Uwaga! Rozdział został poprawiony. Serdecznie dziękuję Aevenien za betę. Rozdział 2 także pójdzie pod korektę w niedługim czasie.
Tytuł
oryginalny:
Thoughts about a Father
Autor:
Danu3, zgoda jest - wszystko legalnie
Tłumaczenie
popełniła:
Rysiaczek
Betą
była:
Aevenien
Myśli o Ojcu
Rozdział 1
- Snape! Musimy porozmawiać – Remus Lupin stanął
naprzeciw czarnowłosego mężczyzny, starając się wyglądać na o
wiele bardziej pewnego, niż czuł się w rzeczywistości. Niestety,
stojący przed nim Mistrz Eliksirów od razu wyczuł niepewność
rozmówcy.
- Lupin. Powinieneś wiedzieć, że nie mam
zwyczaju marnować mojego cennego czasu na rozmowy z wilkołakami –
odparł, a jego głos był niebezpiecznie niski.
- Chciałem ci
tylko coś przekazać. Zostało zaczarowane, by pojawić się u mnie
właśnie dziś i jestem zobowiązany ci to oddać. Od niej –
dodał, wyciągając ku niemu list.
- Od kogo, Lupin? – warknął
Snape, zabierając kopertę.
- Lily. Pachnie nią. Wciąż
pamiętam… jej zapach. Taki piękny… radosny. W każdym bądź
razie, miałem ci to przekazać. Miłego dnia – dodał na
pożegnanie i oddalił się. Snape posłał za nim spojrzenie pełne
pogardy, po czym zerknął na trzymany w ręce list i również
poszedł w swoją stronę.
888
- Chłopcze! Czy ty
nawet gotować nie potrafisz? – warknął Vernon Dursley, waląc
pięścią w stół. Harry przewrócił oczami i odwrócił
się w stronę wuja by nałożyć mu więcej bekonu na talerz.
Z
pewnością lepiej od ciebie.
- Przepraszam, wujku – westchnął, kładąc talerz naprzeciwko
Dursleya.
- Idiota. Myślisz, że nie widzę jakim tonem się
do mnie zwracasz? Ja ci pokażę!
Pokażesz
mi co? Jak dużo bekonu potrafisz wepchnąć na raz w swoje obleśne
usta?
Myśl ta wydawała się uzasadniona, kiedy mężczyzna zaczął
dosłownie wchłaniać w siebie kolejne kawałki bekonu, jednocześnie
krzycząc na Harry'ego, po czym przełknął wszystko na raz,
nieomal się przy tym dusząc.
Harry westchnął, zabierając
talerz z powrotem.
Wydajesz
biliony funtów rocznie. Dlaczego nie możesz kupić głupiej
zmywarki do naczyń? No tak, przecież wtedy ja nie będę mógłbym
myć naczyń. Zastanawiam się co będziesz robił, kiedy zabije mnie
Voldemort. Merlinie zachowaj, jeśli choć raz zrobisz coś dla
siebie.
- Chłopcze! Dałeś mi za mało bekonu! Mam ci przypomnieć,
czym to grozi…?- wuj Vernon zamilkł złowieszczo, nie kończąc
zdania, ale uniesiona groźnie ręka jasno wyrażała jego intencje.
- Przykro mi wujku, ale usmażyłem wszystko co było – odrzekł Harry, starając się nie patrzeć na wuja z nienawiścią.
- Następnym razem kup więcej! - krzyknął Dursley. Uniosał
rękę i uderzył Harry'ego w twarz. Chłopiec nie poruszył się –
jedynie lekko się wzdrygnął. Nie mógł nic zrobić, nikt
nie mógł mu pomóc. Zamknął oczy.
Czuł jak
okulary zjeżdżają mu z twarzy, a potem słyszał jak roztrzaskują
się na podłodze. Mimo to, ręka wuja uderzała go w twarz raz po
razie.
Ty
tłusty sukinsynu. Nienawidzę cię, chciałbym być starszy. Gdybym
był rok starszy, przekląłbym cię w trzy dupy. Przekląłbym cię
w całe stado dup. Odnalazłbym w księgach takie zaklęcie, które
zrobiłoby z ciebie jedną wielką dupę. A gdyby mi się to nie
udało, sam bym je wynalazł. Cholernie cię nienawidzę.
Po kolejnych trzech uderzeniach, Harry nie był już w stanie
kontrolować własnych myśli, co spowodowało, że zaczął myśleć
o czymś co stłumił w sobie już dawno temu. Myśl, która
prześladowała go za każdym razem, gdy pobity przez wuja zapadał w
sen.
Gdzie
jest mój ojciec?
888
Snape szybko powrócił do swoich kwater,
po czym rzucił na mieszkanie wszystkie możliwe zaklęcia ochronne.
Dopiero wtedy zaczął krzyczeć, najgłośniej jak tylko mógł.
Wyładowawszy całą wściekłość, spojrzał na list.
To, że
nie był fałszywy, nie ulegało najmniejszej wątpliwości. I nie
chodziło o to, że bez trudu rozpoznawał odręczne pismo Lily.
Lupin nie oddałby mu tego, gdyby nie był pewien wiarygodności
listu. Wilkołak wyczuł zapach Lily, ale też charakteryzowała go
obrzydliwie gryfońska uczciwość. Nawet za czasów szkolnych,
Lupin nigdy nie kłamał.
I nigdy nie zrobiłby niczego co
mogłoby kogokolwiek zranić, ani tym bardziej nie byłbyw stanie
kogoś zranić.
Zatem list z pewnością był prawdziwy. Od Lily.
Przez chwilę wąchał list, mając nadzieję, że jeszcze raz
poczuje jej zapach. Niestety, ten przywilej miał tylko Lupin.
Rozerwał kopertę.
Severusie,
To
koniec. Dobrze wiesz dlaczego. Stałeś się Śmierciożercą. I nie
ma znaczenia, że nie byłeś nim kiedy mi się oświadczyłeś.
Byłeś jednym z nim, już wtedy kiedy się ze mną spotykałeś.
Nigdy Ci tego nie zapomnę. Jak mogłeś? Na Merlina, znowu się
rozpłakałam.
Nienawidzę płakać, ani czuć się tak okropnie.
Po prostu tęsknię za naszymi rozmowami. Wciąż Cię kocham, ale
podejrzewam, że Ty mnie niestety nie. I że ten stan trwa już od
dłuższego czasu . Tak bardzo brakuje mi naszych rozmów.
Wiesz,
że poślubiłam Jamesa. Tylko parę tygodni po tym, jak…
zerwaliśmy. Nie, nie zdradzałam Cię z nim i nie zrobiłam Ci tego
na złość. Wyszłam za niego ponieważ jest moim najlepszym
przyjacielem i mnie kocha. Tak samo jak ja jego. I myślę, że mu
się podobam.
Ale wyszłam za niego z jeszcze jednego powodu.
Byłam w ciąży, Severusie. Z Tobą. On… wygląda, a raczej
wyglądał tak jak Ty. Pomijając oczy i nos, to odziedziczył po
mnie. Sprawiasz, że się uśmiecham, choć nawet Cię tu nie ma.
Wciąż słyszę twój głos, mówiący:
"Miejmy
nadzieję, że nasz potomek nie będzie miał mojego nosa, bo możemy
nie doczekać się następnego pokolenia."
Zawsze kochałam
Twój śmiech, choć tak rzadko mogłam go usłyszeć.
Nie
wygląda już jak Ty. Ale stan ten utrzyma się tylko do jego
szesnastych urodzin. Do tego czasu wszystkie Twoje cechy zostaną
zastąpione cechami Jamesa. Czar przestanie działaś dzisiaj, w jego
szesnaste urodziny, nie od razu, ale stopniowo. Przemiana będzie
dokonywać się przez następne dwa tygodnie.
Kocham Cię,
Severusie, chciałbym żebyśmy się do siebie odzywali.
Lily
Severus
Snape zadrżał . Harry Potter? Harry Potter miał być jego synem?
Jasna cholera! Nie, zachowaj spokój, Severusie. Idź do
Dumbledore'a. Nie, nie mów nikomu. Idź do Dumbledore'a!
Bądź rozsądny, Severusie. Idź do Dumbledore'a.
888
Harry zamrugał i rozejrzał się dookoła. Ciemno. Być może
była już noc. Nie, to nie noc. Ciemność spowodowana była przez
to, że pomieszczenie, w którym przebywał, nie posiadało
okien. I mieściło się pod schodami.
To jest doprawdy śmieszne.
Dlaczego do cholery, się tutaj znalazłem? Nie usmażyłem
wystarczająco bekonu! Przepraszam, Boże Wszystkich Bekonów,
ukarz mnie nie dając jedzenia i zamykając w ciasnym schowku na
kilka dni.
Chłopiec westchnął z rozpaczą i poczuł ból.
Twarz. Czuł, że jest teraz napuchnięty i przeszył go lęk na myśl
o spojrzeniu w lustro. Mimo wszystko mógł myśleć. Jak
zawsze. Sen był dobrą alternatywą.
888
- Severusie, musisz
zabrać go od tych ludzi – powiedział Dumbledore, przerywając
ciężką ciszę, która zapadła po słowach, które
właśnie usłyszał od swojego Mistrza Eliksirów.
- Co? Ale dlaczego?! – wykrzyknął z przerażeniem Snape.
- Tutaj będzie bezpieczniejszy. W Hogwarcie jest chroniony magią krwi. A wiesz przecież, że Voldemort wciąż go szuka, nawet teraz, gdy sobie tutaj spokojnie rozmawiamy. Chce pozbyć się chłopca – wyjaśnił ze znużeniem dyrektor.
- Dumbledore, to, że jestem ojcem chłopca nie oznacza jeszcze, że zmieni się mój stosunek do niego. Potter jest aroganckim smarkaczem. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego – odrzekł ze złością Snape.
- Porozmawiamy o tym, jak wrócisz, Severusie. I tak i tak musiałbyś go stamtąd zabrać. Właśnie miałem z tobą o tym porozmawiać. To jednak wszystko zmienia.
- Będę na czas. Spodziewaj się Pottera jutro – odparł ponuro Snape, wiedząc, że i tak nie wygra z argumentami Albusa.
