Odmowa
— Co to jest?
— Podanie. O przyjęcie do oddziałów onmitsukidou.
— Mowy nie ma.
— Dlaczego?
— Bo nie. Proste.
— Czy mógłbym poznać… powody stojące za tą odmową?
— A musisz znać? To takie męczące, doprawdy…
— Jednakowoż nalegam.
— No dobra, dobra… Ot, nie nadajesz się. I tyle.
— Słucham?
— To groźne spojrzenie na mnie nie działa, dobrze o tym wiesz. A co do podania… nie masz odpowiednich predyspozycji.
— Pozwolę sobie zauważyć, że do zgłoszenia załączyłem listę swoich wyników z Akademii, którą jak zapewne wiesz…
—… ukończyłeś z wyróżnieniem z każdego możliwego przedmiotu. Wiem. Ale nie o to chodzi.
— Byłbym wdzięczny, gdyby pani kapitan raczyła mi wyjaśnić, o co w takim razie.
— Oho… zdaje się, że nadepnęłam komuś na odcisk. No, nie bądź taki sztywny, bo ktoś cię jeszcze weźmie za kij treningowy.
— …
— To był żart.
— …
— Dla rozluźnienia atmosfery.
— …
— Ale widzę, że twoje poczucie humoru nic się nie zmieniło.
— Co z moim podaniem?
— Już ci powiedziałam. Nie.
— Nadal nie usłyszałem przekonującego wyjaśnienia. Doprawdy uważam, że moje umiejętności…
— Nie chodzi o twoje umiejętności. Choć w rzeczy samej, twój zanpakutou mógłby być dość… problematyczny.
— Czemuż to? Jest nad wyraz skuteczny.
— I szalenie widowiskowy. A w Oddziale Drugim wymagamy dyskrecji.
— …
— Poza tym ty, w tajnych oddziałach? Z twoją skłonnością do robienia szumu wokół siebie? Nieee…
— Z całym szacunkiem uważam, że pani kapitan mnie lekceważy.
— Serio?
— I rani moją dumę.
— No patrz… niewybaczalne. I co teraz?
— Nadal chciałbym się dowiedzieć, czemu pani kapitan odrzuca moją kandydaturę.
— „Proszę."
— Przepraszam?
— „Przepraszam" też. Miło by było, gdybyś dodał „proszę". Rozmawiasz z damą. I oficerem. Niedoszły rekrucie.
— Pani kapitan znów ze mnie żartuje.
— A pewnie. Nie wolno?
— …
— Uroczo wyglądasz, kiedy się złościsz, wiesz? Doprawdy, w takich chwilach zastanawiam się, czy jednak cię nie przyjąć… ale niestety z bólem serca muszę sobie tego odmówić.
— Zapytam kolejny raz: dlaczego? Za pozwoleniem.
— O proszę, od razu uprzejmiej. No dobrze. W takim razie ci powiem.
— Słucham uważnie.
— Nie mogę pozwolić, byś rozstał się z częścią swojego dziedzictwa.
— …?
— Szalik.
— Szalik?
— Szalik.
— Co miałoby być z nim nie tak?
— Powiewa. Ninja nie powiewają. Przykro mi.
— …
— Naprawdę.
— …och.
— Mówiłam ci przecież, Byakuya-bou. Oddział Szósty będzie dla ciebie znacznie lepszym miejscem.
