Zielonooki chłopiec był właśnie w trakcie konsumowania wyśmienitego befsztyka z fasolą podczas uczty pożegnalnej. Wtedy to do Wielkiej Sali wleciał piękny puchacz o złoto-brązowych piórach i podleciał do Harry'ego. Chłopiec pogłaskał sowę i odwiązał od jej nóżki list. Rozwinął pergamin i ujrzał staranne pismo dyrektora.
Przyjdź po kolacji do mojego gabinetu. Pożegnaj się uprzednio z przyjaciółmi. W tym roku nie wracasz pociągiem do domu.
Albus Dumbledore
- Od kogo to? - usłyszał pytanie Rona, który oczywiście nie zawracał sobie głowy uprzednim przełknięciem sporego kęsa nadziewanej gęsi.
- To Dumbledore, chce się ze mną widzieć po kolacji, napisał też, że nie wracam w tym roku pociągiem i mam się z wami pożegnać – odpowiedział Harry.
Hermiona spojrzała na niego zaciekawiona.
-Myślisz, że pozwoli ci zostać na lato w zamku?
-Nie wiem – odpowiedział szczerze. - Tyle razy już go o to prosiłem, czemu teraz miałby się zgodzić?
Hermiona tylko pokiwała głową zamyślona.
Harry pożegnał się z Gryfonami i ruszył ku gabinetowi dyrektora . Po drodze zorientował się, że nie zna hasła, ale gdy dotarł na miejsce chimera odsunęła się samoczynnie, jeszcze zanim zdążył zacząć wymieniać pierwszy z listy słodyczy jaką zdołał ułożyć podczas drogi. Skonfundowany przeszedł przez drzwi. Jakież było jego zdziwienie gdy zamiast dyrektora ujrzał znajomą postać znienawidzonego Mistrza Eliksirów.
- Co ty tu robisz Potter? - warknął Snape – Powinieneś teraz być w pociągu z tymi bezmózgimi Gryfonami i świętować zwycięstwo – sarknął.
- Dyrektor poprosił mnie o spotkanie. A pan co tutaj robi? - spytał Harry starając się zignorować zaczepkę.
- A jak myślisz Potter? Oh, zapomniałem, przecież ty nie myślisz – syknął w odpowiedzi.
- Tylko spytałem – powiedział gryfon podnosząc ręce w obronnym geście i próbując powstrzymać atak złości.
W tej samej chwili do gabinetu wszedł Dumbledore z poważną miną, co sprawiło, że oboje zamilkli.
- Ach, witam was moi chłopcy. Usiądźcie proszę – powiedział dyrektor wskazując na eleganckie, obite skórą krzesła. Brak wesołych iskierek w jego oczach sprawił, że mimowolnie wykonali polecenie. Snape dostojnie skrzyżował nogi, a Harry zagłębił się w siedzeniu.
- Cytrynowego dropsa? - obaj pokręcili głowami. - Cóż, będę jednak nalegał, żebyście napili się choć trochę herbaty. Zanim zdążyli odpowiedzieć filiżanki z ciepłym napojem pojawiły się w ich dłoniach. Severus machinalnie podniósł swoją i powąchał napar. Zmarszczył brwi.
- Nie pij tego Potter – rzucił szybko, wziął od niego filiżankę i również powąchał.
- Albusie - zwrócił się oburzony do dyrektora – czy zamierzasz nam wyjaśnić dlaczego podjąłeś się tej żałosnej próby napojenia nas eliksirem uspakajającym i dlaczego na Merlina przyszło ci do głowy, że go nie wyczuję?
Dyrektor zmieszał się lekko, ale odpowiedział z powagą.
- Ponieważ pomyślałem, że warto spróbować złagodzić wasze nerwy przed przekazaniem wam wiadomości, a nie miałem czasu na nic lepszego.
- Mogłeś chociaż zapytać – powiedział sucho Mistrz Eliksirów.
- Severusie, czy zechciałbyś wypić eliksir uspakajający? - spytał na to Dumbledore.
- Nie – prychnął – nie mam zamiaru otumaniać sobie umysłu przed przyswojeniem owej wiadomości.
- Tak też sądziłem, może chociaż ty Harry? - spytał dyrektor z nadzieją.
- W tej kwestii muszę się niestety zgodzić z profesorem Snapem, ja również wolałbym zachować czysty umysł - odparł Harry coraz bardziej zdezorientowany.
- Najpierw musiałbyś go mieć – powiedział Severus zimno.
Harry tylko spojrzał na niego spode łba .
- Severusie muszę cię prosić, żebyś zaprzestał tego typu komentarzy – powiedział dyrektor.
Snape nie odpowiedział na to, zadał za to inne pytanie, które od początku nurtowało zarówno jego jak i Złotego Chłopca.
- Mógłbyś wreszcie wyjaśnić dlaczego nas tu wezwałeś?
- Ależ oczywiście. Obawiam się jedynie, że to będzie dla was szok.
- Mówże, przeżyłem tyle, że nie możesz mnie już chyba zaskoczyć swoimi rewelacjami. Pana Pottera w razie potrzeby można jeszcze zabrać do Skrzydła Szpitalnego. Poppy na pewno będzie zachwycona mogąc zająć się swoim ulubionym pacjentem.
- Dam sobie radę – powiedział sucho Potter.
- Dobrze więc - powiedział Dumbledore i przyjrzał się swoim rozmówcą.
- Musicie wiedzieć, że przez ostatnie 16 lat byłem związany zaklęciem Segreto*.
Jest starożytne zaklęcie tajemnicy, które ustąpiło wraz z wczorajszym wieczorem. Polega ono na zawierzeniu komuś sekretu, po czym ta osoba zapomina o nim kompletnie, aż do upłynięcia wyznaczonego wcześniej czasu. Pozwoliłem sobie najpierw przemyśleć tą sytuację zanim wyjawię wam tą tajemnicę, stąd moja zwłoka.
- Co to za tajemnica? - przerwał mu zniecierpliwiony Severus.
- Lily Potter powierzyła mi informację, że James Potter nie jest biologicznym ojcem Harry'ego, musisz jednak wiedzieć - tu zwrócił się bezpośrednio do Gryfona – że wiedział on o tym i kochał cię pomimo braku pokrewieństwa pomiędzy wami. Ponadto twój prawowity ojciec żyje, nie ma jednak pojęcia, że jesteś jego synem.
W czasie tej przemowy Harry wpatrywał się z niedowierzaniem w Dumbledore'a, a Severus siedział z lekko rozdziawionymi ustami, jednak po chwili opanował się marszcząc brwi.
- Nadal nie rozumiem co to ma wspólnego ze mną – powiedział.
- Oj wiele Severusie, naprawdę bardzo wiele – stwierdził Dumbledore zamyślony.
- A co konkretnie? - spytał Snape.
- A to mój drogi, że to ty jesteś ojcem Harry'ego Severusie. Po tych słowach w gabinecie zapadła kompletna cisza.
*Segreto – z włoskiego-tajemnica
