Lavender: O kurwaa, ty, Hermiona, paczaj... mamy transmutejszyn a tu takie ciacho...
Hermiona: Co, o Ronie mówisz?
Lavender: No. Kurwa, te bokobrody...
Harry: *żując gumę* Noo... oddałbym za nie dziewictwo *strzela balona*
Hermiona: Fuuu, Harry, nie obrzydzaj.
Lavender: Ale Harry dobrze mówi. Niezła z niego dzika bestia... Podobno wszystkich przepuszcza w drzwiach i w ogóle... Dżentelmen w chuj.
Draco: Wiecie, idźcie do jakiego porządnego sklepu, bo te ciuchy to chyba z tego lumpka z ciuchami na wagę. To mój chłopak.
Lavender: Od kiedy?
Draco: Odkąd mam jego nagie zdjęcia z Minervą. W niedwuznacznej pozycji...
Hermiona: Uuu, kurwa, to ju wiemy skąd nagle u niego same W w dzienniku *znacz co porusza brwiami*. A miał pałę na koniec roku jak stąd do Durmstrangu.
Harry: Nie rób smaka.
Hermiona: Fuuuj, Harry ...
Draco: Pała mojego chłopaka... ta z transmutejszyn w sensie... nie jest waszą spraw . Powinnyście zachować choć minimum przyzwoitości.
Harry: Draco , weź nie rób z siebie takiego świętoszka. Obaj wiemy co robicie z Umbridge po godzinach w jej gabinecie.
Draco: *rumieni się * To było raz. I przez przypadek.
Harry: *unosi brwi z niedowierzaniem*? Przez przypadek przez cały ostatni miesiąc nagrywaliście się we wspólnej akcji w łóżku?
Draco: *rozpalony ze wstydu i wściekłości* Skąd o tym wiesz?!
Harry: *z uśmieszkiem* Całe pornwizardtube o tym huczy.
Draco: Kurwa, ja jebię, a prosiłem tę szmatę , by tego nie upubliczniała... Ktoś jeszcze o tym wie?
Harry: Na razie tylko ja i Krukoni na czwartym roku. Reszta szkoły nie lubuje się w porno. Ale... Sprawa może ulec zmianie, if you know what I mean.
Draco: *błagalnie* Co mam zrobić?
Harry: Odstąpisz Lav chłopaka.
Draco: CO?!
Lavender: Wut?
Harrya: Odstąpisz Lav chłopaka. I nie będziesz im truł głowy.
Draco: Pogięło cię?
Harry: Wystarczy jeden ruch tym kijkiem *wyciąga ródżkę*, a szkoła się dowie o twoich igraszkach i tajemnicy świetnych ocen u Umbridge... Więc ty mi tu choroby psychicznej nie wmawiaj.
Draco: Dobra, dobra... Już... Lav, masz Rona. Tylko Harry , nie rób mi tego...
Harry: *chowa różdżkę z lubieżnym uśmieszkiem*. Teraz masz to jak w banku.
