Rozdział pierwszy: Ocalali
Potężne uderzenie wstrząsnęło wszystkimi, jacy znajdowali się wewnątrz spadającej części Arki.
Zginiemy. Jak nic zginiemy. Nie ma szans, żebyśmy to przeżyli. Nie ma na to żadnych szans.
Anna zamknęła ściśle powieki, gdy kolejny wstrząs niemalże odrzucił ją od metalowej ściany. Złapała się kurczowo pasów asekurujących, modląc się przy tym, aby wytrzymały one napór jej ciała i nie zerwały się.
I tak byśmy zginęli. – pomyślała po chwili, przymykając na moment powieki. – Mieliśmy do wyboru albo uduszenie się w Kosmosie, albo rozbicie się Arką na Ziemi… tak czy siak nie mieliśmy zbyt wielkich szans na przeżycie.
Ta myśl sprawiła, że Anna powróciła wspomnieniami do momentu, gdy Setka została wysłana na powierzchnię Ziemi. Dziewczyna dowiedziała się o wszystkim już po fakcie. Od razu wybrała się wtedy do swojego mentora, profesora Robertsa, aby z nim o tym porozmawiać.
- Dlaczego wysłali ich akurat teraz? – spytała się go wtedy. – Dlaczego aż tylu?
- Tego jeszcze nie wiem. – odpowiedział jej na to Jason. – Ale obiecuję ci, ze wszystkiego spróbuję się dowiedzieć.
- Czy to oznacza, że niedługo i my będziemy mogli udać się na powierzchnię? – Anna była mocno podekscytowana samą tą myślą. Od dłuższego czasu o niczym innym nie marzyła, jak właśnie o tym.
- Jeśli przeżyją lądowanie i okaże się, że sytuacja na powierzchni planety sprzyja rozwojowi życia, a promieniowanie nie jest już tak silne… tak, sądzę, że wtedy i nas wyślą. Z pewnością wszyscy chcą już wydostać się z tej „puszki konserwowej", jaką jest Arka, i powrócić na naszą planetę.
Zaraz potem dziewczyna wyrwała się gwałtownie z zamyślenia. Seria kolejnych, silnych wstrząsów oderwała kilka osób od ścian i rzuciła nimi po pomieszczeniu. Anna złapała się mocniej pasów, z trudem przy tym oddychając. Otworzyła po chwili oczy i spojrzała się przed siebie. Po drugiej stronie komory, przy przeciwległej ścianie, profesor Jason Roberts kurczowo trzymał się pasów asekuracyjnych, będąc co chwila rzucanym na boki przez kolejne wstrząsy.
Po chwili mężczyzna dostrzegł jej spojrzenie i obrócił się przodem w jej stronę. Nastała krótka chwila, podczas której patrzyli się prosto na siebie, w pełni świadomi tego, że to będzie istny cud, jeśli przeżyją upadek.
Proszę, dajcie nam przeżyć. – poprosiła w myślach niewidzialne bóstwa. – Musimy przeżyć. Chcemy przeżyć.
Nagle usłyszała głośny jęk wyginanego pod naporem ciśnienia metalu. Ludzie dookoła zaczęli krzyczeć, przekonani o tym, że za chwilę zginą. Anna też tak pomyślała – ten dźwięk nie zwiastował nic dobrego.
Nie mogła już dłużej się na to patrzeć. Nie chciała widzieć swojego końca. Zamknęła ściśle powieki i złapała się kurczowo pasów asekuracyjnych. Usłyszała kilka następnych huków i wiedziała, że za moment zderzą się z ziemią.
Jeśli mam dzisiaj umrzeć, to niech to będzie szybkie i bezbolesne. – pomyślała jeszcze. – Nie chcę długo cierpieć. Nie chcę…
Nie zdołała dokończyć swojej myśli. W tej samej sekundzie kapsuła zderzyła się z ziemią, rozrywając się przy tym na kawałki.
Czy ja już umarłam?
To była pierwsza myśl, jaka pojawiła się w jej umyśle, gdy się ocknęła. Anna przez pierwszych kilka sekund nie czuła żadnego bólu – leżała tylko nieruchomo, bojąc się otworzyć oczy i poruszyć chociażby najmniejszym palcem u ręki.
W końcu jednak musiała coś zrobić – nie mogła w wieczność tak leżeć. Otworzyła zatem powoli oczy. W pierwszej sekundzie poraziło ją jasne światło dnia. Minęło kilka długich chwil, nim jej oczy nie przyzwyczaiły się do tego.
Najpierw zobaczyła nad sobą czyste, błękitne niebo. Wciągnęła powoli powietrze przez usta i uśmiechnęła się słabo – mogła oddychać. Zaraz potem jednak poczuła palący ból w klatce piersiowej, gdy tylko spróbowała wziąć następny oddech. Od razu pojęła, że to jedno z jej żeber musiało być złamane. W tej samej sekundzie uświadomiła sobie jednak jeszcze jedną, o wiele ważniejszą rzecz.
Wciąż żyje. Przeżyła.
Powoli spróbowała podnieść się do pozycji siedzącej. Od razu poczuła ból w kolejnych miejscach, które ucierpiały przy upadku. Zignorowała to jednak – nie to było dla niej najważniejsze. Rozejrzała się dookoła, chcąc zobaczyć, gdzie się znajduje i czy gdzieś w pobliżu są inni ocalali. Zaraz potem zamarła, gdy zamiast innych grup ocalałych zobaczyła tylko ciała ludzi, którzy zginęli przy zderzeniu się części Arki z ziemią. Obok nich walały się szczątki statku. Wszystko to wyglądało jak jakiś chory, pokręcony krajobraz apokalipsy.
To niemożliwe, że tylko ja przeżyłam. – pomyślała. – Ktoś poza mną musiał to przeżyć. Chociaż jedna lub dwie osoby. Nie mogę być jedyną. Nie mogę.
Spróbowała wstać, ale ból w dole kręgosłupa skutecznie ją przed tym powstrzymał. Rozejrzała się jeszcze raz, tym razem próbując odnaleźć wśród stosów zwłok jakichś ocalałych.
Trwało to długo – bardzo długo. W końcu jednak Anna dostrzegła ponad kłębem dymu, jaki unosił się z jednej z części wraku, jaka znajdowała się najbliżej niej, nadchodzącą w jej stronę postać. Rozpoznała tę sylwetkę po krótkiej chwili – to był profesor Roberts. Zaraz potem uśmiechnęła się z ulgą, gdy podszedł on do niej i usiadł przy niej.
- Całe szczęście, przeżyłaś. – wydusił z siebie słabym głosem. Dostrzegła na jego twarzy liczne małe rany, ale poza tym wyglądał całkiem nieźle jak na osobę, która właśnie przeżyła upadek z kosmosu w niezbyt stabilnej kapsule.
- Znalazłeś innych? – spytała się go od razu. – Ktoś jeszcze przeżył.
- Góra z dwadzieścia osób. – odpowiedział jej. – Może kilka więcej. Wciąż przeszukujemy teren upadku kapsuły. W większości znajdujemy jednak trupy, nie ocalałych.
- A co z innymi stacjami? Czy któraś z nich upadła gdzieś w pobliżu?
- Tego nie jesteśmy jeszcze pewni. Ale… widziałem sygnał z racy, jaką ktoś wystrzelił z odległości kilkudziesięciu kilometrów stąd. – dodał po chwili wahania. – To mogła być jedna ze stacji.
- Musimy się zatem tam udać. – powiedziała Anna. Znów spróbowała wstać, ale ból okazał się zbyt silny. Dziewczyna zaklęła soczyście pod nosem, nienawidząc sytuacji, w jakiej się teraz znalazła. – Cholera… chyba mam złamane nogi.
- Nie… nie, nie masz. – Mężczyzna sprawdził szybko obydwie nogi dziewczyny. Anna skrzywiła się nieznacznie, gdy dotknął ich. – Jesteś po prostu mocno poobijana. Za dzień, góra dwa powinno to zelżeć na tyle, że będziesz mogła w miarę normalnie chodzić.
- Ale co najmniej jedno z żeber mam złamane. – odparła. – Boli za każdym razem, gdy biorę wdech.
- Złamane żebro samo się uleczy. – zapewnił ją Jason. – Sam trzy razy przez to przechodziłem. Jeśli nie będziesz się nadwyrężać, samo zacznie się goić i nie będzie żadnych powikłań.
- Tak czy siak będę unieruchomiona na co najmniej kilka dni. – Anna była z tego faktu wyraźnie niezadowolona. – Wolałabym być w lepszym stanie. Przynajmniej mogłabym wtedy się poruszać o własnych siłach.
- Nic na to już nie poradzisz. – powiedział Roberts. – Wszyscy będziemy musieli poczekać przynajmniej kilka dni, zanim nie wyruszymy w tamtą stronę. Poczekaj tutaj. – dodał po chwili. – Sprowadzę tutaj za moment kogoś, kto cię stąd zabierze.
- Zaczekaj. – Anna zatrzymała go nagle. – A co z pozostałą dwójką? – spytała się. – Znalazłeś ich? Czy oni też przeżyli?
Jason nie odpowiedział jej od razu. Przez dłuższy czas milczał, intensywnie zastanawiając się nad właściwą odpowiedzią.
- Jeszcze ich nie znalazłem. – przyznał w końcu. – I… nie, nigdzie nie widziałem ich ciał.
- Czyli mogli przeżyć. – Anna odetchnęła z ulgą po tych słowach. – Może wkrótce ich odnajdziemy. Tak będzie lepiej dla wszystkich.
- Dlaczego? – spytał się Jason, mimo że doskonale znał odpowiedź na to pytanie.
- Sam bardzo dobrze o tym wiesz. – odpowiedziała mu Anna, odgadując doskonale to, o czym sam teraz myślał. – Oni nie są tacy jak ja, Jason. Prędzej czy później pojawią się z nimi poważne problemy, jeśli szybko ich nie znajdziemy. A tego chyba żadne z nas nie chce, prawda?
Mężczyzna tylko westchnął ciężko w odpowiedzi.
- Prawda.
A/N: I tak wygląda pierwszy rozdział :) Więcej scen wyjaśniających motywacje i przeszłość głównych bohaterów OC pojawi się w następnych rozdziałach. Chronologicznie wydarzenia z tego opowiadania „zjednoczą się" z kanonem serialu mniej więcej na etapie odcinka dziewiątego drugiego sezonu. W późniejszych rozdziałach pojawią się też dwa główne pairingi: Anna/Lexa i Clarke/Bellamy.
