Dwa oddechy, silne ramiona, ostatni pocałunek, który był wyznacznikiem wszystkiego co czuł. Przejechała delikatnie po jego klatce piersiowej i wiedziała, że już nigdy nie zapomni dotyku jego dłoni. To było wspaniałe. Człowiek tak zraniony przez życie, znienawidzony przez innych, pokutujący i cierpiący z każdym dniem, otoczony skorupą, przez którą tylko nielicznym udało się przebić, dotyka ją tak czule i delikatnie. Rozpływała się z każdym muśnięciem ust. Pragnęła jego miłości, chciała by był ojcem jej dzieci, zawsze obok niej. Ale zdawała sobie sprawę, że to niemożliwe. Bo za niedługo przyjdzie koniec, ostateczne starcie, i już go nie będzie. Poznała okrutną prawdę.
