Kanae choć nie powinna, obserwowała wszystko z boku. Widziała jak pan Shuu skacze dookoła tej małej dziewczynki starając się zapewnić jej wszystko co najlepsze. To co jej kuzyn wyprawiał zakrawało o następną obsesję, jednak mniej niebezpieczną od poprzedniej.

I Kanae to tolerowała, bo jej zadaniem było utrzymanie pana Shuu w jak najlepszym zdrowiu i humorze, a kimże ona była, by mu zabraniać tej małej radości życia. To dziecko nawet dobrze bronić się nie umiało i Kanae podejrzewała, że to na nią spadnie odpowiedzialność nauczenia jej tego.
Ale czego się nie robi dla rodziny.

nie ja wcale nie napisałam prologu zamiast następnego rozdziału. wydaje wam się.