Frania siedziała znudzona na fotelu, malując paznokcie na krwisto czerwony kolor. Domowa rutyna zaczęła ją przytłaczać, jednakże ostatnie wydarzenia spowodowały u niej zmianę zdania. Wygodnie usadowiona, powolnymi ruchami przesuwała pędzelek po paznokciu, gdy poczuła na sobie czyjś wzrok. Zanim zdążyła zareagować zobaczyła Maksa Skalskiego paradującego przed nią w różowej 'spódniczce' z bibuły. Oczy Frani w momencie stały się okrągłe jak złotówki. Gdy Maks zaczął wchodzić na schody, które wiodły na piętro Frania ostawiła lakier i szybko potupała za nim, chcąc nie chcąc podglądając. Wbiegła na samą górę i już miała zakręcać, w momencie gdy zza ściany wyskoczył na nią Maks. Frania podskoczyła z wrażenia, a Maks zaczął się z niej śmiać.

- Co TO było Panie Skalski? – powiedziała Frania, a jej wzrok z jego oczu powędrował niżej.

- TO, było małe oderwanie od rzeczywistości – odpowiedział jej Maks. – ale teraz muszę wracać do pracy.

Frania zrobiła zawiedzioną minę, a po chwili zaczęła skakać wokół Skalskiego krzycząc:

- Ale ja chce jeszcze! Jeszcze! JESZCZE! Proszęę!

- A co ma Pani na myśli? – zapytał lekko zakłopotany już Maks.

- Na przykład…żeby pan się pozbył tego czegoś.

- To właśnie chciałem zrobić

Frania puściła mu bardzo dwuznaczne spojrzenie.

- Panno Maj?

Frania zrobiła proszące oczka

- Nie! Nie, nie, nie… nie ma mowy! Niech Pani mnie nie bierze pod włos..

Ręce Frani powędrowały do brzegów spódniczki. Maks zaczął panikować.

- A co jeżeli..przełknął ślinę..ja pod spotem nic nie mam?

Oczy Frani zrobiły się wielkie, a ręce wróciły na swoje miejsce, jej policzki natomiast zmieniły kolor..Frania chciała zwiesić głowę, lecz właśnie tam była przyczyna jej zachowania. Spojrzała więc w górę..Na Maksa..Powoli zauważyła że twarz Maksa przybliża się, sama poczuła jakby jakaś siła magnetyczną ją ciągnęła. Tuż przed zetknięciem się ich ust usłyszeli chrząknięcie Adasia. Maks szybko starał się zatuszować sytuację

- Już prawie mam tę rzęsę Panno Maj!

- Tak, jasne tato..jasne..nie musicie się ukrywać - powiedział Adaś szeroko się uśmiechając.

- Teraz to Maks stał czerwony na twarzy.

- Chciałem kasę, ale sądząc po twoim ubiorze nie masz jej przy sobie – powiedział wybuchając panicznym śmiechem.