Disclaimer: I do not own Bleach.


Synergia (z gr. συνεργία współpraca) – współdziałanie różnych czynników, którego efekt jest większy niż suma poszczególnych oddzielnych działań"


Rozdział 1

Już od dłuższego czasu czuł na sobie wzrok Yoruichi, ale waga jej spojrzenia nie przeszkodziła mu dokończyć porządków. I dopiero kiedy już wszystkie produkty z najnowszej linii przeciw natrętnym duchom z dodatkiem nowej nuty zapachowej, stały w wyreżyserowanym przez niego ustawieniu, zwrócił się do niej z przyklejonym do twarzy szerokim uśmiechem.

- Maaa… Yoruichi-san wybacz mi tę chwilę zwłoki, co mogę dla Ciebie zrobić?

Yoruichi stała przed nim z założonymi rękami. Jej zwykła figlarność gdzieś znikła, zastąpiona autorytatywnym i surowym spojrzeniem, lecz pomimo jej zaciętej i niewzruszonej miny, to cień obawy, który przez milisekundę zdawał się zachwiać jej pewność siebie, najbardziej zaintrygował Kisuke.

I na jeden krótki moment, omega w nim wzdrygnęła się odruchowo, reagując na oczywisty przejaw charyzmy alfy. Ukrył to jednak równie dobrze, jak zawsze, z ciekawością zwracając się w jej stronę.

- Tak…? – Zagadnął niezobowiązująco, bardziej nasuwając kapelusz na oczy, jakby było to nic więcej, jak uprzejme podtrzymanie rozmowy.

- Kisuke, wiem, że twoje wynalazki już nie są w stanie ci pomóc. Twój stan pogarsza się z każdym dniem – Yoruichi stwierdziła spokojnie.

- Hmm… - zanucił wymijająco Kisuke, przesadnie odgrywając swoje wzruszenie – Twoja troska mi pochlebia Yoruichi-san!

- Nie pieprz Kisuke! Cierpisz. Musisz jak najszybciej znaleźć sobie alfę, albo zrobię to za ciebie.

Żaden mięsień na twarzy Urahary nie drgnął, kiedy jego oczy zabłysły w cieniu jego kapelusza. Spojrzenie, którym ją obdarzył nie niosło zagrożenia, ale jego intensywność onieśmielała.

Yoruichi wyraźnie się zawahała, zdając sobie sprawę, że właśnie przekracza granicę, którą dawno temu sobie wyznaczyli.

Kisuke od zawsze był niezwykły. Genialny i śmiertelnie niebezpieczny. Jego bystry umysł w połączeniu z realną siłą, z którą trzeba się było liczyć, wyróżniały go na tle innych shinigami. W Kisuke było jednak coś zdecydowanie bardziej zaskakującego. Był omegą. Potężną i zabójczą omegą. I choć takie zestawienie słów stanowił niemalże oksymoron, Uraharze niezaprzeczalnie udało się to osiągnąć.

Jego jedyną słabością była jego natura. Dopóki nikt o tym nie wiedział, nie stanowiło to problemu. Kisuke nie będąc związanym z żadną alfą cierpiał w samotności, ale był to jego świadomy wybór i choć Yoruichi, jako alfę nieraz skręcało, żeby zainterweniować, ostatecznie zaakceptowała i uszanowała decyzję przyjaciela. Sytuacja pogorszyła się jednak, kiedy zostali wygnani. Podczas przesłuchania, kiedy Kisuke z powodu nałożonych na niego ograniczeń, został odcięty od swojego reiatsu i nie mógł już dłużej maskować aury, która pochodziła z czystego rdzenia jego istoty, wszystko się wydało.

Był to pierwszy i ostatni moment, kiedy Yoruichi była w stanie go poczuć.

Jako omega Kisuke pachniał dla niej, jak mleko. Rozkosznie ciepłe, spienione i delikatne.

Nie byłoby to nic niezwykłego, zważywszy na to, że każda alfa odbierała tę samą omegę na swój indywidualny sposób, ale że dotyczyło to akurat Kisuke, poczuła się z tym autentycznie niezręcznie.

Choć wtedy jej rozkojarzenie musiało być dla niego oczywiste, Urahara powstrzymał się od komentarza.

Bycie omegą nie było niczym aż tak bardzo niezwykłym w Stowarzyszeniu Dusz. Niemal całe Rukongai uginało się od nich, nie brakowało również przypadków wśród shinigami. Problemem było raczej to, że omegi, jako jednostki z natury słabsze miały ograniczoną ścieżkę kariery w Gotei 13. Jedyny wyjątek stanowiła teraz wice kapitan 5. Odziału Hinamori Momo, ale dziewczyna o tak słabej kondycji psychicznej, nad którą na dodatek z niewiadomych przyczyn Aizen rozciągnął złudzenie opieki, nie mogła być żadnym pocieszeniem.

Gdyby tylko stan Kisuke się nie pogarszał, Yoruichi zostawiłaby rzeczy swojemu biegowi, ale jej przyjaciel wyraźnie i nieubłaganie zmierzał do osiągnięcia limitu swojej wytrzymałości. Objawy nie były tak oczywiste ponieważ Kisuke był na to zbyt skryty, ale nawet on nie był w stanie ukryć się przed bystrymi oczami byłej głównodowodzącej Onmitsukidō.

- Mam rozumieć, że już znalazłaś rozwiązanie mojego problemu.

Gdyby Yoruichi zamknęła teraz oczy, na podstawie samego zrezygnowanego głosu Kisuke mogłaby wywnioskować, że choć nie przychodzi mu to łatwo, przyznaje jej rację. Ale jego niebezpiecznie zmrużone oczy, które obserwowały ją teraz ostrożnie, bardzo wyraźnie temu zaprzeczały.

I wtedy Kisuke zaśmiał się krótko pod nosem, rozluźniając budujące się między nimi napięcie.

-Ach Yoruichi-san, czemu nie omówić tego przy herbacie. Po tak ciężkim dniu pracy należy się nam chwilą wytchnienia! – zaproponował z entuzjazmem, wyćwiczonym ruchem z gracją dobywając wachlarz z powietrza i zasłaniając nim tworzący się na jego ustach niepoważny uśmiech.

Yoruichi po prostu skinęła na zgodę, akceptując ten obrzydliwy syf, jaki parzył Kisuke, jako karę za swoją śmiałość.

Kiedy wreszcie usiedli przy stole, z parującymi kubkami przed sobą, a Yoruichi zmusiła się do przełknięcia pośpiesznie kilku łyków, starając się nie skrzywić, kiedy Kisuke przyglądał jej się ciekawie, czerpiąc nieprzyzwoicie oczywistą rozrywkę z jej zmagań, poczuła, jak atmosfera powoli się oczyszcza.

- Czy mam się bać, że w najbliższym czasie mój sklep przypadkowo nawiedzą, jakieś przyjazne alfy?

Kisuke odchylił się do tyłu, opierając swój ciężar na dłoniach.

- Tylko jednej, jeśli oczywiście zgodzisz się go zaprosić.

- Narzucanie sie teraz Ichigo, po tym wszystkim, jest ostatnią rzeczą, jaką zamierzam zrobić – skwitował płaskim głosem Kisuke.

- Wiesz, że Cię nie obwinia. Wbrew pozorom Ichigo naprawdę wydoroślał.

- Co sprawia, że myślisz, że związanie się z omegą taką jak ja, to dla niego dobry pomysł?

Reiatsu Yoruichi uniosło się w nieskrywanej złości. Czasem zapominała, jak tępym przy całym swym geniuszu potrafił być Kisuke, kiedy przychodziło do jego postrzegania siebie.

- Bo jesteś zbyt cenny, żeby zmarnować Cię dla któregokolwiek z tych imbecyli z Gotei 13. A Ichigo to może nie idealny, ale w tej chwili, jedyny sensowny wybór – powiedziała to z nieubłaganą miną, obrzucając go wyzywającym spojrzeniem.

Wzrok Kisuke zrobił się dziwnie odległy, kiedy odepchnął sie na rękach i oparł łokcie na kolanach. Była to gorsza reakcja niż jakby znów zaczął wciskać jej kit z jednym z tych swoich durnych uśmiechów. Zgarbił się lekko, a jego zwykła niefrasobliwa postawa, za którą kryło się niewypowiedziane zagrożenie, ustąpiła zrezygnowanej akceptacji.

Wszystko w tym obrazie było nie na miejscu. Począwszy od nieprzystającego do niego zmęczonego wyrazu twarzy i gorzkiego uśmiechu, który rozciągał się na jego twarzy w słabej imitacji rozbawienia, jakie wyjątkowo nieudolnie wciąż próbował z siebie wykrzesać. Wyglądał w tym momencie tak niemożliwe wrażliwie, że Yoruichi zajęło dłuższą chwilę, aby zdusić w zalążku wszelkie działania, które dyktował jej instynkt.

Jako alfę, świerzbiło ją by tu i teraz tak po prostu zgarnąć Kisuke w ramiona i obdarzyć go tym poziomem komfortu, który może jedynie dać alfa, związanej z nią omedze.

Ale w ten sposób zdradziłaby zaufanie Kisuke.

Zaciskając i rozluźniając pięści, wzięła kilka głębokich oddechów, wypuszczając powietrze przez nos. To pomogło. Powoli poczuła, jak wraca do niej racjonalne myślenie. Nie potrafiła wyobrazić sobie, przez co musiał przechodzić Kisuke, kiedy niemal rozpadał się przed nią, promieniując tak bezdenną samotnością i bólem.

I nagle, tak po prostu, Kisuke wyprostował się sztywno, gwałtownie ucinając wszelkie emocje wybrzmiewające w jego reiatsu i obniżając je do poziomu, w którym było już praktycznie niewyczuwalne.

Jedyną oznaką tego, jak wiele wysiłku kosztowała go ta z pozoru zwyczajna czynność, były jego dłonie, których lekkiego drżenia już nie był w stanie opanować.

- Tylko nie poczytuj tego sobie, jako komplement – zastrzegł Kisuke i choć jego głos nadal był jeszcze lekko zdyszany, nie było cienia wątpliwości, że znów w pełni panował na sytuacją.

Yoruichi prychnęła w odpowiedzi, wywracając oczami. Czasy, kiedy dla zabawy droczyła się z Kisuke wykorzystując jej naturę alfy, aby znaleźć lukę w jego niewzruszonej postawie należały już do bardzo odległej przeszłości. Tym bardziej obecna typowa, jak dla omegi, reakcja Kisuke na nią, mogła być dla niej jedynie powodem do smutku, a nie triumfu.

- Właśnie o tym mówiłam. Jest gorzej niż myślałam. Trwanie w tym dłużej naprawdę nie jest dla ciebie dobre – powiedziała, kręcą głową.

Bycie przez tak długi czas spadkobierczynią jednego z najważniejszych rodzin szlacheckich oraz praca w szeregach Onmitsukidō, przyczyniła się do wykształcenia u Yoruichi silnej osobowości. Można było wiele o niej powiedzieć, ale nie to, że była miękka. Trzymanie podwładnych twardą ręką było jej powinnością.

Ale Kisuke był jej bliskim przyjacielem i nie mogłaby postąpić w stosunku do niego inaczej niż, jak gdyby sprawa dotyczyła jednego z członków jej rodziny. (Zresztą już od dawna się do niej zaliczał).

Milczała więc, postanawiając w niego uwierzyć, że jak zwykle zrobi wszystko, co będzie konieczne.