Kiedy znalazł się w tym miejscu, miał taką cichą nadzieję, że już wszystko będzie dobrze. Wreszcie miał szansę stać się szczęśliwy, odnaleźć swoje miejsce na ziemi. Czuł, że tak naprawdę nie zasługuje na ukojenie, na spokój i choć odrobinę wyrozumiałości od świata, jednak wciąż łudził się, że i dla niego jest nadzieja. Zwłaszcza wtedy, kiedy Ona pojawiła się w tym wspaniałym miejscu.
To dzięki niej powoli zapominał o przeszłości, a zemsta schodziła na dalszy plan. Cieszył się całym sobą, kiedy odpowiadała na jego wiadomość, odbierała telefon, czy rozmawiała z nim na chacie. Wyczekiwał tych krótkich chwil wolności, gdy stawał przed nią taki, jaki jest, a ona witała go z uśmiechem na ustach. Im więcej czasu mijało, tym większą miał pewność, że domyśliła się już dlaczego tu jest i zdaje sobie sprawę z tego, że ją okłamał. Tak bardzo go to bolało, ale nie wiedział jak ma odkręcić to zakłamanie, jak sprawić by została z nim po wieczność, znając tą ciemność, która mieszała wewnątrz niego. Cały ten czas była dla niego miła, wspierała go, pytała jak może mu pomóc. Jakby nie obchodziło jej to, że tak naprawdę jest psychopatą.
Zafascynowała go. Na początku był pewien, że to jej wygląd tak na niego podziałał. Była tak różna od Wybawicielki, inne włosy, oczy, nawet styl ubierania się. Dopiero później zdał sobie sprawę, że to wcale nie jej wygląd był ważny, ale to, co skrywała pod swoim delikatnym uśmiechem. Chciała go ochronić przed całym złem, nawet przed nim samym. Nie uciekła, kiedy miała okazję. Kontynuowała tą grę, udając, że dalej rozmawia ze sztuczną inteligencją. Wyciągała z RFA kolejne, tak ważne dla niego informacje. Wydawało mu się, że robiła wszystko, by pomóc mu w zemście. By zostać z nim w Raju.
Minęło wiele dni, nim uświadomił sobie, że jego piękna bajka rozmyła się w nicości.
