Aktorka
A/N:
Rozdział 1
„Wojna jest największą sprawą państwa, podstawą życia i śmierci, Tao przetrwania lub zagłady. Trzeba ją uważnie rozważyć i przeanalizować."
Sun Tzu-Nie jesteś zainteresowana... Na miłość boską! Rough taka okazja się nie powtórzy!- Katherine Pryde spojrzała na swoją przyjaciółkę z niedowierzaniem. Anna Marie, bo tak naprawdę nazywała się zapytana westchnęła. Nie znosiła takich sytuacji.
-Uważam, że LeBeue Enterprises nie są najlepszym startem dla mnie. Po prostu.- Zaczęła nawijać koniec śnieżnobiałego pasma włosów na palec, co jak wiedziała doprowadzało brunetkę do szału.
-Nie rozumiem cię... Mamy możliwość wyboru, nikt nam nic nie narzuca... Czy może chodzi ci o tego właściciela? Nie jest może najprzyjemniejszym człowiekiem, ale jest wybitnym profesjonalistą. Nie możesz zaprzeczyć...
Kitti mówiła dalej w tym samym tonie nie zauważając grymasu Rough. Za co ta ostatnia była wdzięczna. Nerwowym ruchem wygładziła fałdę na jadeitowo- zielonej sukni. Jej myśli podążyły do tamtego dnia sprzed trzech lat. Nie pamiętała daty, ale wiedziała, że było to któreś przesłuchanie tego dnia.
Zwykle, gdy jej odmawiali po prosu mówili, że potrzebują kogoś innego do roli czy że zadzwonią. Tym razem jednak Wielki Pan Producent musiał mieć ostatnie słowo. Pamiętała łagodny tembr głosu i ostre słowa. Zastanawiała się do tej pory jak tak piękne opakowanie może skrywać taki wredny charakter. Przystojny do bólu zębów ( przez pewien czas pracował jako model) i elegancki w nonszalancki sposób był marzeniem każdej kobiety. Szybko się pozbyła złudzeń.
-Próbowałaś startować do podobnych ról wcześniej, prawda Amy?- Powstrzymała odruch zgrzytania zębami. Skupiła się na plakietce z napisem Remy LeBeue. -Będę szczery nigdy nie będziesz pierwszoplanowa i nie wiem czy to z braku talentu czy czegoś innego. Na dodatek ten akcent... Nie wspominając, że do musicalu potrzeba perfekcyjnego ciała.
Trzymała się prosto i nie opuściła głowy, gdy wychodziła pomimo łez grożących utratą samokontroli. Zdołała kiwnąć głowa ochroniarzowi, który tylko popatrzył na nią współczująco.
To ostatecznie przelało czarę goryczy. Wybiegła i dała upust łzom. Nie wiedziała ile tak biegła potrącają przechodniów na ulicach Nowego Jorku. Zatrzymała się dopiero w Central Parku. Biegacze mijali ją, gdy próbowała złapać oddech. I właśnie tam obiecała sobie, że Remy LeBeue będzie musiał ją docenić.
Następnego dnia wyjechała z Wielkiego Jabłka i wróciła do domu, aby ustalić plan działania. W końcu wybierała się na wojnę.
-Rough? Słyszysz mnie? –Dziewczyna otrząsnęła się z zamyślenia. Kitty Pryde była pierwszym i najważniejszy krokiem w jej karierze. Skończyła marketing i zgodziła się zostać jej agentką.
Znały się ze szkoły Xaviera, gdzie mieszkały w jednym pokoju. Pomimo różnic w charakterze Rough wiedziała, że Kitty w lot zrozumie, na jakiej karierze jej zależy, na co się zgodzi a na co nie. Oczywiście nie powiedziała jej o motywach. Nikt o nich nie wiedział. Zaśmiała się w duchu na ewentualne reakcje. Raven byłaby, co najmniej zaskoczona. W końcu wychowała ją, aby miała niezachwiane poczucie własnej wartości i nie przejmowała się takimi rzeczami jak opinia innych. Niestety jej wychowanie ledwo się mieściło w grafiku jej matki. Logan zaś... No cóż, czego można oczekiwać po facecie, który dowiedział się, że ma córkę po piętnastu latach? A jednak zaskoczył ich wszystkich, bo znalazła w nim przyjaciela i powiernika. Znała go i kochała. Gdyby dowiedział się, że ktoś ją dręczy, znalazłby go i przetrzepał mu mocno skórę.
Dziewczyna westchnęła. Obydwoje starali się ją chronić, ale teraz chciała prowadzić własne walki. Była tak blisko, Remy LeBeue musi ją docenić. Więc czego się bała? Że nie sprosta oczekiwaniom? „Takie myśli niczego ci nie przyniosą! Nie po to nazywają cię Rough, abyś ulegała wpływom innych!" Wzięła głęboki wdech, aby uspokoić to rozdygotanie w środku powtarzając swoje przybrane imię jak mantrę.
Jej pełne czerwone usta rozciągnęły się w leniwy uśmiechu. Maleńka brunetka patrzyła na nią nieufnie.
-Nie spodoba mi się to, co za chwilę powiesz...
-Wręcz przeciwnie. Po zastanowieniu stwierdziłam, że masz rację, ale... Te warunki... Dociśnij ich trochę kotku, aby nas odpowiednio docenili.- Agentka odetchnęła z widoczną ulgą.
-Czyli chcesz te propozycję...
-Powiedz, że rozważamy propozycję Lenscherrów. To powinno ich odpowiednio ustawić.- Brunetka tylko pokiwała głową, bo w chwilę później musiała odebrać telefon, który brzęczał w jej torebce.Rough wróciła do powtarzania tekstu przed ostatnią sceną do serialu kostiumowego. Dzięki jej kreacji aktorskiej bił on rekordy popularności.
„Dzięki kompletnej „debiutantce" i to z akcentem panie LeBeue!"
