Dla ad_absurdum. Z jego inspiracji. "Dla" zawiera się w odniesieniach do Sebastiana i Willa, "z inspiracji" - do pomysłu na crossover i Pepper.
FFnet i jego radośnie spuste wstawianie kresek jest denerwujące jak licho.
Sekretarze, lokaje, sekretarki
— Nie przywiązujesz się za bardzo, Virginio? — spytał głębokim, aksamitnym głosem wysoki, blady brunet.
Przy okazji się uśmiechając vel prezentując ostre ząbki drapieżnika.
— Nie sądzę, żebyś był najlepszą osobą do dyskusji o estetyce przywiązania, Sebastianie. Ile to już lat? Sto? sto pięćdziesiąt? A ty nadal się upierasz przy tym...
— Pamiątka. — Mężczyzna wzruszył demonstracyjnie ramionami. — Małego wychłeptałem do cna, pragnę przypomnieć. Pyszności. Dzieciak wykonał swoją część układu idealnie, zdeprawował sobie duszyczkę do cna.Póki nie znajdę smaczniejszej duszy, zamierzam być Sebastianem. Nie masz chyba nic do zarzucenia mojej estetyce rekordu? perfekcji?
Panna Potts wydawała z siebie zaprzeczający pomruk. Sebastian ciągnął wszakże:
— Za to ty, moja droga, zdajesz się wieść duszę tego tutaj raczej do zbawienia. Był na dnie, na skraju upadku - tyś go podniosła. Czyżbyś zamierzała pójść w stronę awangardy i pić niewinne dusze? Winszuję odwagi; gorzkie, diabelstwo, i niestrawne mnie by dobry wiek skręcało...
— Natura mojego porozumienia jest inna, Sebastianie. Rzeczywiście, nietradycyjna. — Taki tam, drobiazg, zawiązała kontrakt płatny z góry i dotyczący osoby nie będącej stroną umowy, do tego zawiązała go z trzema osobami na raz; urzędnicy by ją rozszarpali. — I nie wypytuj mnie o szczegóły. Wiem, że Will i Biuro Ewaluacji Kadr Bytów z
Ograniczonym Zakresem Człowieczeństwa cię nasłali. Nisko upadł dawniej potężny demon, skoro służy bożkom śmierci...
— Z Willem to prywatne sprawy, dawna znajomość — zaperzył się mężczyzna.
— Bardzo bliska, jak wiemy — zauważyła uszczypliwie Pepper.
— Sądziłem, że we współczesnej estetyce nie mieści się bigoteria? — Sebastian wyglądał tak samo spokojnie, pięknie i nadludzko perfekcyjnie, jak zawsze.
Virginia westchnęła w duszy.
— Przecież nic nie mówię — stwierdziła idealnie dobranym tonem grzecznościowego oburzenia. — Jeśli BEKBOZC się czepia, to niech mi przyślą oficjalne wezwanie do udzielenia wyjaśnień, udzielę odpowiedzi w przepisowym trybie trzydziestu dni. Na czerpanym papierze nawet. Złotą czcionką.
— BEKusia nie obchodzisz ni trochę, nie pochlebiaj sobie. Wyczyny przyjaciół twojego Tony'ego sprawiają, że wydział jest zawalony robotą. Na nic poniżej setek ofiar nie mają czasu.
— Przekaż Willowi wyrazy współczucia.
— Nie omieszkam.
Chwila ciszy. Kobiecie, znającej poczucie obowiązku Willa i wariactwa zaświatowej biurokracji, zrobiło się niemal głupio. Zaproponowała:
— Jeżeli jesteś głodny, to zapraszam na obiad, TARCZA trzyma u siebie masę przestępców, Tony oczywiście zhakował ich system bezpieczeństwa i oczywiście nie pomyśli, że ja wiem i korzystam. — Przewróciła oczami. — Zresztą, od Phila też wiem to i owo, zawsze się daje nabrać na numer z „muszę jakoś spacyfikować Tony'ego, a wiesz, jaki on jest, podaj mi hasła do guzików atomowych Białego Domu, wtedy może mnie usłucha... dzięki". W każdym razie, o połowie tych ludzi sama TARCZA nie pamięta, więc jeśli miałbyś ochotę...
Sebastian słuchał wywodu z lekkim, mieszczącym się w granicach uprzejmości, rozbawieniem. Teraz pokręcił głową.
— Nie, dziękuję za propozycję, ale nie. Jadłem w zeszłym tygodniu i w tym też będę.
Pepper rzuciła mu zdumione spojrzenie:
— Tak szybko?
— Cóż, nie ty jedna postanowiłaś spróbować bardziej awangardowego podejścia do estetyki. Zawieram teraz kontrakty krótkoterminowe: w zamian za część duszy pomagam danej osobie w jednym, konkretnym działaniu. Przyjaciele Tony'ego ułatwili mi pracę, kolejki się do demonów ustawiają. Kontrakty są bardzo ostrożne, wiesz „pomogę ci zdobyć broń X, która pozwoli ci rzucić wyzwanie Avengerom" nie „pomogę ci wygrać". Daje się takim „Zły Władcom in spe" broń, kontrakt się kończy, demony zjadają kawałeczek duszy, oni idą na twoich znajomych, przegrywają sromotnie, wracają po więcej. Idealny system. Współcześni dietetycy, jak wiesz, zalecają jedzenie często i małymi porcjami. Dawne metody nijak do tego nie pasowały.
Panna Potts aż gwizdnęła z podziwu. Sebastian, tradycjonalista, nieco się skrzywił. Dziewczyna przeprosiła - nie uchodzi, rzeczywiście, za dużo przebywa z Tonym - dodając zaraz:
— A jak Will znosi twoją woltę?
Mężczyzna uśmiechnął się, tym razem absolutnie czarująco.
— Doskonale. Pomagał mi przygotowywać schemat kontraktu, żeby na pewno był zgodny z prawem. Bezprawia, jak wiesz, nasz Will by nie zniósł.
