Mały pokoik. W powietrzu można wyczuć delikatną woń wypitego wczoraj alkoholu, przytłaczający zapach przeżytej tej nocy namiętności oraz pobudzający aromat świeżo zaparzonej kawy. Świta. Pierwsze promienie słoneczne przebijają się przez zasłaniające małe okno zasłony, dając ciepłą, pomarańczową poświatę wypełniającą pomieszczenie.
Siedzę na biurku, ubrana jedynie w jego czarną koszulkę. Nogi opieram o oparcie stojącego przed biurkiem krzesła, maksymalnie przyciągając je do siebie. W dłoniach trzymam kurczowo kubek z parującą kawą, próbując się od niego ogrzać, zastąpić tym ciepłem temperaturę jego ciała. Leniwie sącząc gorący napój przyglądam się chłopcu leżącemu na małym łóżku stojącym naprzeciw. Nie chłopcu. Mężczyźnie. Mojemu mężczyźnie.
Leży na plecach, z jedną ręką ułożoną pod głową. Koc, którym jest okryty sięga jedynie jego bioder. Druga ręka, którą jeszcze chwilę temu znajdowała się na moich plecach, teraz leży na jego odkrytej piersi pokrytej pojedynczymi czarnymi włoskami i czerwonymi śladami moich paznokci. Przenoszę wzrok wyżej, na jego szyję, gdzie zauważam ślady moich zębów. Krzywię się w duchu na ten widok bo wiem, że gdy je odkryje będzie zły. Nie lubi kiedy zostawiam ślady w widocznych miejscach. Wzdycham i biorę kolejny łyk kawy, jednocześnie przenosząc wzrok na jego twarz. Czarne włosy, w których tak uwielbiam trzymać dłonie, opadają mu na czoło. Z żale zauważam, że są zbyt krótkie by powstawały te urocze loczki, które nadające jego twarzy niewinności. Szare oczy, w których tej nocy widziałam ogień, są zamknięte a rzęsy rzucają długie, lecz delikatne, cienie na policzki i zgrabny, lekko zadarty, nos. Jego kwadratowa szczęka, z widocznym już zarostem, wyraża napięcie, a pełne usta, tak niesamowicie całujące w nocy moje ciało, są zaciśnięte.
Zastanawiam się o czym śni. Co wywołuj te napięcie na jego, zwykle pogodnej i uśmiechniętej, twarzy? Jakie obrazy powodują ten wyraz? Co nie pozwala mu na spokojny sen, którego ostatnimi czasy nie można zaznać zbyt dużo? Jakie senne wizje dręczą mojego anioła?
Kawa już wypita. Muszę się w końcu ruszyć, choć niczego nie pragnę w tej chwili bardziej, niż z powrotem położyć się obok niego, wtulić się w niego, chłonąć te specyficzne ciepło, które daje tylko kochana osoba.
Po cichu, tak by go nie obudzić, ubieram się w swoje rzeczy porozrzucane po pokoju. Najciszej jak tylko potrafię podchodzę do łóżka. Ostrożnie kładę swoją dłoń na jego policzku, jednocześnie bojąc się że ten gest może wyrwać go ze snu. Jednak jego twarz uspokaja się pod wpływem mojego dotyku. Uśmiecham się widząc jego reakcję a w moje serce zalewa fala ciepła. Wiedziona tym uczuciem, odgarniam mu włosy z czoła i składam na nim delikatny pocałunek. Jeden z tych czułych, przeznaczonych tylko dla niego.
Przed wyjściem ostatni raz na niego spoglądam. Chcę zachować ten widok do wieczora. Mimo, iż powtarzam sobie, że to nie jest pierwszy ani ostatni taki poranek, coś nakazuje mi patrzeć. Jakiś dziwny, niejasny niepokój nakazuje mi wyryć ten obraz w pamięci.
Wychodząc, myślę jak uroczo będzie się krzywił, gdy będę mu mówić jak słodko wyglądał. Gdy będę, troszkę złośliwie, porównywać go do anioła.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak bardzo się myliłam. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że będzie to moje ostatnie wspomnienie o nim. Ostatnie wspomnienie Syriusza Blacka.
