Z W.I.T.C.H. pozostało już tylko samotne W., jednak tak długo, jak będzie ono stało, pamięć o pozostałych nie zginie.
Pamiętała wyjątkowo wyraźnie, jakby było to wczoraj. Terenee była tak szczęśliwa, że dostała się na MIT... Wszystkie przyszły ją pożegnać i wyściskać. Płakały wtedy — trochę z dumy, trochę z radości, a najbardziej ze smutku.
Potem przylatywały tu co roku, kolejny raz pożegnać przyjaciółkę.
I kolejny, i kolejny... Zjawiły się tu nawet kilka tygodni po narodzinach córki Cornelii czy w dniu pogrzebu Irmy.
Za każdym razem zapalały cztery świeczki, tuż przy torach, gdzie zginęła pierwsza z nich, nie mając nawet dwudziestu lat.
