Postawił pudło na podłodze i otworzył, odsłaniając rodzinny skarb.

— Na Merlina! — Zegarmistrz nie krył zachwytu, wyciągając i polerując lupę. — Toż to zabytek.

— Dlatego przyszedłem do pana. Da radę? — spytał, gdy mężczyzna dokładnie oglądał drewno, a potem mechanizm.

— Oryginalny Twardowski! Na pewno nie chce pan go sprzedać? Dam dobrą cenę! I duplikat za darmo!

— Na pewno. Proszę zrobić tylko to, o czym rozmawialiśmy.

Zegarmistrz ze sklepu Antyk-tyk był wyraźnie zawiedziony. Oczywiście, cieszył się zamówieniem ośmiu (ośmiu!) mniejszych zegarków dla przyjaciół Pottera, różniących się wskazówkami, jak i samą możliwością pracy nad egzemplarzem Weasleyów… Ale mieć taki antyk w swojej kolekcji? Ach, marzenie!