Autorsko: Żeby wczuć się w „Spektrum kolorów" trzeba zobaczyć tę jednopartówkę w pełnej krasie, dlatego odsyłam na bloga iluzja-rzeczywistosci. blogspot 2014/08/spektrum-kolorow. html

Wszystko zaczęło się od zieleni.

Zieleń to spokój, harmonia, równowaga i nadzieja, ale akurat ta zieleń nie miała z tym nic wspólnego.

- Hej, Evans, umówisz się ze mną?

- Po moim trupie.

- Wiesz, wolałby cię żywą!

Dla niego jej zieleń była niespokojna, rozdrażniona i hipnotyzująca. Lubił, gdy się iskrzyła w jego obecności. Wtedy czuć było:

JASKRAWE SZALEŃSTWO.

RAŻĄCĄ SIĘ WŚCIEKŁOŚĆ, KTÓRA LADA CHWILA MOGŁA WYBUCHNĄĆ BIELĄ.

Delikatną irytację, subtelną, elegancką, ale wyrazistą.

Wielką odwagę, rzucającą wyzwanie przeciwnościom losu.

Nigdy nie wiedział, że zieleń ma tyle odcieni.

Potem odkrył czerwień.

- Evans, wiesz, że się nie poddam.

- Nie możesz znaleźć sobie kogoś innego?!

Jej czerwień falowała, ognista niczym lawa i równie nieustępliwa. Musiał uważać, aby się nie sparzyć, ale każda lawa musi kiedyś wystygnąć. To dawało mu nadzieję.

Ta czerwień miała tylko jeden odcień.

Odcień szansy.

Następny był granat.

- To nie jest granat, te kwiaty są niebieskie.

- Dla mnie są granatowe jak niebo nocą.

- Nie, one są niebieskie jak woda, daltonisto.

- Ach, niech ci będzie. Ale podobają ci się?

- Ujdą.

Za to jej radość była zdecydowanie niebieska.

W ten dzień ubrała róż. Razem przechadzali się po ulicy w zimowe popołudnie. Nie lubił różu, lecz ten akurat go oczarował.

- Do twarzy ci w różowym.

- To fiołkowy, daltonisto.

Tylko się roześmiał.

Ich pierwsza prawdziwa randka stała pod znakiem brązu.

- Ale tym razem nie możesz mi zarzucić błędu, te czekoladki są jednoznacznie brązowe!

- Niekoniecznie.

Wyciągnęła różdżkę i rozrysowała kolory.

Brąz + beż = kakaowy

Tym razem ona się zaśmiała.

Jego listy w wakacje były czarne, a jej atramentowe.

„Wiesz, że dzisiaj pierwszy raz w życiu widziałem lisa? Trochę mi przypominał Ciebie…"

„Wiesz, że dzisiaj pierwszy raz w życiu widziałam egoistycznego dupka? Trochę mi przypominał Ciebie. Zaraz. Przecież to byłeś Ty."

Pocałunek był tęczą!

Rozbłyskiem kolorów.

Nadzieją.

Początkiem.

Szerokim uśmiechem.

Magią.

I śmiechem Syriusza, który oblał ich wodą.

- BLACK, ZABIJĘ CIĘ!

Związek zielonejczerwieni i brązowejczerni zaowocował zielonączernią.

I to właśnie ta zielona czerń była naprawdę nadzieją.

Ich koniec też był zielony, lecz ta zieleń była smutna.

Pochodziła od Tego-Którego-Kolor-Jest-Smutny.

A kiedy zamknęli oczy zabrakło kolorów.

Została sama śnieżnobiała biel.

Ale biel to też kolor.

Prawda?