Czym mogę Państwu służyć?
Na wystawie u Madam Malkin stały zawsze trzy manekiny, niezmienne od wielu już lat, stale prezentujące najlepsze, najdroższe szaty. Goście szczególnie lubili trzeciego od prawej, szykownego, który najuprzejmiej witał wchodzących do sklepu. Machał niezgrabnie sztuczną ręką, wykonując zapraszające gesty i pochylał nisko głowę, jak kamerdyner w staroświeckiej posiadłości. Potrafił nawet wypowiedzieć słowa powitania w trzech językach.
Luna i Fred wkradli się tam kiedyś, w czasie wojny. Stanęli pomiędzy manekinami, na ciasnej wystawie, udając, że są z plastiku, i odegrali przedstawienie dla przechodniów. Na małej przestrzeni witryny wykonywali kroki w przód, w tył, niezgrabne obroty. Fred roześmiał się w końcu w głos, nie mogąc dłużej powstrzymać dźwięku w gardle i spojrzał w bok, gdzie Luna poruszała się obok najgrzeczniejszego manekina z całkowitą, uprzejmą powagą. Jej ruchy ograniczała tylko niezagojona do końca rana w prawym boku, blokująca ruchy ręki. Ale oczy ani jej drgnęły, wpatrzone w tłum, twardo zawieszone ponad uprzejmym uśmiechem.
