Dean znajduje Sama w łazience, nie pierwszy raz i nie drugi. To nowa szkoła, kolejna w tym miesiącu i to nie tak, że spodziewa się, że jego brat będzie łatwo nawiązywał znajomości za każdym razem, ale to już przesada.

- Kto? - pyta krótko.

Sam spogląda na niego ewidentnie zawstydzony swoim płaczem.

- No dalej młody, potrzebuje nazwisk - mówi, podwijając rękawy swojej koszuli.

Nie jest za wysoki, ale z pewnością potrafi się bić.

- Sam to załatwię - odpowiada jego młodszy brat, wycierając nos i jest coś takiego w jego oczach, że Dean mu wierzy, co wcale nie znaczy, że nie będzie pilnował jego tyłów.