"Niedziela"
Kiedy wchodzę do kuchni po sok, mama szykuje obiad i jednocześnie kątem oka ogląda podręczne halo. Właśnie leci zapowiedź dzisiejszej "Wojny światów" - pokazują Zeartha i Rollo, roboty, które będą walczyły, a na ich tle twarze pilotów. Uśmiecham się i wyobrażam sobie, jak przy obiedzie będziemy całą rodziną oglądać program. Ja jestem za Zearthem, bo jest taki fajny, wielki i cały czarny, i ma ekstra pilotów, i w ogóle. Będziemy jeść i patrzeć, i kibicować, i cieszyć się, kiedy wygra Zearth. Jak przegra, to Mała pewnie się popłacze, bo lubi go najbardziej ze wszystkich. Mi też będzie smutno, chociaż wiem, że Skarabeusz znowu i tak wybierze najlepszych pilotów i będzie miał super robota, więc szybko mi przejdzie, jak zawsze. Po walce będziemy wszyscy klaskać, kiedy zniszczenie jednego ze światów da nam dużego pałera, a potem rodzice będą rozmawiać na poważne tematy, na przykład zastanawiać się, kiedy świat, który wygra, postawi wieżę nadawczą i zacznie nam przesyłać energię, ale to już mnie nie będzie interesować. Zjem do końca obiad i pójdę się bawić w "Wojnę światów".
Uśmiecham się do mamy, która świetnie mnie rozumie. Jest niedziela, będzie nowa walka robotów i nie możemy się już doczekać - jak wszyscy ludzie na naszej planecie.
