Sam budzi się w nocy, ponieważ mu piekielnie gorąco. I ten epitet jest jak najbardziej na miejscu, bo jest większą łyżeczką nikogo innego niż upadłego anioła Lucyfera, przed którym ukrywają się od tygodni, najwyraźniej nieskutecznie.

Dean śpi na łóżku obok, jak gdyby nigdy nic, ponieważ na jego brata można zawsze liczyć.

Zaczyna wrzeszczeć, ale Lucyfer zakrywa mu usta ręką i przekręca się na drugi bok.

- Odwołam apokalipsę, jeśli dasz mi się wyspać - obiecuje facet. - Dotarło do mnie dzisiaj, że ktokolwiek nie wygra i tak Niebo i Piekło przetrwają. Nie wiesz nawet jak Michał chrapie - dodaje z dziwną bezsilnością w głosie.