To był wyjątkowy dzień. A już na pewno wyjątkowo upalny. Przynajmniej dla Bena Kenobiego. Tego dnia zastanawiał się dlaczego w ogóle zmieniał imię, skoro nadal był znany pod tym samym nazwiskiem. Ale skoro odmienił swoje życie, to powinien zmienić również imię. Ben lepsze niż Obi-Wan. Po co komu imię z kreską?

Właśnie obserwował z dala Luka i Owena. Wiedział, że Lars nie może go zobaczyć. I tak miał już problemy przez nachodzenie tej rodziny. Owen i Luke wybierali roboty. Wzięli C-3PO, ale R2-D2 miał pozostać w rękach jawów. Na to Ben nie mógł pozwolić. Nie po to uczynił robota swym tajnym współpracownikiem. Za pomocą mocy spowodował wybuch tego, który miał czelność zastąpić jego R2-D2. C-3PO także dobrze się sprawił. Nie był wprawdzie sługusem Bena, ale i tak się przydał. Ben machnął ręką i po chwili Owen i Luke nie mieli wątpliwości, że chcą R2-D2. Pierwszy etap planu się powiódł. Teraz trzeba było działać dalej. Kenobi czekał, aż jego robot ucieknie. Wiedział, że sobie poradzi. Ben nauczył go wszystkiego. Nawet kłamać.

Następnego dnia obserwował z bezpiecznej odległości Luka szukającego po pustyni małego uciekiniera. Ludzie pustyni zaatakują, prędzej czy później. Jeśli nawet nie, to Ben ich tu zwabi swoją kontrolą umysłów. I wtedy stanie się wybawcą Luka, a w konsekwencji jego nauczycielem. Zadbał już o wszystko. Odbierze Lukowi dom i rodzinę, by ten nie miał niczego. By jedyną drogą zdało mu się pójście za Benem.

Już połknął haczyk. Spodobała mu się księżniczka, którą pokazał mu R2-D2. Kiedyś powie mu się, że to jego siostra, ale teraz to niepotrzebne. Na razie niech rozpamiętuje jej piękno i desperację. To wystarczy, by chciał ją ratować. Luke to w gruncie rzeczy dobry chłopak. Ale to nie przeszkoda. Przeciwnie, to można wykorzystać. Ben opanował tę sztukę do perfekcji.

Wiedział, że nawet po swej śmierci będzie umiał wpływać na losy galaktyki. Sam nie rozumiał po co mu to, ale wiedział, że tego chce. Da się więc zabić Vaderowi na oczach Luka, by ten szczerze nienawidził mrocznego lorda. Jak dobrze pójdzie, chłopak nigdy nie pozna prawdy o swoim ojcu.

Największy problem zawsze stanowił Owen Lars, który chciał dla swego wychowanka spokojnego, normalnego i szczęśliwego życia. Życia całkiem innego niż to, które wybrał dla niego Ben. Lars wychowywał Luka na tradycyjnych wartościach i ze wszystkich sił starał się go chronić przed lewactwem Obi-Wana. Tu nie wystarczy zwykłe nastawianie antyrodzinne, bo Luke to jednak porządny chłopak i nie zostawi tak po prostu bez żadnej pomocy ludzi, którzy zajmowali się nim od najmłodszych lat.

Trzeba pozbyć się Larsów. Dlatego dogadał się z tym łowcą nagród, Bobą Fettem. On zabije Owena i Beru, teraz gdy Luke został wywabiony na pustynię. Boba Fett upozoruje atak Imperium. Ben wytłumaczy Lukowi, ze to celne strzały szturmowców. Ten chłopak siedząc jedynie na Tatooinie nie wiele wie o świecie. Nie zastanowi go to, że żaden szturmowiec nie potrafi strzelać celnie. Gdy w to wszystko uwierzy, poleci z Benem wszędzie. I jakże będzie po tym wydarzeniu nienawidził Imperium. Wszystko się uda. Benowi zawsze wszystko się udaje.