Zaklął pod nosem, obserwując gromadzące się nad budynkiem, czarne jak smoła chmury. Wszędzie dookoła było cicho, choć nie mógł się dziwić, zważając na późną godzinę. Powinien zejść wreszcie z wieży astronomicznej, ale nie mógł. A może nie chciał…? Zacisnął zęby. Miał dość. Ten przeklęty starzec… nic mu nie mówił. Jak miał wygrać ślepy na wszystko dookoła?
Chciał uciec z tej złotej klatki. Choćby kosztowało go to życie. Miał dość jego przeklętych manipulacji. Zacisnął pięści wstając z zimnego kamienia. Niebo przecięła biała błyskawica. Zawisła na niebie tylko na kilka sekund, ale to wystarczyło, by znienawidził piękny wcześniej widok. Za bardzo przypominała mu jego bliznę.
Zaklął jeszcze raz, gdy w jego głowie narodził się chory pomysł. Kolejny chory plan ucieczki z miejsca, w którym tak bardzo nie chciał być. To nie był jego czas, jego miejsce. Jego przeszłość wysysała z niego życie, ale czego mógł się spodziewać? Tego, że ktoś otworzy przed nim swoje ramiona…? Ofiaruje zrozumienie, przestanie oceniać…?
Prychnął. To było głupie i naiwne. Uderzył pięściami w kamienną barierkę. Jego ręce zesztywniały na chwilę, z powodu uderzenia. Wyciągnął swoją różdżkę i przyjrzał się jej. Jego przyjaciółka. Miał ją od 6 lat. Widział na niej ślady po różnych przygodach i latach zwykłego użytkowania. Ile razy prawie ją złamał lub uszkodził?
Chwycił oba jej końce dłońmi i zgiął jak mógł najmocniej. Drewno pękło z oporem. Czuł jak coś w nim skręca się z bólu i odrazy dla samego siebie. Jakby stracił coś ważnego. Wyrzucił dwie części w dół, nie patrząc za nimi. Uśmiechnął się gorzko, chwytając czarne włos swoimi własnymi dłońmi i ciągnąc je tak, by zabolało. Chyba naprawdę oszalał. Nie potrafił myśleć, choć nic nie wziął… Czy rozpacz może oślepić aż tak mocno? Pozbawić wszystkiego co ludzkie?
Hermiona. Powinien napisać do niej list, przynajmniej ten ostatni, i przeprosić. Za to, że nie będzie go przy niej, gdy coś się stanie. Za to, że nie był dość silny, by być ich przywódcą. Przeprosić, bo zawiódł. I, na koniec, błagać o wybaczenie za wszystkie błędy, które będą zawarte w tym liście.
Powinien pożegnać jeszcze jedną osobę. Tą wyjątkową, choć tak okrutną, wpatrzoną w kogo innego. Osobę, którą skrzywdził wiele razy i nie mógł jej już odzyskać. Tej jednej rzeczy nie mógł przeboleć. Draco… Dlaczego to musiało się tak skończyć? Gdyby tylko wziął jego dłoń… Gdyby nie oceniał… To wszystko mogłoby być inne. Może nawet lepsze.
Wspiął się na barierkę, czując chłodny wiatr na skórze. Miał nadzieję, że nie wygląda jak idiota. Zaśmiał się gorzko, czując jak łzy wymykają się z jego oczu. Zacisnął powieki i potrząsnął głową. Przestawił stopę i poślizgnął się. Gdy spadał, słyszał jak w głowę rozdziera mu własny krzyk. Upadł na ziemię głową w dół.
Tak zginął Chłopiec-Który-Przeżył.
