Zakon Feniksa, który walczył ze złem,
dla większego dobra, pracował dzień w dzień,
jeden za wszystkich, wszyscy za jednego,
taką zasadę, wpajali od małego.
Kiedy akcja się zbliżała,
wszyscy na nogach już od rana,
planują strategie i skład,
aby w planie było jak najmniej wad.
Walczą za wolność, za udolność,
mając nadzieję na lepszy dzień,
w którym wreszcie okaże się, że ta cała praca
miała jakiś sens.
Zakon to jedna rodzina,
gotowa do poświęcenia własnego życia,
lepiej zginąć niż wydać swoich,
taka zasada tu na pierwszym miejscu stoi.
Zaufanie jest ważne, jak ogniwo każde,
bez niego nic nie uda się.
Bez niego zniknie całej pracy sens,
tak tu właśnie od początku jest.
Niby jest dowódca, niby są doradcy,
ale każdy z każdym, jest jak brat.
Jak równy z równym, jak wielka rodzina,
oprócz tytułu, nikt nikogo nie przewyższa.
Tutaj każdy służy, bo tego chce,
po tej stronie barykady, z własnej woli przynależy się.
Nikt nikogo nie zmuszał, lecz pomagał jak musiał.
To jest wojna,
obie strony, gotowe do bliskich ochrony,
miłość konta nienawiść, przyjaźń kontra zawiść,
ramię w ramię, tej podłości się postawić.
