W tamtej jednej chwili słabości zmieniłeś moją wizję ciebie. Nigdy wcześniej nie widziałam, byś potrzebował kogoś lub czegoś. Nigdy wcześniej nie wiedziałam, że na samą myśl o tobie może pęknąć mi serce.
Byłam twoją uczennicą przez siedem lat i protegowaną przez dwa, zanim stałam się twoją partnerką. W szkole widziałam twoją surowość i dokładność podczas zajęć. Nie lubiłam cię, ale nie mogłam nie podziwiać twojego poświęcenia. Wiedziałam, że codziennie ryzykowałeś dla nas życie i nie wątpiłam w twoje męstwo. Próbowałeś odkupić winy, chociaż sądziłeś, że nic nie może przynieść ci przebaczenia i zapomnienia dla błędów z przeszłości. Twoje dziwaczne poczucie honoru powinno mówić ci co innego.
Podczas studiów zobaczyłam mistrza w profesorze. Nadal byłeś surowy, ale tylko to. Odkryłam geniusz twojego umysłu, twoją tęsknotę za wiedzą, taką samą jaka kierowała mną. Przysięgłam sobie, że zasłużę na twój szacunek, chociażby niechętny. Zaakceptowałeś mnie jako swoją protegowaną i chciałam być warta tego zaszczytu. Lubię myśleć, że byłeś ze mnie dumny.
Potem staliśmy się partnerami w dociekaniu krok po kroku. Wojna była skończona, ale wciąż pozostało dużo do zrobienia. Ludzie czekający na uzdrowienie, zawrócenie ich z krawędzi szaleństwa, nowe odkrycia do dokonania, nowe cele wymagające osiągnięcia. Byłeś szczęśliwy, mimo że twoja ciężka praca podczas wojny nie została doceniona. Nie obchodziło cię to; ty spełniłeś swój obowiązek.
I wtedy wydarzyła się tragedia. Umarł twój najlepszy przyjaciel, który ufał ci przez wszystkie te mroczne lata, a świat wokół ciebie runął. W smutku przyszedłeś do mnie, spragniony towarzystwa, sympatii, żądając kogoś, kto będzie tu dla ciebie, tak jak on był. Zapomniałeś o swojej dumie i dałeś opaść maskom.
Wiedziałeś, że cię nie wyśmieję, bo ja też straciłam przyjaciół. Wiedziałeś, że cię nie osądzę, bo ja też byłam zagubiona i samotna. Wiedziałeś, że cię zrozumiem i wiedziałeś, że nikomu nie powiem. Więc trzymałam cię w ramionach, kiedy przelewałeś na mnie serce.
Byłam zadowolona, że wybrałeś mnie, zadowolona i dumna. To oznaczało, że widziałeś we mnie przyjaciela. Chwyciłeś się mnie, jakbym była twoim wybawieniem. Tego dnia zapomniałam o wszystkim, co nie było tobą, zapomniałam o własnym smutku, by pomóc ci zagłuszyć twój. Kiedy usłyszałam o tym, co się z tobą działo, zrobiłabym wszystko, by zabrać twój smutek i dźwigać go zamiast ciebie.
Nie płakałeś. Nie sądzę, byś jeszcze pamiętał, jak się płacze. Musiałeś zahartować serce i duszę, nigdy nie miałeś czasu na marnowanie łez nad swoim losem, kiedy ludzie potrzebowali pomocy i ratunku. Więc płakałam za ciebie, a zdumienie w twoich oczach łamało mi serce, tak jakbyś nie umiał uwierzyć, że ktoś może za ciebie płakać.
Nie mogłam zrobić niczego, by uzdrowić twoją duszę. Zraniono cię zbyt głęboko. Ale nie można powiedzieć, że nie płakałam. Znalazłeś odrobinę ukojenia w mojej obecności, wiedziałeś, że będę tu dla ciebie bez względu na wszystko. Nawet jeśli ludzie ci nie ufają, wiesz, że ja ufam i zawsze zaskakuje mnie, że w to nie wątpisz.
Jesteśmy tak podobni, a jednocześnie tak różni. Nie mamy takiej samej przeszłości, ale kierują nami te same pragnienia. Jesteśmy surowi dla innych i szorstcy dla siebie nawzajem. Nasza miłość do książek odgradza nas od innych, ale oni w końcu i tak patrzą na nas, szukając odpowiedzi. Uzupełniamy się.
W tamtej jednej chwili słabości zmieniłeś moją wizję ciebie. Zobaczyłam człowieka w mistrzu, człowieka w profesorze. Zobaczyłam człowieka, którego ukrywasz pod warstwami masek. Zobaczyłam kim jesteś i nie mogłam oderwać wzroku.
KONIEC
