Mycroft Holmes siedział na fotelu przy kominku. Myślał on o swoim monotonnym życiu, o bracie który postanowił się usamodzielnić i nie chce już jego pomocy. Ta ostatnia sprawa najbardziej go zaciekawiła. Nie mógł zrozumieć dlaczego akurat teraz Sherlock nie potrzebuje jego pomocy i nadzoru. Młodszy Holmes miał przyjaciół, którzy się o niego troszczyli, a starszy miał tylko jego. Sherlock odwiedzał bardzo często Watsonów, którym urodziła się córeczka. Mycroft w ostatnią niedzielę był na obiedzie razem z bratem u Johna i Mary. Asystentka kupiła na prezent dla córeczki gospodarzy pluszaka oraz kilka ubranek. Wszystko to było w dobrym guście. Siedział zszokowany obserwując relacje Sherlocka z rodziną Watsonów. Nie mógłby przypuszczać, że jego brat pragnął zwykłych, ludzkich stosunków z ludźmi takich jak przyjaźń. Patrzył jak Sherlly śmieje się do Johna i rozmawia z nim jak z jakąś najbliższą osobą w swoim życiu. Nagle przyszedł do Mycrofta zwykły, niewinny sms :

Kiedy będziesz Mike. Czekam na Ciebie.

Starszy Holmes elegancko przepraszając opuścił dom Watsonów i pojechał w stronę własnego. Jego mieścił się na zwykłych przedmieściach. Był to średniej wielkości typowy angielski dom, z małym ogródkiem, dwoma garażami, w ogrodzie z murowanym grillem. Wjazd był wyłożony kostką, trawa skoszona, eleganckie firanki w oknach oraz rolety przeciwłamaniowe. Dom z pozoru jak każdy, lecz nikt by nie pomyślał, że jest w nim tabun ludzi, którzy usługiwali Mycroftowi. W jego biurze, czekała już Ona. Holmes nie mógł doczekać się, kiedy ją spotka. Nigdy nie przyznał by się do tego, że czekał na nią. Podjechał pod dom, zaparkował auto w garażu i poszedł do swego biura.