Podszedł do mnie i mogłam zobaczyć jego szaleńczy błysk w oku. Piegi na nosie. Zmarszczki w kącikach ust. Mogłam znów ujrzeć jego piękną jak i zarazem brzydką twarz. Jego postawę władcy, ciemny garnitur lub potargane włosy.

Nie chciałam tego. Nienawidziłam go z całego serca. Nie był moim sojusznikiem. Nie był kimś ważnym. Nie zmienił mnie w coś lepszego. Nie rozumiał i nie chciał dać mi wolnej woli. Gardził mną, tak jak ja nim. Torturował mnie. Powoli zabijał we mnie chęć do życia.

A jednak wyznał mi miłość. Kochał mnie na swój poroniony sposób.

-Jessica Jones.- Nie miał nade mną kontroli. Już nie. Teraz liczył się fakt, że on o tym nie wiedział.- Jesteś i nie reagujesz?- Wskazał na grupę bijących się ludzi.

Przełknęłam ślinę zdenerwowana. Brzydziłam się nim.

-Nie pozwoliłeś mi.- Stwierdziłam, a on podskoczył zachwycony.

-To działa. To naprawdę działa. Znów mam władze nad tobą Jessica.- Złapał mnie za podbródek.

-Zacznijmy od uśmiechu.- Patrzyłam na niego pustym wzrokiem. Nie chciał kończyć tej farsy. Chciał mojego poddania się. Moja mina musiała być nieprzenikniona, bo gdy się uśmiechnęłam, on westchnął, jakby widział coś ekscytującego po raz pierwszy. Jego zimne palce dotykały mojej skóry. Czułam obrzydzenie. Desperacko czepiłam się jednej rzeczy, która mnie trzymała przy zdrowych zmysłach. Trisch. Moja siostra. Moje zbawienie.

-Powiedz, że mnie kochasz.- Usłyszałam jego szept nad uchem. Obróciłam się do przyjaciółki.

-Kocham cię.- Całą sobą kochałam Trish Walker.

Zauważyłam jej czerwone od płaczu policzki i uśmiech. Taki promienny i pełen szczęścia. Ona wiedziała. Sama kazała mi oświadczyć coś, czego nigdy bym nie powiedziała, a ja nigdy nie wyznałam miłości. Tak otwarcie. Bezinteresownie.

On się zorientował. Mina mu zrzedła i jego usta zrobiły się sine.

Złapałam go za gardło. Już nie słyszałam jego protestów. Wołania czy gróźb. W głowie miałam tylko obrazy jego ofiar. Chciałam go wykończyć. Zniszczyć.

-Uśmiechnij się.- Nie rozpoznałam swojego głosu. Był pełen słodyczy i jadu. On zacisnął szczękę, a ja bez trudu skręciłam mu kark.

Zrobił ze mnie hipokrytkę i paranoiczkę, ale cieszyłam się. Brzydziłam się nim. Dzięki niemu stałam się zimna. To on mi to zrobił.

Kilgrave mi to uczynił.