Severus siedział w najciemniejszym kącie w salonie. Czuł się niewidzialny, choć wiedział, iż reszta zgromadzonych była świadoma jego obecności. Słuchał wszystkich, lecz dostrzegał tylko jednego.

— Mam serdecznie dosyć tej bezsilności! — Potter trzasnął pięścią w stół.

Snape niechętnie musiał zgodzić się z chłopakiem i w podkrążonych oczach również dostrzegł zrozumienie.

Od ośmiu miesięcy dusili się w przeklętej posiadłości, gdzie wraz z kurzem unosiła się żałoba po równie przeklętym Blacku.

— Musimy poczekać na raport Kingsleya, to nasz człowiek w ministerstwie — obserwowane przez Snape'a spierzchnięte usta się poruszyły.

Jak bardzo chciałby ich skosztować…

Szybko odwrócił wzrok.

Tej nocy księżyc był dla Lupina łaskawy.