Szedłem spokojnie i wolno pustym korytarzem. Nie musiałem śpieszyć się do domu, aby zrobić bratu obiad. Emil szedł na randkę z jakimś nowo poznanym chłopakiem. Jak zawsze udawałem, że mnie to nie obchodziło, w końcu był już dorosły i ciągle mi to powtarzał, abym nie wtrącał się mu w życie.
Nareszcie byłem sam po całym dniu wykładów. Zawsze na to czekałem. Mogłem pozwolić przyjąć dajmonowi jego materialną postać. Wygodniej mi było, kiedy się ukrywała. W tłumie tylko by przeszkadzały innym, poza tym tego wymagały zasady. Wystarczyłoby pójść do autobusu, a tam stałby niedźwiedź, lew i jeszcze jakiś jeleń. I gdzie tu znaleźć miejsce dla siebie? Przecież osoba ze słoniem wcale by nie weszła. Poza tym każdy widziałby prawdziwe formy innych, to trochę przerażające. Co gorsza wpadłoby się na jakiegoś dziwaka od symboliki, czy znaczenia form, który od razu wiedziałby wszystko. Było już po większości zajęć na uniwersytecie i raczej nikt by nie zobaczył mojej dajmony.
Nora pojawiła się nagle u mojego boku. Nie była duża. Dla większości osób wyglądała jak spory kot domowy z trochę dziwnymi proporcjami i dziwnymi łatami, ale przecież nie każda rasa jest proporcjonalna. Mało kto znał się na gatunkach dzikich kotów, a mnie nie chciało się już ich poprawiać. Często dlatego przyjmowała małe formy komfortowe, chociaż było to męczące. Bardzo lubiła niewielkiego ptaszka, często wróbla. Szliśmy spokojnie do wyjścia, ale poczułem jednak coś dziwnego, a po chwili usłyszałem w głowie dziwny pisk Nory.
Odwróciłem się w jej stronę i zobaczyłem dużego psa, chociaż wiedziałem, że to nie był byle jaki pies. Jakiś dajmon właśnie rzucił się na mojego, a w dodatku wyglądał na za bardzo przyjaznego. Nie mogłem nic zrobić. Głupie ograniczenia formy i zasady społeczne. Musiało minąć trochę czasu, aby dajmon znów się zdematerializował, albo przyjął chwilową formę komfortową. Dotykanie przez obcego było zaś tabu, tak samo chyba jak niespodziewane ataki. Już chciałem jakoś odgonić intruza, ale odezwał się obok zdyszany, męski głos.
- Przepraszam za Ajdę, ale zobaczyła przepiękną panterę mglistą i nie mogła się powstrzymać.
Odwróciłem się do obcego chłopaka zaskoczony. Przez chwilę wpatrywałem się w jego twarz w osłupieniu. Był jedyną osobą, która jako pierwsza zauważyła, że to nie zwykły koteczek. Cóż w dodatku nie był wcale taki zły, całkiem ładna twarz.
Hot. Pisnęła jak nastolatka Nora.
Nora, nie teraz, właśnie zaatakował cię jego wielki pies.
Nawet ten pies jest hot. Musimy się z nimi lepiej poznać.
Nie chciałem już jej słuchać. Niestety nie wpadłem na żadną odkrywczą odpowiedź dla nieznajomego. Raczej chciałem się go pozbyć.
- Weź swojego psa.
- To wilk.
- Wilk.
- Tak, wilk. - Patrzyliśmy się na siebie przez dłuższą chwilę, aż odwróciłem wzrok. Nora chyba miała rację. - Masz piękną panterę. Wiesz może to zabrzmi trochę niegrzecznie, ale mogę z nią porozmawiać?
- Z nią?
- Tak - mówiąc to uśmiechnął się szeroko. - Robię doktorat i jestem akurat w trakcie badań, a tak się składa, że kocie formy, a w szczególności te dzikie, to moja specjalność.
- Kocie formy... - wyszeptałem. Trafiłem na dziwaka od znaczenia dajmonów i to jeszcze takiego, który zajmował się tym na poważnie.
Ale to hot dziwak od znaczenia dajmonów.
Cicho bądź, Nora.
Nie cierpiałem tego, że dajmon słyszał każde nasze myśli, a my ich nie. One mogły nam mówić tylko to co chciały, a my nie mieliśmy żadnych sekretów. Życie nie jest jednak fair.
Ej Lucas, pobudka. Wiem, że koleś jest super hot i byśmy brali, ale nie teraz, no i odpowiadaj mu znowu jak jakiś kompletnie zakochany debil.
Nie jestem zakochany.
To mu odpowiedz, bo wygląda to inaczej, a on stoi i się na ciebie gapi.
- Eeeee...chyba możesz. Raczej nie ma nic przeciwko.
Chłopak podekscytowany zaczął od razu rozmawiać z Norą. Ja w szoku ignorowałem, to co właśnie się odprawiało obok mnie. Jeszcze nikt mnie tak nie zaskoczył. Raczej nie było to grzeczne zachowanie, chociaż nie pochodziło po coś chamskiego. Raczej nikt nie robił takich rzeczy. Poza tym ja nawet nie znałem jego imienia. Jak mogłem mu pozwolić na rozmawianie z moją Norą? To zbyt prywatne, intymne.
Zerknąłem tylko w ich stronę. Wyglądał na bardzo wesołego i szczęśliwego. Podobały mi się jego kości policzkowe i piegi na nich. Wyglądały uroczo. Ciekawiło mnie czy jego włosy, były tak samo miękkie na jakie wyglądały. Nora na sto procent będzie się nim zachwycać przez jakiś tydzień.
Zerknąłem na jego dajmona. Wilczyca była ruda i leżała spokojnie, przypatrując się rozmowie. Musiałem przyznać, że była piękna. Miała nawet tak samo puszyste i odstające futro jak włosy chłopaka. Nagle uniosła pysk i obróciła go w moją stronę. Spojrzała na mnie zaciekawiona i zamerdała ogonem. Nawet wstała i chyba chciała do mnie podejść, ale przecież nie mogę jej dotknąć. Może nie miała nic złego na myśli, ale wilk nie należał do tych najmilszych zwierząt, które są tymi dobrymi. Raczej kojarzył się z dzikimi drapieżnikami z telewizji, które rozszarpują zwierzynę na strzępy. Moja pantera wyglądała chociaż na słodką.
- Twój dajmon jest niesamowity.
Jego głos wyrwał mnie z jakiegoś dziwnego stanu. Teoretycznie ciągle gapiłem się na wilka, ale chyba odciąłem się chwilowo od świata wokół. Dziwne doświadczenie. Spojrzałem na niego trochę nieprzytomnie.
- Tak? - Chłopak skinął energicznie głową.
- Jest taka otwarta i przyjacielska nawet dla obcych, chociaż jej forma sugeruje, że wcale taki nie jesteś.
Trochę mnie to zdenerwowało. Co on mógł o mnie niby wiedzieć, patrząc tylko na formę? Było tylko kilka typów ludzi jakich nienawidziłem, ale głównie byli to psycholodzy i ci cholerni specjaliści od dajmonów. Po co mu pozwoliłem na tę głupią rozmowę? Niech go cholera. Poczułem się zagrożony i kompletnie przed nim nagi.
Lucas bądź dla niego miły, jest taki uroczy. Chcę go za kolegę.
Miałem ochotę parsknąć na jej słowa. Głupia kotka uwielbiała urocze rzeczy i takich idiotów. Jak mogła zostać tak szybko omamiona. Gdyby nie fakt, że to cześć mnie samego, to mógłbym przysiąc, że tak bym nie zrobił. Chociaż po przemyśleniu, to to stwierdzenie nie ma sensu. Nie ważne, musiałem się pozbyć natręta.
- Pewnie masz mnie teraz za wariata. Nawet nie zapytałem cię o imię ani nie powiedziałem swojego. Jestem Matthias. - Posłał mi uroczy uśmiech, a na pewno tak by go określiła Nora.
- Lucas. Może nie jesteś do końca normalny, ale chyba za mało ci do wariata.
- Moi znajomi sądzą co innego. - Nie dziwiłem się im. - Więc może dasz się zaprosić na kawę?
Byłem w lekkim szoku. Dlaczego tak zwyczajnie mi to proponował? Chyba nie sądził, że wyrwie mnie na pogadankę z dajmonem. Chyba miałem jednak do czynienia z szaleńcem. Chociaż ta kawa brzmiała kusząco. Darmowa kawa musi być czymś dobrym, nawet jeśli kupiłby mi ją wariat. Chyba widział moje wahanie, bo nagle dostał słowotoku i zaczął żywo gestykulować.
- Oczywiście to nie żadna randka czy coś. Wszystko w imię nauki. Może mógłbyś mi pomóc w badaniach. Lucas, jesteś dla mnie idealny do tego zadania. Od dłuższego czasu szukam jakiegoś dzikiego kota, ale z mniej znanych nauce trafiłem tylko na lamparta, który od razu mnie spławił. Chyba za szybko wszystko się potoczyło, nie żeby teraz tak nie było, ale jestem postawiony pod ścianą. Lew może i chce mi pomóc, ale to takie nudne. Wiesz ile lwów zostało już opracowanych? Setki. Ale pantera mglista jest idealna. Proszę pomóż mi w tym. Taki uroczy kociak jest najlepszym co mnie spotkało od dłuższego czasu.
Nie miałem pojęcia o czym on bredzi. Trochę mnie to onieśmielało. Jeszcze jak przybrał minę biednego, zbitego szczeniaka. Nie pomaga fakt, że jego wilczyca też patrzyła na mnie oczami szczeniaczka. Jakiś nieśmiały głosik podpowiadał mi, aby im pomóc. Byłem pewien, że tym głosikiem była Nora. Ten chłopak zwyczajnie jej się podobał. Cóż, prawdopodobnie mi też się spodoba.
- Niech ci będzie.
Chłopak chyba powstrzymał się od szczęśliwego pisku.
Pierwotnie opublikowane na Wattpadzie w zbiorze oneshotów na moim profilu.
