Autor: Akolitka
Tytuł: O Harrym, Cedricu i latających książkach
Fandom: HP
Parring: HP/CD
Rating: M
Beta: Misiek
Harry był dzisiaj dziwnie rozkojarzony. Od rana rozglądał się po Wielkiej Sali, szczególną uwagę zwracając na stoły Domów. Pierwszy stół od wejścia należał do Ślizgonów. Można było zobaczyć przy nim Malfoya, wpatrzoną w niego z psim oddaniem Pansy Parkinson oraz jego kompanów, Crabbe'a i Goyle'a. Niedaleko od niego stał stół Krukonów. Większa część tego Domu siedziała z nosem w książce, a niektórym z nich nie udawało się nawet trafić łyżką do ust. Z oddali zobaczył uśmiechniętą twarz Cho oraz Lunę, energicznie machającą do niego. Na przeciwko Gryfonów swe miejsce mieli Puchoni. Wzrok Harry'ego co chwilę natrafiał na jakąś życzliwie uśmiechniętą do niego, nieznajomą twarz. Widział Hannę Abbot chichoczącą z przyjaciółką, Erniego McMillana pokazującego kolegom coś w książce do zielarstwa i Cedrica.
Tak, Cedric...
Patrzył na niego przez chwilę, nie mogąc oderwać wzroku od jego lekko rozczochranych, jasnobrązowych włosów, od uśmiechniętych ust, tak bardzo czerwonych... tak bardzo soczystych... Od...
— Harry? — Głos Rona wyrwał go z zamyślenia.
— Co?
— Podasz mi solniczkę?
Dłoń Hermiony walnęła rudowłosego chłopaka w ramię.
— Ron, jak możesz być aż tak niewrażliwy, nie widzisz że Harry patrzy na... Cho?
— Au... ale ja tylko chciałem tylko trochę soli... Zresztą Harry — Szepnął dziewczynie do ucha - Wydaje się zerkać raczej na stół Puchonów.
— Znowu?
— Mhm.
— Harry? — Głos Hermiony przedarł się przez ciszę w jego głowie.
— Co znowu?
— Może mu powiesz?
— Komu i o czym?
— Sam-Wiesz-Komu przy Jakim-Wiesz-Stole.
— O Sam-Wiesz-Czym w twoich spodniach...
— Ron!
Oczy chłopaka pełne były zawstydzenia, gdy patrzył, jak w stronę Rona leci oprawiona w skórę ze srebrnymi okuciami "Historia Hogwartu". Księga zwaliła go na posadzkę, robiąc po drodze sporo łoskotu.
— Wy wiecie?
— Trudno by było nie wiedzieć, widząc, jak od roku patrzysz zawsze w tym samym kierunku. I jak on patrzy na ciebie, gdy ty nie zerkasz na niego.
Ron wynurzył się spod stołu, masując obolałe miejsce, drugą ręką klepiąc ramię Harry'ego.
— Chemia, chłopie, chemia...
— Musisz mu powiedzieć — Szepnęła Hermiona
— Ale... no wiesz... Wstydzę się i co ludzie powiedzą...
— O ludzi się nie martw, tylko idź i działaj, człowieku!
Harry wstał i podszedł do stołu Puchonów, zataczając się lekko. Nachylił się na uchem Cedrica i szepnął mu coś niedosłyszalnie. Ten zarumienił się, wstał z krzesła i pospiesznie wyszli. Ron i Hermiona podali sobie dłonie w wyrazie całkowitego zadowolenia z wykonanej pracy.
— Hermi, czyli jak teraz Harry znalazł sobie drugą połówkę to i my... no wiesz... ja i ty... moglibyśmy...
— Ronaldzie Weasley, przecież to miniaturka niekanoniczna — Warknęła, szukając czy nie ma czegoś, czym można by jeszcze w niego rzucić.
