Prolog

- Co by było, gdybyśmy byli mugolami? - spytał retorycznie czarodziej w czarnych szatach, stojąc w pustym, przestronnym, choć niedokończonym pokoju.

- No właśnie magia jest super! – wykrzyknęła radośnie kobieta stojąca obok niego, na co tylko Severus pokręcił głową, a ona dalej sprawnymi ruchami ręki i różdżki nakładała gładź na ściany, wesoło podśpiewując:

„Płonie ziemia i szumią klątwy.

Białe maski są wśród nas..."

- Wiesz, że nie masz za grosz talentu muzycznego – wytknął jej, choć już dawno przestało mu to przeszkadzać.

- A ty krzywy nos? - zripostowała pokazując język.

- Gówniara.

- Stary niedołęga.

- I ja tu jestem niby najmłodszy? - wtrącił się Gilbert, wchodząc do salonu. - Sally, co mam zrobić z tymi farbami?

- Rzuć je na ściany. Ta miodowa – Gryfon spojrzał na nią pytająco. – Mniej pomarańczowa,a bardziej żółta, niech będzie tutaj. I, Młody, pamiętaj o zaklęciu suszącym - dodała rodzicielskim tonem.

- A czy ja mogę dostać w końcu moje składniki? - odezwał się starszy czarodziej.

- Jak pomożesz – odpowiedziała Sally wymijająco.

- To wyzysk! - oburzył się Severus.

- I mówi to Ślizgon - prychnął Młody, otwierając farbę.

- No właśnie Snape. Lepiej ciesz się, że jesteś czarodziejem. Gdybyś był mugolem zajęło mam by to minimum tydzień.

- Już nigdy ci nie zaufam – rzekł jadowitym głosem, starając się nawet nie uśmiechnąć.

- A prosił cię kto? Lepiej weź się do roboty, bo za godzinę przyjeżdżają meble.

Sally przywołała zgrabnym ruchem jedną z farb, a otwierając ją chlapała na stojącego obok Ślizgona.

- Ups?

- Kiedy to się wreszcie skończy? – westchnął cierpiętniczo Severus, podnosząc ręce do góry.

- Sądzę, że po śmierci. Ale wiesz, bez ciebie długo i tak nie pociągnę, więc spotkamy się i tak szybko, w jakimś ciepłym miejscu – wyszczerzyła się.

- Tak, w kotle ze smołą - wykrzywił się Snape.

- Przynajmniej będziesz miał w czym warzyć – zaśmiał się Gilbert.

Snape spojrzał na niego z mordem w oczach.

- Uważaj, Młody. Ty nie posiadasz Praw Specjalnych ani Karty Przyjaciela Severusa Snape'a.

- Ja nie mam przyjaciół – odrzekł buntowniczo Snape.

- Ale ja mam Prawa Specjalne – wzruszyła ramionami Sally, nawet nie przerywając pracy czy zerkając na Ślizgona.


Z tą historią są same problemy. Problemy jak ją dzielić, jak ją napisać, kiedy pisać... Nie daje mi jednak ona spokoju. Miałam ją wstawić dopiero jak będzie ukończona, jednak mam nadzieję, że opublikowanie wymusi na mnie presje większą niż wredna babeczka od anatomii. I mam nadzieję, że "Kłamca" komuś do gustu ;). Miłego czytania.