostu dla zabawy. – tłumaczył Ani Ron. – Chyba nie będzie go obchodziło, że jesteś jego bratanicą…
-Nie, on mnie nie zabije. – powiedziała po raz enty Ania. – Na pewno mnie nie zabije.
-Zabił trzynaście osób.
-Ale mnie nie zabije. – upierała się Ania. – Nie zabije i już. Chcecie mnie zniechęcić? Już za późno.
-Ona ma rację. – poparł Anię Harry. – Ania już nie może wysiąść i wybrać innej szkoły.
-To może pokażesz jakiś polski czar? – zapytała Hermiona. Ania uśmiechnęła się i wyjęła różdżkę9.
-Na was czy na sobie? – zapytała.
-Może najpierw na sobie… - poprosił Ron. Ania oniosła różdżkę nad głowę. Wymruczała jakieś zaklęcie, którego nasza trójka nie zrozumiała. Niemal natychmiast cała postać dziewczynki zmieniła się – ani Harry, ani Ron, ani Hermiona nie byli w stanie stwierdzić, co się zmieniło, ale coś na pewno.
-I jak? – zapytała Ania, ale tego nie zrozumieli. Ania, widząc ich miny, machnęła różdżką, mamrocząc inkantację.
-Jak wam się podobało? – zapytała jeszcze raz. – To było Zaklęcie Języka. A to poprzednie – prosta zmiana zaufania.
-A coś innego? We współpracy z nami? – zapytała Hermiona.
-Dobrze. Gotowi? – zapytała Ania. Trójka przyjaciół pokiwała głowami. Ania odłożyła różdżkę i zamknęła oczy.
AniaDoHermiony10: Słyszysz mnie? Hermiono, słyszysz mnie?
-Słyszę cię… - powiedziała Hermiona.
AniaDoHermiony: Źle. Myśl do mnie. Nic nie mów.
HermionaDoAni: W ten sposób?
AniaDoHermiony: Bardzo dobrze. Teraz Zaproszę Rona.
HermionaDoAni: To jest to słynne polskie Zaklęcie Zaproszenia? Czytałam o tym…
AniaDoHermiony: To jest tylko pierwsza Warstwa.
AniaDoRona: Słyszysz mnie? Ron, słyszysz mnie?
RonDoAni: Tak, słyszę cię…
AniaDoRonaIHermiony: Teraz możecie rozmawiać na tym poziomie ze sobą, nie bojąc się, że kogoś obudzicie.
RonDoAni: Czy mogłabyś Zaprosić Harry'ego?
AniaDoRona: Mogłabym.
AniaDoHarry'ego: Słyszysz mnie? Harry, słyszysz mnie?
HarryDoAni: Jasne.
AniaDoWszystkich: To teraz sobie porozmawiajce tą drogą, a ja poczytam książkę.
HermionaDoAni: Jaką książkę?
AniaDoHermiony: I tak jej nie znasz. „Tworzenie zaklęć" Agnieszki Popowicz.
Ania przeciągnęła się rozkosznie i wyjęła wyżej wymienioną książkę. Przez dłuższy czas czytała w milczeniu, a później znó się przeciągnęła i zaczęła obserwować wybrzuszenie na piersi rudzielca. Przeszła do przestrzeni wewnątrzwidzenia. To z pewnością był ten szczur, a raczej ten nielegalny animag. Ania wróciła do książki. Trzeba jeszcze wykombinować, jak tego szczura przetransferować do sypialni Turonów, i to tak, żeby Ron nie zauważył….
Nagle powiało chłodem. Oczy Ani zwęziły się. Czarodzicielskie właściwości, takie jak nieomylne widzenie przyszłości na jakieś pół godziny do przodu, nadpsi węch, nadsokoli wzrok, nadludzka inteligencja i pamięć szczelna i uporządkowana jak(odpowiednio) gumofilce i notatki ucznia-pedanta już nieraz rozpoznawały to coś. Dementora.
-Co to? – zapytał Harry. Ania nie odpowiedziała, wyjęła różdżkę.
-Black… - doszło spod kaptura.
-Weź się zamknij, dobra? Ssspyeeeerdalay – Ania rzuciła polskie zaklęcie Przepędzenia. Dementor wydał z siebie nieludzki krzyk i uciekł.
-Harry, nic ci nie jest? – zapytała Ania leżącego na podłodze chłopaka.
1 Nie ma to jak polskie szkoły! Zaznaczam, iż Ania skończyła magiczną zerówkę.
2 W tym miotłę domowej roboty, sadzonkę drzewa, przepis na eliksir przeciwko przetłuszczaniu się włosów itp.
3 Trzyletni Michał Żeremi, dwuletnia Agnieszka, roczna Maria
4 Czyta dzieciom
5 od tej pory Syriuszek uznał słowa „minister" i „kretyn" za synonimy.
6 Tzn. ze strony matki
7 Hermiona oczywiście nie miała pojęcia, jakie zwyczaje miał Stanisław Stadnicki, zwany Diabłem Łańcuckim.
8 Typu: liczba, która wypada, jest przy podstawie. Nazywa się to kostka k4, kto widział, ten wie.
9 Leszczyna i sfermentowany miąższ nari, osiem cali
10 tak będę oznaczać kontakt mentalny
