Paste your document here...
incense-whiskers
I mrok ogarnął jego duszę
Ojcobójstwo, znaczy zabicie własnego ojca.
Nigdy mu tego nie wybaczą. Pippin to wiedział. Gandalf był przywódcą, mędrcem, oraz wędrownym magikiem z niewyczerpanym zapasem opowieści, a on zabił go własną głupotą. Zmarł, zniknął, został przykuty do tego stworzenia z ognia i cienia. Wszystko dlatego, że on nie potrafi trzymać łap przy sobie. Teraz mają w kompanii mniej o jednego. Jednego, którego obaj, on z kuzynem znali, jedynego, który znał drogę.
Bratobójstwo, znaczy zabicie własnego brata.
Było mu niedobrze. Zawartość żołądka ściśnięta mocno zgiętymi plecami i podnosząca mu się do gardła w rytm ich kroków, zamierzała wylać się prosto na kark tego orka, który go niósł. Siłą woli, jakiej wcześniej nigdy by się w sobie nie dopatrzył zamierzał utrzymać ją tam gdzie jej miejsce, wiedząc, że ci wielgachni orkowie nie będą mili, gdy im się pożyga na plecy. Obok niego Merry leży cichy i nieruchomy, duży siniec na jego czole jest lepki od czerwieni. Merry wygląda całkiem inaczej od Boromira, tak głośnego i wściekłego i przysłoniętego czarnymi piórami, które przebijały mu skórę. Pippin znów czuje, jak żołądek podchodzi mu do gardła i mocno zaciska usta. Jego bezmyślne słowa były już przyczyną dostatecznej tragedii.
Królobójstwo, znaczy zabicie króla.
Powinien był wtedy głośniej wrzeszczeć. Bardziej się upierać przy swej obserwacji, że Faramir żyje, zamiast uciekać na dół do Gandalfa, kiedy sprawy poszły w złą stronę. Powietrze wypełnia odór spalonego ciała i szaleństwa i Pippin zastanawia się czy ten mundur to nie był jakiś żart – nie potrafił obronić króla, ani tym bardziej namiestnika. Wlecze się w dół na pierwsze kręgi miasta, aby pomagać w poszukiwaniach ocalałych i w uprzątaniu gruzu, i aby uniknąć spojrzenia na Faramira i powiedzenia mu prawdy, kto zabił jego ukochanego brata i wyobcowanego ojca.
