Tytuł: Idealna chwila
Autor:
Nerejda
Gatunek: fluff, impresja, romans
Oznaczenie wiekowe: G
Ostrzeżenia: fluff, het (f/m), cukrowatość
Bohaterowie: Harry Potter, Ginewra Weasley
Relacje: HP/GW
Liczba słów: 277
Liczba rozdziałów: 1; mini-miniaturka albo drabble w wersji angielskiej
Kanon: wszystkie tomy
Beta: Tyczka
Datowane na: 13 września 2008
Streszczenie: W życiu też zdarzają się takie „idealne chwile", które można później wspominać.
Disclaimer: Opowiadania nie powstały dla odniesienia żadnej korzyści majątkowej, a bohaterowie i elementy świata przedstawionego cyklu należą do jego autorki, Joanne K. Rowling. Wszystko inne jest jednak tworem mojej chorej wyobraźni i proszę to uszanować.
A/N: Naszło mnie coś takiego, że musiałam zapisać, choć nie jestem zbytnio przekonana do tej pary. Co o tym myślicie?
Nie wiedziałam, jak to otagować, ale uznając wyższość definicji drabble, która dopuszcza do tysiąca słów, zdecydowałam się na drabble, bo na miniaturkę za krótkie.

Dedykowane bardzo_czarnemu_kotu za wiarę w nawracanie heretyków; -)


IDEALNA CHWILA

Nerejda


Przysuwa się do niego bliżej, jeszcze bliżej, tak blisko, że mógłby policzyć piegi zdobiące mlecznobiałą cerę. Zachodzące słońce oświetla miękkie, subtelne rysy, odbija się w pięknych, szeroko otwartych oczach, wpatrujących się w niego uważnie. Gdy zbliża swoją twarz do jego, serce rozpoczyna przyspieszonym biciem wygrywać melodię, echo dawnych bitew. Dłonią powoli, najbardziej kobiecym i zmysłowym ruchem na świecie, odgarnia nieporządny kosmyk opadający mu na czoło. Delikatnie wodzi palcami po policzku, obrysowując kontur ładnie wysklepionych kości policzkowych. Dotyka go tak trwożnie, jakby był drogocennym i niezwykle kruchym skarbem, najcenniejszym na świecie. Bo to prawda – jej ukochany, dar od losu, wreszcie jej i niczyj więcej. Patrząc mu prosto w oczy, bez lęku i choćby cienia zażenowania, pochyla się i muśnięciem przypieczętowuje umowę na resztę życia. Odsuwa się lekko, a na spierzchniętych ustach błąka się delikatny, pełen zrozumienia uśmiech, oczy błyszczą radośnie, jakby na ich dnie nie ukrywał się smutek. I lęk.

Wszystko będzie dobrze.

Teraz już tak.

Słowa nie są potrzebne, zniszczyłyby magię tej chwili, więc przysuwa się do niej bliżej, jeszcze bliżej, tak blisko, że mogłaby dotknąć każdej blizny i powoli pochyla się nad ustami tej, którą kocha, a której nigdy tego nie powiedział. Nie musiał. Słowa nie były potrzebne, pewne rzeczy wie się tu, w sercu.

Pocałunek jest obietnicą. Oboje to rozumieją. Przysięgą serc, nie pozwalającą im zapomnieć o sobie już nigdy.

Pocałunek jest nadzieją. Złudną wiarą w lepszą przyszłość. Bo przecież wszystko będzie już dobrze.

Pocałunek jest wiecznością. Sekundą rozciągniętą na tysiące uderzeń serca. A każde uderzenie odmierza swój własny czas, czas miłości.

Pocałunek jest przyszłością. Choć nie da się udawać, że przeszłości nie było, oboje wierzą w jutro.

Pocałunek jest i minął.

Oni zostali.

Razem.


Edytowano: 2009-09-15