Kilka słów na początek.
Właśnie popełniam pisarskie samobójstwo i zabieram się za trzecie opowiadanie.
W tym ficu, faktów historycznych będę się trzymać raczej luźno, nie chcę tutaj walnąć powtórki z historii, tylko próbować napisać romans, jednakowoż będę starać się nie wybiegać za bardzo w przyszłość (niech za przykład posłuży przedmiot do którego nabrałam sentymentu, a mianowicie długopis XD nie, nie wcisnę go aż sześćset lat przed jego wynalezieniem).
Fica oznaczę kategorią M, gdyż planuje wrzucenie tu contentu 18+ w którymś momencie (poza tym w ankiecie wygrało M lol )
-Nasi wrogowie rosną w siłę… Ułus Dżocziego, Imperium Osmańskie, Zakon Krzyżacki… nieustanne walki z księstwami ruskimi… z każdej walki wracasz taki poobijany- westchnął wielki książę patrząc na młodego bruneta, który był personifikacją jego państwa
-Przepraszam! Potrzebuję tylko trochę czasu, żeby nawyknąć do walki!- powiedział nerwowo Toris starając się nie myśleć o wszystkich ranach i siniakach z którymi musiał się na chwile obecną borykać, co prawda jego rany goiły się szybciej niż u innych, ale wcale nie bolały przez to mniej. Słowa słowami, ale co on mógł poradzić na to, że mieli tylu wrogów i wciąż trzeba było z kimś walczyć i nawet nie miał czasu na to, żeby spokojnie odpocząć… swoją drogą miał wrażenie, że jego władca chyba o kimś zapomniał kiedy wymieniał ich wrogów, był chyba jeszcze jeden kraj który sprawiał im problemy.
-Nasz kraj wciąż się rozrasta, potrzebujemy sojusznika, który wsparłby nas w obronie naszych ziem...- powiedział książę pochylając się i wspierając głowę na rękach
-Sojusznika?- zapytał Toris unosząc brew, sam pomysł nie wydawał mu się taki zły, gdyby miał kompana który wspierałby go w bitwie, byłoby znacznie prościej… albo przynajmniej dostawaliby bęcki po równo. Może nawet zyskałby kogoś kto rozumiałby go nieco lepiej niż zwykli ludzie, z kim mógłby się podzielić troskami, ale też dobrymi chwilami… myśl o sojuszu zaczynała się Torisowi coraz bardziej podobać.
-Dlatego zadecydowałem, że poprzez swój ślub, zawrę sojusz z sąsiednim państwem, wstępne negocjacje były bardzo obiecujące, pozostaje tylko ustalić szczegóły- oznajmił książę przerywając rozmyślania swojego kraju nad ideą sojuszu.
-Małżeństwo? Z kim? Z jakim państwem chcesz zawrzeć sojusz panie?- zapytał zszokowany Litwa -''I kiedy niby o tym zadecydowałeś?! Nie pamiętam żebyśmy o tym wcześniej rozmawiali!''- dodał w myślach, zastanawiał się czy powinien czuć zaniepokojenie na myśl o tym, że nie został o tym wcześniej poinformowany, właściwie został postawiony przed faktem dokonanym skoro jego władca wspominał, że wstępne negocjacje już się odbyły.
-Z Jadwigą Andegaweńską zasiadającą obecnie na tronie Polski- powiedział Jagiełło -Mam zamiar zawrzeć unię z Polską-
-Aha z Polską… chwila, że co?! Z kim?! - krzyknął Toris kiedy dotarło do niego co jego książę właściwie powiedział. Królestwo Polskie było chyba jednym z ich najzajadlejszych wrogów, które nawet pomimo swoich wewnętrznych problemów, miało jeszcze czas na to żeby walczyć z jego ludźmi, w jego osobistym odczuciu, nie spotkał się jeszcze z bardziej upartym narodem. Litwa zorientował się w końcu którego państwa brakowało mu spośród wymienionych przez Jagiełłę, teraz wiedział dlaczego nie zostało wymienione.
-Z Polską- powtórzył spokojnie książę -Z naszymi zachodnimi sąsiadami, chciałbym żebyś udał się wraz ze mną do Krakowa, gdzie ze stroną polską będziemy radzić nad końcowymi postanowieniami naszego sojuszu-
-Dlaczego mówisz mi o tym dopiero teraz panie?- zapytał Toris z nutą podejrzliwości, jego myśli zeszły na kwestię, czy podczas licznych potyczek, nie starł się przypadkiem z personifikacją Polski, ale nie mógł sobie nic na ten temat przypomnieć, wolałby to wiedzieć… jego wcześniejsze rozmyślania odnośnie posiadania kompana zawisły na włosku, nie miał zbytniej ochoty zadawać się z kimś, kto był słabszy od niego -''Z kimś kto tłukł by mnie na kwaśne jabłko za każdym razem gdyby mu się coś nie spodobało też nie bardzo''- pomyślał patrząc na sprawę od drugiej strony
-Bo byłeś zajęty- stwierdził Jagiełło niewinnym tonem, Toris odniósł wrażenie, że to jest jeden wielki przekręt, czyżby był jakiś konkretny powód dla którego został o tym poinformowany dopiero w tym momencie?
-To kiedy wyruszamy?- zapytał zrezygnowany Litwa, skoro sprawy zaszły już tak daleko nie miał zbyt wiele do gadania, jedno spojrzenie na twarz wielkiego księcia, uświadomiło mu, że został poinformowany naprawdę w OSTATNIEJ chwili
-Mam nadzieję, że jesteś już spakowany- powiedział Jagiełło z uśmiechem.
To było siedem dni temu, teraz wielki książę litewski i jego orszak, do którego Toris należał, był już prawie na miejscu. Z każdą chwilą z którą byli coraz bliżej murów Krakowa, Litwa czuł coraz większe zdenerwowanie z różnych powodów. Najbardziej oczywistym była zbliżająca się audiencja na dworze królewskim, nieco mniej oczywistym było to, że wciąż nie przebolał faktu, że dowiedział się o tym wszystkim tak późno… a zupełnie prywatnym obawa o to, czy dogada się z drugą personifikacją.
-''Weź się w garść Toris! Chyba nie może być bardzo źle...''-
-Słowo daję gdzie go znowu posiało?! Prosiłem wyraźnie, żeby nigdzie się dziś nie włóczył! Poselstwo litewskie zaraz tu będzie, a jego nigdzie nie ma!- utyskiwał jeden z rycerzy królewskich, przeszukując cały zamek od piwnice, aż po strych w poszukiwaniu jednej osoby.
-Czy coś się stało? Dlaczego jesteś taki zagniewany?- zbrojny odwrócił się słysząc kobiecy głos
-Moja pani!- rycerz uklęknął przed swoją królową z szacunkiem, może i była bardzo młoda, ale była kochana przez swój lud -Powinnaś być w sali tronowej! Nasi goście zaraz tu będą-
-Właśnie tam zmierzałam- odparła królowa -I zobaczyłam, że jeden z moich rycerzy ma problem który go trapi-
-Cóż- mruknął zakłopotany mężczyzna -Nie mogę nigdzie znaleźć tego chłopaka… on też powinien być obecny podczas audiencji, prosiłem go aby był w pobliżu ale...-
-Hmm?- Jadwiga zrobiła nieco zdziwioną minę, domyślała się, że tak będzie ale pozostawało jedno pytanie… -A powiedzieliście mu chociaż o dzisiejszym spotkaniu?- zapytała
-Eee… nie moja pani...- odparł zażenowany rycerz -Znasz go przecież wasza wysokość, gdyby wiedział, że będzie musiał uczestniczyć w spotkaniu, na którym będzie ktoś obcy i jeszcze w dodatku będzie musiał z nimi rozmawiać…-
-Rozumiem- królowa uśmiechnęła się łagodnie -Myślę, że mogę coś poradzić na ten problem… ale na przyszłość lepiej nie ukrywajcie przed nim prawdy, nakłonienie go do współpracy nie jest takie trudne jak wam się wydaje-
-Tak jest moja pani! Wybacz…- mruknął rycerz pochylając głowę
-Nie ma za co przepraszać- odparła Jadwiga rozglądając się po korytarzu -Feliks! Mógłbyś tu przyjść? Mam do ciebie dużą prośbę!- zawołała
-Z całym szacunkiem Wasza Wysokość ale czy to wystarczy aby…- zaczął rycerz, szczerze wątpił, żeby to miało wystarczyć do znalezienia chłopaka
-Jaką prośbę? Byłem totalnie zajęty, bardzo ważnymi sprawami!- zbrojny nie mógł wyjść ze zdumienia, kiedy rozległ się głos osoby której szukał cały dzień i która pojawiła się praktycznie znikąd
-Inwazja na kuchenne zapasy konfitur z pewnością jest arcyważnym zajęciem- powiedziała królowa ze śmiechem, ścierając z twarzy niezbyt wysokiego, zielonookiego blondyna z włosami sięgającymi brody, dowód jego zbrodni -Ale potrzebuję twojej pomocy w pewnej ważnej sprawie-
-Jakiej sprawie?- zapytał Feliks z nutą zaciekawienia i podejrzliwości w głosie
-Chodź ze mną- poprosiła Jadwiga kładąc dłoń na ramieniu personifikacji państwa Polskiego -Porozmawiamy o tym w sali tronowej- powiedziała prowadząc go w odpowiednią stronę
-''Tak żebyś nie mógł zwiać, szybciej niż się pojawiłeś, kiedy usłyszysz co to za prośba''- pomyślał rycerz wstając z klęczek i idąc za nimi
-No to jakby co to za prośba?- zapytał Polska kiedy dotarli na miejsce
-Widzisz, za niedługo ma się tu zjawić poselstwo z sąsiedniego kraju- powiedziała królowa spokojnym tonem -Będziemy rozmawiać o zawiązaniu sojuszu- po tym zdaniu, blondyn niemal natychmiast się nachmurzył
-Mówiłem już, że totalnie nie potrzebujemy sojusznika- burknął Feliks uciekając wzrokiem gdzieś na bok -Dobrze sobie radzimy sami… sojusznicy nie są nam potrzebni…- mruknął -W dodatku są niepewni… zawsze mogą wbić nam nóż w plecy- dodał tak cicho, że nikt go nie usłyszał
-Feliks, wiem, że ta myśl ci się nie podoba, ale czasy są bardzo niespokojne, nie możemy pozostać bierni, kiedy pozostałe kraje rosną w siłę, potrzebujemy tego sojuszu jeśli chcemy im się równać, albo ich przewyższyć- powiedziała Jadwiga
-W skrócie nie mam nic do gadania, bo to ty tutaj jesteś królową i robisz wszystko, żeby nasz lud żył w dobrobycie, a moje prywatne uprzedzenia nie mają nic do rzeczy- stwierdził Feliks z wzrokiem wbitym w podłogę -No to poselstwo jakiegoś tam kraju ma się tu zjawić, co ja mam do tego?-
-Ściślej rzecz ujmując, delegacja Wielkiego Księstwa Litewskiego w osobach jego władcy, orszaku i personifikacji owego państwa lada moment tu będzie, a ty masz ich powitać razem z jej wysokością- powiedział rycerz którym im towarzyszył
-Że co ja mam jakby zrobić?- zapytał zaalarmowany Feliks unosząc głowę, nie był pewny czy się nie przesłyszał
-Powitać naszych gości, porozmawiać z nimi trochę- powiedział rycerz tłumiąc ciężkie westchnienie
-Każecie mi rozmawiać z tłumem ludzi których nie znam?!- krzyknął spanikowany Polska, rycerz złapał go za kołnierz dokładnie w momencie w którym chciał rzucić się do ucieczki -Totalnie się na to nie zgadzam, nie ma mowy!-
-Błagam cię uspokój się i przestań robić raban na cały zamek!- poprosił rycerz starając się zachować cierpliwość -Zaraz tu będą!-
-To oni ZARAZ tu będą, a to oznacza, że są w drodze od jakiegoś czasu, a wy mi TERAZ mówicie, że ja mam z nimi rozmawiać?!- wrzasnął Feliks starając się wyrwać -Nie zgadzam się na to! Nie ma mowy!- materiał w końcu wyślizgnął się z metalowej rękawicy rycerza, widząc jednak, że wszystkie wyjścia są obstawione i nie ma jak uciec, Polska ze łzami w oczach rzucił się w objęcia królowej
-No już… spokojnie, nie będzie tak źle- powiedziała łagodnie Jadwiga, głaszcząc personifikację państwa którym rządziła po głowie
-Nie mogę tego zrobić! Totalnie nie potrafię tego zrobić!- zawył Feliks -Nie potrafię rozmawiać z obcymi! Przerażają mnie!-
-Przestań panikować!- syknął rycerz modląc się o Boską interwencję
-Tak po prawdzie trochę podzielam jego strach- powiedziała królowa dalej próbując uspokoić Feliksa -Słyszałam, że Wielki Książę Litwy, który ma zostać moim mężem, jest znacznie starszy ode mnie, zastanawiam się, czy będziemy w stanie się dogadać…-
-To ty w ramach tego sojuszu masz jeszcze wyjść za jakiegoś totalnie starego dziada?! Teraz to już w ogóle nie ma mowy!- krzyknął Polska
-Weź się w garść! I zacznij zwracać się do swojej królowej z szacunkiem!- powiedział rycerz
-Przybył Wielki Książę Litewski Jagiełło wraz ze swoim orszakiem!- oznajmił herold postukując ozdobną laską w podłogę sali
-Już tu są! Przestań się mazgaić i… huh?- mężczyzna zamrugał ze zdziwieniem, kiedy Feliks znowu gdzieś zniknął -Gdzie go diabli ponie… och…- mruknął kiedy zauważył w końcu Polskę, który w oka mgnieniu usadowił się na tronie, przyjmując władczą pozę.
Główne wrota sali otworzyły się powoli, wpuszczając do sali tronowej grupę ludzi odzianych w podróżne szaty, na samym przedzie kroczyli dwaj mężczyźni, jeden starszy, którego ubiór wskazywał na wysoką pozycję, drugi wyglądał na znacznie młodszego, miał brązowe włosy, mniej więcej podobnej długości co Feliks i zielononiebieskie oczy które rozglądały się nerwowo po otoczeniu, za wszelką cenę unikając spojrzenia w kierunku tronu.
-''Wygląda na to, że nie tylko nasze państwo jest zdenerwowanie tym spotkaniem''- pomyślał polski rycerz obserwując wszystko z powagą -''Nie powinno być tak źle, o ile Feliks nie straci panowania nad sobą''-
-''Dlaczego to ja mam mówić pierwszy?''- myślał Toris idąc przed siebie, za wszelką cenę starając się nie popadać w panikę, jego nerwy były napięte jak postronki, a myśli dalekie od spokojnych. Atmosfera była tak gęsta, że Litwa mógłby przysiąc, że da się ją pokroić nożem, a zgęstniała jeszcze bardziej, kiedy zatrzymali się kilka metrów od tronu, chcąc nie chcąc musiał w końcu spojrzeć na siedzącą na nim osobę. Szmaragdowo zielone oczy mężczyzny, który wydawał się być w podobnym wieku do niego, może nawet odrobinę młodszy, patrzyły na litewski orszak z wyniosłością i czymś co Toris uznał, za rozbawienie
-''Czy on się z nas śmieje?''- pomyślał brunet, ta perspektywa niezbyt mu się spodobała, ale gorsze było to, że powinien się w końcu odezwać, a nie miał pojęcia w jaki sposób ma to zrobić
-Słyszałem o tobie- powiedział Feliks przerywając ciszę -''Właściwie powiedzieli mi o tym chwilę temu, ale tego raczej powiedzieć nie mogę''- dodał w myślach -Dziękuję ci za przebycie całej tej drogi tutaj- miał nadzieję, że jego głos brzmiał szczerze, bo to co mówił nijak się miało do tego co myślał -Jam jest Polska, ten który włada Europą wschodnią!-
Te słowa dla Torisa brzmiały naprawdę arogancko, ale robiły wrażenie, zyskał też pewność, że faktycznie rozmawia z personifikacją Polski
-''To… chyba teraz ja powinienem się odezwać nie?''- pomyślał kiedy uświadomił sobie, że znów zapadła cisza -Eee… ja… ten…- wziął głębszy wdech, musiał wziąć się w garść!
-Jam jest Litwa! Przybyliśmy aby przedyskutować warunki małżeństwa pomiędzy naszym wielkim księciem, a waszą królową!- powiedział Toris, czując niesamowitą ulgę, że głos mu nie zadrżał
-Jestem pewien, że zarówno nasze, jak i wasze potrzeby, poprzez to małżeństwo zostaną zaspokojone- odparł Feliks, myślami będąc zupełnie gdzie indziej
-''To nie dla mnie… chcę już stąd iść''- pomyślały oba państwa jednocześnie
Rycerz towarzyszący królowej odetchnął z ulgą -''Jak go postawić pod ścianą to daje radę''- pomyślał patrząc na Feliksa, nie trwało długo, nim pożałował swojego wcześniejszego entuzjazmu
-Także… eee… tego…- Polska zupełnie nie miał pomysłu na to co dalej mówić, chciał tylko ukryć się w swoim pokoju i przeczekać całą tą wizytę -''No wyduśże z siebie coś w końcu! Wszyscy gapią się na ciebie jak na idiotę...''- myśl o tym, że wszystkie oczy w sali tronowej zwrócone są na niego, wcale mu nie pomogła, tylko bardziej go zdenerwowała... może właśnie dlatego jego następna wypowiedź była zupełnie losowa, bez sensu i totalnie głupia
-Tak jakby totalnie musisz mi pokazać swoje przyrodzenie i tak dalej!- oznajmił Feliks z zupełnie poważnym wyrazem twarzy -''Och… kurwa...''- pomyślał, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że to nie była najlepsza rzecz którą mógł powiedzieć
Wszyscy spojrzeli na blondyna zszokowani, nie wyłączając Torisa, który stał na środku sali z szeroko rozdziawionymi ustami i oczami wytrzeszczonymi z wrażenia.
-Że co?! Ja… że niby… pokazać… co…- wydukał Litwa, czując się jakby właśnie dostał w łeb solidną maczugą -''Co to ma być za żądanie?! To jest ten cały chrzest o którym tyle słyszałem?!''-
-Jak… to… tak przy wszystkich?- wymamrotał Toris, odruchowo przechodząc na swój ojczysty język -Ja… prze...eeee...praszam na chwilę…- mruknął czując, że już nie daje rady, oczy potoczyły mu się do wnętrza czaszki, kiedy jego przeciążony umysł uznał, że to najlepszy moment żeby się wyłączyć.
-Eee… ups?- mruknął Feliks zmieszany, drapiąc się po karku, zebrani w sali wciąż były zbyt oszołomieni i nikt nawet nie pomyślał o tym, żeby złapać Torisa nim uderzy o ziemię.
-Ykhm…- Jagiełło odchrząknął głośno -Może lepiej… przejdźmy do omawiania szczegółów- zaproponował, żołnierze obu państw pokiwali energicznie głowami
-Myślę, że to mądre posunięcie- uznała Jadwiga -Może więc dajmy naszym państwom chwilę wytchnienia i porozmawiajmy o tym spokojnie…- królowa spojrzała na nieprzytomnego Litwę, a potem zwróciła się do Polski -Feliksie może hmm… zaprowadzisz naszego gościa w spokojne miejsce, żeby mógł w spokoju dojść do siebie?-
-Już się jakby robi!- powiedział szybko Feliks podnosząc się z miejsca, czując, że to najlepsza okazja, żeby się stąd zmyć, nawet jeśli musiał zabrać ze sobą tego obcego… z jednym jeszcze da sobie radę… chyba.
Polska podszedł szybko do omdlałego Litwę i zarzucił go sobie na plecy
-Może powinniśmy pomóc…- mruknął książę litewski z niepewnością
-Możesz być spokojny panie, Feliks z pewnością da sobie radę… i na pewno nie skrzywdzi twojego podopiecznego- zapewniła go królowa, dając Polsce znak, że może już odejść.
-Nawet nie jest taki ciężki… tylko gdyby był odrobinę niższy… albo ja mógłbym być wyższy… dlaczego nie jestem wyższy?- mruczał pod nosem Feliks, taszcząc nieprzytomnego Litwę w stronę swojego pokoju, nie miał innego pomysłu gdzie go umieścić.
-Mam nadzieję, że nie będę go jakby musiał pilnować cały czas- westchnął Polska otwierając drzwi do swojego pokoju, po krótkich przemyśleniach, ułożył bruneta na swoim łóżku, a sam przyniósł sobie krzesło z drugiego końca pomieszczenia.
-Niech on się już obudzi i jakby wraca do swoich- burknął Feliks zakładając nogę na nogę i podpierając głowę na rękach, nie miał najmniejszej ochoty na towarzystwo obcej osoby, miał nadzieje, że jeśli ten cały sojusz dojdzie do skutku, to mimo wszystko nie będzie musiał widywać swojego sojusznika zbyt często.
Wciąż uważał, że nie potrzebuje sojusznika… sam ze sobą czuł się bardzo dobrze, po co komu sojusznicy… albo przyjaciele… kiedyś myślał, że ma przyjaciela, kogoś komu może zaufać, a okazało się, że jego zaufanie zostało po prostu wykorzystane.
Westchnął ciężko, wyglądało na to, że szykowały się dla niego ciężkie czasy
-Oby tylko ten tutaj nie uznał, że chce mnie poznać lepiej, bo jakby nie mam zamiaru mu tego ułatwiać- mruknął Feliks wpatrując się w twarz swojego potencjalnego sojusznika -W sumie to jest myśl! Jeśli będę się zachowywał wobec niego jak totalny dupek, powinien dać mi spokój, jak do tej pory metoda w pełni skuteczna i potwierdzona!- uśmiechnął się do siebie, ten plan miał duże szanse powodzenia
-Tak to idealne rozwiązanie, najlepiej zacząć od zaraz- uznał Polska -Tylko niech się obudzi… właściwie nie powinien już odzyskać przytomności? Chyba nie wyzionął ducha jak padł na podłogę?- przyłożył palce do żyły na szyi nieprzytomnego Litwy szukając pulsu -Uff żyje… jakby tak sobie po prostu umarł, to byłby problem… swoją drogą mam wrażenie, że już go gdzieś widziałem, spotkaliśmy się już? Och chyba się budzi- stwierdził widząc jak powieki bruneta zadrżały, pochylił się nieco bardziej do przodu żeby się upewnić… .
Było mu tak wygodnie…
Leżał na czymś miękkim i puchatym, to było nieco dziwne, bo z tego co pamiętał, kładł się na mniej wygodnym posłaniu, w ogóle czuł się dziwnie, miał taki okropny sen, przyjechał ze swoim władcą do Krakowa, żeby zawrzeć sojusz z Polską… początkowo rozmowa szła w miarę dobrze, ale potem ten facet siedzący na tronie… czekaj to chyba był Polska we własnej osobie… stwierdził, że ma mu pokazać swojego… .
Otworzył oczy, czując, że to był najbardziej niedorzeczny sen jaki w życiu mu się przyśnił, co niby miałby robić w Krakowie… .
-''Dziwne, wydawało mi się, że sufit w moim pokoju nie był zielony''- pomyślał skupiając wzrok, po chwili uświadomił sobie, że patrzy nie na sufit, tylko w parę intensywnie zielonych oczu.
Toris zamrugał kilka razy, jego myśli płynęły tak rozkosznie powoli i ospale, gdzie on widział te oczy… pamiętał, że to było bardzo niedawno… .
Krzyknął przerażony, kiedy przypomniał sobie u kogo widział ten kolor oczu i uświadomił sobie, że tamta sytuacja w sali tronowej mu się nie przyśniła, jego ciało zadziałało odruchowo, poczuł jak jego pięść ląduje na czymś ciepłym i miękkim, a potem usłyszał głośny huk i coś co musiało być głośnymi przekleństwami w języku którego nie znał. Toris zerwał się do pozycji siedzącej, przy okazji odsuwając się jak najdalej na drugi koniec łóżka… co on w ogóle robił w łóżku?! W pokoju który widział po raz pierwszy na oczy?! Dlaczego to było łóżko zupełnie obcego faceta, którego żądania były co najmniej niepokojące?!
-Osz kurwa… za co to było… mój biedny nos…- wymamrotał Feliks podnosząc się z podłogi na którą poleciał razem z krzesłem, po tym niespodziewanym ataku -Totalnie cie porąbało?! Tak się odwdzięczasz osobie, która przytaszczyła cie tutaj na własnych plecach i pozwoliła odpocząć na swoim własnym łóżku?!- powiedział z irytacją, zwracając się do bruneta
-Ką?- zapytał Toris zupełnie zdezorientowany, nie miał wątpliwości, że słowa były skierowane do niego, ale nie zrozumiał z nich nic
-Pytałem za co to było- powtórzył Feliks tym razem po łacinie, pytania nie zrozumiał, ale wyraz twarzy bruneta wystarczył, żeby się domyśleć o co chodzi, wyglądało na to, że chociaż ten język dociera do tego barbarzyńcy -Jeśli tak się u was okazuje wdzięczność za pomoc, to ja podziękuje-
-Pomoc? Jaką pomoc?! Czy ja prosiłem o pomoc?!- odparł Toris zastanawiając się czy powinien naprawdę zacząć wzywać pomocy, po tym czego doświadczył w sali tronowej, bał się o swoje bezpieczeństwo i prywatność
-Nieprzytomni ludzie z reguły nie są jakby w stanie prosić o pomoc- stwierdził Polska na wszelki wypadek trzymając się poza zasięgiem rąk Litwy, zaklął cicho rozglądając się za chusteczką, kiedy poczuł jak po twarzy ścieka mu coś ciepłego i skapuje z brody na dywan -W sumie zostawienie cie na środku podłogi w sali tronowej, nie było takim totalnie złym pomysłem- burknął znajdując w końcu kawałek materiału którym mógł zatamować krwotok z nosa
-P-przepraszam, nie chciałem… to był taki odruch- wymamrotał Toris
-Masz jeszcze jakieś odruchy, przed którymi powinienem się jakby pilnować?- zapytał Feliks opierając się o ścianę, krzesło było zdecydowanie zbyt blisko agresywnego bruneta
-Mówię ci, że to było niechcący!- zaperzył się Litwa -A teraz ty posłuchaj, jeśli myślisz, że skoro jesteśmy sami, to ja od razu wyskoczę ze spodni…-
-A po jaką cholerę?! Co ty mi chcesz jakby zrobić, że potrzebujesz do tego ściągać spodnie?!- krzyknął Polska na wszelki wypadek odsuwając się jeszcze trochę
-Na sali tronowej mówiłeś, że mam…- powiedział powoli Toris
-I ty myślałeś, że ja to powiedziałem na poważnie?!- syknął Feliks -Po jaką cholerę mi wiedzieć co ty masz w spodniach?!-
-To po co przy tych wszystkich ludziach, na głos powiedziałeś, że mam ci pokazać swoje przyrodzenie?!- warknął Litwa -Albo wiesz co, nie chcę wiedzieć! Nie wnikam w twoje preferencje, ale na mnie w tym przypadku nie licz!-
-Co ty mi insynuujesz?!- powiedział rozdrażniony Polska
-''Że jesteś obłąkanym zwyrodnialcem, skoro przy pierwszym spotkaniu, każesz ludziom pokazywać swoje genitalia!''- pomyślał brunet, ale wolał nie mówić tego głośno -Chcę wrócić z powrotem do swoich ludzi- oznajmił chcąc zmienić temat
-Droga jakby wolna, tęsknić nie będę- burknął blondyn sprawdzając, czy krew przestała mu lecieć, jak do tej pory jego plan sam z siebie świetnie się realizował
-Nie znam drogi- stwierdził Toris
-Cudownie- westchnął Feliks przewalając oczyma -Zaprowadzę cię z powrotem, ale jak mnie jeszcze raz walniesz, to ci totalnie oddam z nawiązką-
-Nic ci nie zrobię, o ile nie będziesz próbował niczego dziwnego- powiedział Litwa schodząc z łóżka, zastanawiał się po co jednej osobie takie wielkie łoże, z powodzeniem mogły spać na nim dwie osoby
-To chodź, im szybciej wrócisz do swoich, tym szybciej będę się mógł jakby położyć i przeczekać ból głowy- mruknął Polska otwierając drzwi komnaty i wychodząc na korytarz, Litwa ruszył za nim mając się na baczności, wolał nie dać się zaskoczyć.
-Mam nadzieję, że to małżeństwo nie dojdzie do skutku- mruknął Feliks pod nosem
-Nie ty jeden- powiedział Toris wyjątkowo zgadzając się z blondynem.
-Och tu są!- oba państwa spojrzały przed siebie, ku nim, z naprzeciwka zmierzali Jadwiga i Jagiełło, wraz ze swoimi orszakami
-Jak dobrze, że nie musiałem prowadzić cię zbyt daleko- powiedział Polska
-Jak to dobrze, że nie musiałem iść z tobą zbyt daleko- odwdzięczył się Litwa
-Szukaliśmy was, chcemy wam ogłosić naszą decyzję- powiedziała królowa
-''Błagam powiedzcie, że nic z tego''- pomyślały obie nacje z nadzieją
-Negocjacje zakończyły się sukcesem- oznajmił Jagiełło
-Pobieramy się za dwa tygodnie- dodała Jadwiga
-Świeeeeetnie- powiedzieli Toris i Feliks równocześnie
-Zadecydowałem, że podczas przygotowań pozostaniesz tutaj, aby lepiej poznać naszych nowych sojuszników- powiedział wielki książę zwracając się do Torisa
-Eee… to wspaniale…- Litwa starał się jak mógł żeby przywołać na twarz uśmiech
-Wyglądasz jakbyś dostał szczękościsku- stwierdził Polska półgębkiem
-Zamknij się- wycedził przez zęby brunet
-A skoro macie lada moment zostać partnerami, to Feliks będzie twoim przewodnikiem- oznajmiła królowa
-C-cudownie!- blondyn o mało się nie zakrztusił własną śliną, podejrzewał, że jego mina nie była teraz wiele lepsza od miny Litwy
-Za to ty wyglądasz jakby ci ktoś łajno pod nos podsunął- dogryzł mu Toris zniżając głos tak, żeby reszta ich nie usłyszała
-No przecież jakby stoisz obok mnie nie?- odciął się Feliks nie pozostając mu dłużny, po minie bruneta stwierdził, że ta runda należała do niego.
-A-a gdzie będę spał?- zapytał Litwa, szczerze bał się odpowiedzi
-Póki co w pokoju obok Feliksa, później pomyślimy- poinformowała go królowa -Feliks pokażesz mu o którą komnatę chodzi?-
-No j-jasne!- powiedział Polska -Chodź partnerze…-
-Nazwij mnie tak jeszcze raz to znów ci przywalę- mruknął Litwa półgębkiem, ruszając za blondynem, wydźwięk słowa ''partner'' w świetle ostatnich wydarzeń mocno mu nie pasował
-Dobrze gówniarzu- zgodził się Feliks uprzejmym tonem -Możesz próbować, uprzedzałem, że ci oddam więc się jakby nie zdziw… i czego się tak na mnie patrzysz, jesteś jakby młodszy ode mnie, określenie gówniarz świetnie pasuje-
-A skąd ty to możesz wiedzieć?- zapytał Toris
-Nie twój interes, kiedy to się tam zjednoczyliście? Jakieś sto lat temu?- Feliks wzruszył ramionami, mimo że go szczerze nie cierpiał, Toris był pod wrażeniem, że wiedział takie rzeczy -Tak mianowicie musisz mi powiedzieć jak masz na imię, w sensie ludzkie imię, skoro znasz moje…-
-Nic nie muszę- stwierdził Litwa
-Jeszcze- zaznaczył Polska -Jak mi nie chcesz powiedzieć, to będę cie nazywał palantem-
-A ja ciebie dupkiem- odparł brunet
-To będą cudowne dwa tygodnie- uznał blondyn z sarkazmem -Mam nadzieję, że później przeniosą cię na drugi koniec kraju-
-Ja też, wolę mieszkać w lesie, niż z tobą pod jednym dachem- przyznał Toris
-Jak oni się ze sobą dobrze dogadują!- westchnęła Jadwiga patrząc w ślad za odchodzącą parą
-Cieszy mnie to- powiedział Jagiełło -Szczerze powiedziawszy bałem się, że będą sobie skakać do oczu, dobrze wiedzieć, że moje obawy były bezpodstawne-
Początek raczej mało romantyczny huh? :P
Nikt nie mówił, że początki są usłane różami~
