To nie jest już więcej tego warte. Odszedł. Zostawił mnie samego z nikim, kogo mógłbym kochać.
Wszyscy wciąż płaczą, choć wszystkie łzy już odeszły. Fred był krzykaczem, nie ja. Zabrał wszystkie łzy ze sobą.
Mówiliśmy, że zawsze będziemy razem i nic nigdy nas nie rozdzieli.
Obiecał.
Kłamał.
Wiem, że tego nie chciał, ale to zrobił, złamał obietnicę.
A teraz nie żyje, a jedyne, co pozostało w to wspomnienia, których i tak nigdy nie mam zbyt wiele.
Staram się iść dalej, żyć połową życia, bo to wszystko, czym jestem. Pół człowieka, pół duszy.
Bez mojego Freda jestem niczym i nie mogę tak żyć.
A gdy odejdę, nie będzie niczego poza zakrwawioną brzytwą w łazience i pełnego pudełka chusteczek na stoliku.
